Racuchy z Polesia
(tym razem przepis bez rozważań regionalno-kulturowych)
500 g mąki
225 ml mleka (albo wody, wersja postna na Wigilię albo Wielki Piątek)
50 g drożdży
40-50 g cukru
30 g oleju
1 jajko
szczypta soli
Drożdże i cukier rozpuszczam w mleku (wodzie), wlewam do miski z pozostałymi składnikami, zagniatam. Ciasto powinno być trochę rzadsze niż na bułki, pizzę czy chlebowe, jak będzie za twarde trzeba dodać więcej wody. Zostawiam do wyrośnięcia na 30 minut - 1 godzinę (zależy jak jest ciepło w domu). Tak, żeby wyrosło ale nie przerosło, 15 minut w tą czy w tamtą nie ma większego znaczenia.
Po wyrośnięciu wybieram ciasto łyżką stołową, kulka ma mieć średnicę mniej więcej łyżki. Zagniatam kulkę, a potem robię palcami dziurkę i rozciągam w oponkę. Podsypuję trochę mąką, jeżeli jest konieczne. Odkładam na rozłożoną na blacie czystą ścierkę. Zostawiam na 20-30 minut, aż podrosną, pod koniec zaczynam rozgrzewać dużą głęboką patelnię z olejem. Smażyć krótko z obu stron (jak tylko się zrumienią jak na zdjęciu to przewracać na drugą stronę). Originalne smażone były na smalcu, niektórzy robią 1:1 smalec z olejem. Ja mam jakiś opór przed smalcem, chociaż te robione przez babcię na smalcu - nie powiem, były dobre.
Można jeść jak pieczywo, do bigosu czy kapusty czy zupy, albo obtoczyć w cukrze-pudrze i podawać jako deser.
Praktycznie identycznie robi się anglosaskie "donaty", więc możecie też spróbować je udekorować polewą z kolorowego lukru i danie biednych chłopów z Polesia zamienić na amerykańskie pączki z dziurką.
