Pytanie do mężczyzn ale jak u was wyglądał temat posiadania dzieci? Czy chec posiadania dziecka wyszła naturalnie, po prostu czuliście że to ten moment czy raczej było to z rozsądku w stylu "mam 30 lat, czas na dziecko", "moja kobieta chce, kocham ja, wiec zrobimy sobie dziecko".
Zblizam sie do 30ki powoli i nie czuje sie na to psychicznie gotowy i nie wiem czy kiedys bede. Mojej dziewczyne nagle cos sie odmienilo i widze ze chcialaby mimo ze ma przeciwskazania od lekarza ze u niej posiadanie dziecka moze byc ryzykowne (musialaby sobie wszczykiwac jakies strzykawki by nie dostać zatoru).
Mój organizm włącza się w natychmiastową samoobronne, nie wyobrażam sobie siebie w tej roli. Jestem na swiecie praktycznie sam, od rodziny jestem odciety z roznych personalnych pobudek, nie chcialbym sprowadzac na swiat dziecka w dysfunkcyjnej rodzinie z zaszlosciami. Mam duże zamieszanie w głowie. Niby moja sytuacja zawodowa jest stabilna, to jednak pewne doświadczenia z przeszłości jak i same dzieciństwo mocno mnie zraziło do posiadania dzieci i wzięcia na siebie takiej odpowiedzialności. Chodzę do psychologa od roku i zmagam sie z wieloma kompleksami i problemami (zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, ciągle poczucie bycia przytłoczonym obowiązkami, stres, nerwica).
Po prostu zadaje sobie pytanie i wam co trzeba czuć żeby zdać sobie sprawę ze to już czas. Wokół widzę wielu znajomych z dziecmi ale może tylko kila par mówi o dzieciach w superlatywach, inni mowa "mam ich dosyc, nie moge sie skupic na pracy", "nie potrafie sie wyspać, ciągle beczy o byle co", "mój dzieciak ma adhd, strasznie mnie wkurza, ciężko z nim wysiedzieć". Nie widzę w nich radości a bardziej złość, zmęczenie, przykryte maską fałszywego poczucia szczęścia.
Można na to odpowiedzieć w stylu "to zamiast wiazac sie z kobieta ktora chce miec dzieci, zwiaz sie z taka ktora nie chce", ale to nie jest takie proste bo ja sam do konca nie wiem czy chce czy nie chce, poza tym moja aktualna partnerka jeszcze rok temu byla przeciwna a teraz zmienila zdanie. Moze gdyby moj zwiazek byl idealny pozbawiony wad i klotni a ja bylbym w pelni szczesliwy to moze chec narodzilaby sie sama?
Nigdy o tym w taki sposob nie myslalem, po prostu wiem ze czas ucieka mi przez palce a ja nie wiem w ktorym kierunku zmierzac. Po 30 tce znajomych ubywa, zakladaja rodziny, efektem czego czlowiek staje sie coraz bardziej samotny. Miec 40 lat i nie miec wlasnej rodziny musi byc pewnie bardzo przygnebiajace.
#zwiazki #dzieci #malzenstwo #zycie
evilonep

@Levitili przeczytałem całe i szczerze ciężko mi cokolwiek doradzić. Dużo ludzi mówilo, se nie chcę mieć dzieci, wpadli i wychowują je na porządnych ludzi i twierdzą, że nie jest lepiej ani gorzej. Jest inaczej. Inni mówią, że super, ale nie wiadomo jak naprawdę jest w domu. Kiedyś miałem też takie rozkminy, ale do dzieci mnie nie ciągnęło nigdy i zastanawiałem się czy to jest normalne. Teraz mam 31 lat i jestem praktycznie w 100% przekonany, że mieć ich nie chcę. totalnie sobie nie wyobrażam siebie w roli ojca. Może odpowiedz sobie na pytanie jaka jest wg Ciebie obiektywnie szansa, że podołasz temu zadaniu patrząc na to jaki jesteś.

