@Wyrocznia położyli na Wawelu, bo od samego początku robili ze Smoleńska religię opartą na martyrologii. Trupy polityków jeszcze dobrze nie wystygły, a karaluch już robił na tym karierę, włącznie z wykorzystywaniem śmierci brata, którego nigdy tak naprawdę nie kochał. I tak na całym tym szwindlu powstała cała prawdziwa religijna organizacja, gdzie papieżem był Jarkacz, a świętym męczennikiem Lechu. I jak to w każdej w miarę zorganizowanej religii/wierzeniach był symbolizm, były określone święta, były święte miejsca. Mieliśmy inby z krzyżem. Mieliśmy tygodnice i miesięcznice. Mieliśmy słynne schody. Było tworzenie "miejsc wiary" przy słynnej ustawie dezubekizacyjnej, gdzie jak zaczęli usuwać z miast wszystkie ulice, skwery i tak dalej z nazwiskami komunistów... no co za przypadek- zaraz na ich miejsce wykwitło jak grzyby po deszczy całe zatrzęsienie parków Lecha i Marii Kaczyńskich, rond ofiar Smoleńska, skwerów poległych w Smoleńsku, ulic bohaterów smoleńskich i tak dalej. Było w końcu dogmatyczne gadanie, było jak to w każdej religii zbieranie kasy od wiernych i praktycznie polowanie na czarownice, w tym wypadku w postaci sceptyków tych wszystkich cyrków i krucjaty na tych, którzy odważyli się głośno publicznie powiedzieć, że to jest kłamstwo, do czego wyjątkowo chętnie zaprzęgali wszystkie posiadane media.
Położenie Lecha na Wawelu było tak samo konieczne dla Pisu, jak nieuniknione ze względu na polityczny klimat, który wtedy się wytworzył i mam czasem takie wrażenie, że gdyby nie to, gdyby ktoś się na to nie zgodził i zablokował ten poroniony pomysł, to Pis miałby znacznie mniejszą pompę i przez te 8 lat następnych rządów może by wyrządził znacznie mniejsze krzywdy Polsce.