siema hejto, mam problem, z tym ze ludzie chca odemnie wymagac rzeczy na ktore ja niekoniecznie chce sie godzic
i problem nawet nie jest w tym ze chca je wymagac, tylko proboja stawiac mnie w styuacji w ktorej praktycznie nie ma wyjscia a potem irytuja ze im na to zwracam uwage,
gdybym aktualnie chcial wszystkim dogodzic to zapierdzielal bym na 4 etaty z czego tylko na jednym bym zarabial normalne pieniadze bo reszta to "trzeba zaczac, i kasa bedzie pozniej"
no a ja prowadzony doswiadczeniem nie mam problemu aby pomoc komus z jego pomyslem etc, ale jak mam sie angazowac na 100% w cos co
po 1
nie jest moje
po 2
nad czym nie mam zadnej kontroli(patrz punkt 1)
i niby ci ludzie sa mi bliscy i nie chce ich zawodzic, jednak czuje sie wykozystywany na co reaguje bardzo agresywnie i pojawiaja sie nonstop konflikty,
co powoduje z koleji ze totalnie nie mozemy sie dogadac i nawet pomoc ktora moglem zaoferowac bezinteresownie nie jest brana pod uwage bo nastapila obraza majestatu
i tu rodzi sie pytanie (bo u mnie slabo z psychologia) co mam k⁎⁎wa z tym zrobic, zgodzic sie na wszystko, dac d⁎⁎y i powiedziec ze tak wyszlo, zgodzic sie na wszystko wylewac 7 poty po czym pewnie dostac 0 gratyfikacji nawet bez 3 sekundowej pochwaly wzrokowej (been there done that i chyba nie chcial bym wracac) czy opcja kolejna tj
wywalic jajca olac kazdego robic swoje i miec nadzieje ze obraza majestatu niedlugo przejdzie
#pytaniedoeksperta