Schab pieczony ze śliwką i goździkami
Niedawno był na obiad, ale jako że razem z żeberkami (ktore były wczoraj) dostałam od mamy też między innymi kawałek schabu, trzeba było go spożytkować.
Danie z gatunku easy win.
Jest skalowalne, czyli praktycznie tyle samo czasu zajmie ci zrobienie go dla dwóch osób, jak dla dwunastu.
Pierwsza i najważniejsza rzecz, to mięso. To jest trik, aspekt, przez który przez wiele lat mi to danie nie wychodziło. Jeżeli jesteś absolutnie pewien, ze kupujesz świeże mięso, to musi ono poleżeć w lodówce ze trzy dni. Z mięsa ubitego poprzedniego dnia nie wyjdzie. Musi swoje odleżeć, żeby skruszało. Nie należy tego procesu mylić z procesami psucia czy gnilnymi. Kruszenie mięsa to jest auto-destrukcja tkanek (czyli same z siebie, a nie z powodu drobnoustrojów), dzięki czemu bedzie ono mięciutkie i rozpływające w ustach, bez włókien ciezkich do pokrojenia nożem i włażących między zęby.
Najlepiej kupować w sklepie, gdzie jesteś absolutnie pewien, że jest świeże, a nie leżało już trzy dni, bo te dodatkowe trzy dni jeszcze w twojej lodówce to już moze być za dużo. Ja kupuję w Dino, bo tam jeszcze nigdy sie nie nacięłam i mają tam wieczorem już pustą ladę, zamawiają raczej mniej mięsa niż za dużo, żeby zostało na kolejny dzien. Jak masz paczkowane w marketach, to możesz brać te z datą bliżej końca terminu.
Dalej jest już prosto - ostrym nożem robisz dziury, upychasz w nie suszone śliwki, w małe nacięcia wciskasz goździkami, nacierasz odrobiną oleju i przyprawami - pieprz, majeranek, czerwona papryka, sól. Do żaroodpornego naczynia dorzucasz ziele angielskie, lisc laurowy, pieprz w kulkach, przekrojona główkę czosnku, odrobinę wody na dno.
Przykrywasz i na 4h do piekarnika na 150 stopni. Można sobie wyskoczyć na grzyby czy rower, czy co tam lubisz.
Pod koniec pieczenia gotujesz jakąś kaszę, robisz jakas surówkę, wyciągasz pieczeń i podajesz pokrojoną na plastry z konfiturą żurawinową, może też być ta z IKEA.
#gotujzhejto #jedzenie



