"TO NIE LAS TO PLANTACJA"
Już od jakiegoś czasu na platformie Netflix dostępny jest film opowiadający o Simonie Kossak – niezwykłej, charyzmatycznej naukowczyni, która badała zwyczaje zwierząt w Puszczy Białowieskiej. Sama postać jest bardzo ciekawa i zdecydowanie warta poznania, ale to, co szczególnie mnie poruszyło, to ważne tematy, które film porusza, tematy, nad którymi wcześniej się nie zastanawiałam.
Jednym z nich jest kwestia lasów, a właściwie „nielasów”. Partner Simony powiedział zdanie, które zapadło mi w pamięć: że dzisiejsze lasy nijak mają się do tego, co stworzyła natura – to po prostu plantacje drewna. Muszę przyznać, że zawsze lubiłam obserwować mijane z pociągu czy samochodu lasy, ale nigdy nie patrzyłam na nie jako na coś, co jest po prostu uprawą.
Innym ważnym wątkiem była kwestia badań naukowych, że ich wyniki często zależą od tego, kto je zleca. Nawet tak podstawowe sprawy, jak to, czym żywią się sarny, mogą być przedstawiane różnie w zależności od intencji zleceniodawcy. To daje do myślenia i uczy, żeby podchodzić z ostrożnością do wyników badań, zwłaszcza tych szokujących lub kontrowersyjnych, i nie przyjmować wszystkiego bezrefleksyjnie, niezależnie od tego, w co sami chcemy wierzyć.
W filmie poruszono też wątek rodzinny. Podobno do dziś nie wiadomo, dlaczego matka Simony nie zostawiła jej nic z rodzinnego majątku, a wszystko przekazała niepokornej pasierbicy. Odpowiedź zdaje się kryć między wierszami. Matka Simony, podobnie jak wielu innych, wierzyła w „siłę krwi”. W to, jak ważne jest przetrwanie określonych genów, które według niej były przez pokolenia starannie „pielęgnowane”, bo przecież każdy Kossak był utalentowany. Simona przecież nie miała talentu do malowania. Miała go za to jej przyrodnia siostra, która również miała potomstwo. A Simonie, raczej nie było jej to po drodze lub prawdopodobnie nie mogła mieć dzieci.
Ech, jak ja lubię wielowątkowość w filmach. 😊
#filmy #rozkminy #natura

