Stan polskiego szkolnictwa, zwłaszcza uczelni wyższych, jest smutnym odzwierciedleniem stanu polskiego państwa.
-
bezsensowne Katedry, uczące materiału sprzed 50 lat, które dawno powinny być wywalone, ale nikt tego nie zrobi bo koledzy muszą nabijać godziny dydaktyczne, będą więc uczyć tych starodawnych pierdół kolejne kilkadziesiąt lat.
-
bezsensowne przedmioty, kompletnie nie powiązane z realiami pracy, wpychane gdzie się da, aby nabijać godzinki tak jak wyżej.
-
zajęcia opierające się w głównej mierze na relacji Mistrz-Uczeń, zero znanej z krajów zachodnich równorzędnej współpracy i stymulacji studenta do własnego działania, przyjdź, prześpij 10 godzin, nabijemy sobie godzinki i wypad.
-
nie wymaga się zrozumienia (które oczywiście ciężej zweryfikować) tylko wykucia na blachę , żeby nie było za łatwo materiał zawsze jest oczywiście przesadnie szczegółowy, efektem czego od razu po zaliczeniu zapominasz, bo mózg nie jest z gumy.
-
całkowite pomijanie rozwoju technologicznego, to już nie lata 50-te gdzie każdy musiał mieć encyklopedię w głowie, teraz w ciągu kilku sekund ma się dostęp do nieskończonego źródła wiedzy, trzeba uczyć efektywnego poszukiwania i weryfikacji źródeł a nie nauki na pamięć podręczników.
Efekt: kończysz studia i dopiero zaczynasz się uczyć tego co rzeczywiście będziesz robił.
#gownowpis #studbaza