VanQuish

Ja tak trochę chciałem mieć dziecko koło 20'tki. Ale dobrze, że nie miałem bo potem to sobie przemyślałem, że to nie dla mnie. I to normalna rzecz nie mieć dzieci. Wiele osób ma i są szczęśliwe, ale też wiele dało się przekonać przez jakieś argumenty, w stylu "kto ci poda szklankę wody" zrobiło dziecko i nieprawidłowo je wychowali. Pełno sierot, zniszczonych dzieci przez rodziców alkoholików i bez czasu. Może wiele tego szło by uniknąć nie pchając każdego w tą rolę. Więc jeśli nie czujesz przynajmniej, w 90%, że chcesz mieć dziecko to jest ok zeby go nie mieć.


Ktoś powie, a co jeśli będziesz żałować. Moja odpowiedź na to. To będziesz sam żałować, jak zrobisz i będziesz żałować to już są dwie osoby albo więcej w to wciągnięte i potem te żale możesz przelac na dzieciaka. Więc no.


Chyba ok. 30% tez żałuje, że miała dziecko.

wombatDaiquiri

@Levitili


Chciałbym nie zgodzić się z Tobą w kilku miejscach.


nie chcialbym sprowadzac na swiat dziecka w dysfunkcyjnej rodzinie z zaszlosciami


nie spotkałem się jeszcze z sytuacją bez dysfunkcyjnej rodziny z zaszłościami. zawsze jest się do czego przypierdolić. jedni się lepiej kryją, drudzy nie rozpoznaliby dysfunkcji we własnej rodzinie nigdy, bo mają za wysokie ego.


mocno mnie zraziło do posiadania dzieci i wzięcia na siebie takiej odpowiedzialności


To jest totalnie okej, natomiast pytanie czy nie będziesz żałował. Ja z wiekiem dochodzę do wniosku, że w sumie to nie chce mi się dalej rozwijać kariery, bo nie muszę. I przydałby się jakiś dodatkowy projekt. Ten wydaje mi się częścią "doświadczenia bycia człowiekiem". Ale dla Ciebie nie musi. Jeden pójdzie do opery, drugi na techno, trzeci na koncert rockowy. Wydaje mi się, że nie ma odpowiedzi "jaki gatunek muzyczny jest najlepszy".


tylko kila par mówi o dzieciach w superlatywach


Czy te pary mają ze sobą coś wspólnego?


inni mowa "mam ich dosyc, nie moge sie skupic na pracy"


To jest strasznie dołujące, ale wiem o czym mówisz xD W moim przekonaniu ci ludzie nie dawali rady jeszcze zanim mieli dziecko. Zwróć uwagę, że ci ludzie brzmią jak "złe postacie z kreskówek". "Dziecko przeszkadza w skupieniu się w pracy" - jebany guwniak ma przedstawienie, pierdolę wolę robić nadgodziny.


nie potrafie sie wyspać, ciągle beczy o byle co


Ciekaw jestem skąd dziecko się dowiedziało że w życiu chodzi o to, żeby narzekać xD


"mój dzieciak ma adhd, strasznie mnie wkurza, ciężko z nim wysiedzieć"


Mam znajomych, którzy mnie strasznie wkurzają i ciężko z nimi wysiedzieć. Znam nawet relacje, w których partnerzy mają tak ze sobą xD Strasznie nerwowi są niektórzy ludzie.


gdyby moj zwiazek byl idealny pozbawiony wad i klotni


Nie chcesz tego. Gdybyś tak miał, to będziecie się lizali po dupach nawet jak jedno zacznie odpierdalać dziki szajs.


bylbym w pelni szczesliwy


pogadałbym z psychiatrą o lekach, generalnie niektórzy tak mają


Miec 40 lat i nie miec wlasnej rodziny musi byc pewnie bardzo przygnebiajace.


rozważasz dwie ścieżki. Jedna to taka, że masz rodzinę. A druga to taka, że nie masz rodziny. No i pytanie co będziesz robił w tym bez rodziny. Jak jesteś naukowcem, aktywistą, lubisz uzależnienia albo kręci Cię wizja całego życia ruchanie młodych dziewczyn, to może będzie spoko. Jak chcesz robić "karierę w korpo" to imo straszna chujnia bo to jest mega powtarzalne.

VanQuish

@wombatDaiquiri "No i pytanie co będziesz robił w tym bez rodziny. " - Może też mieć partnerkę z którą będą podróżować realizować cele. Wiesz to też nie jest pewniak. Dość sporo starych ludzi mają dzieciaki po 20 wyemigrowały z domu, wyjechały za granicę i starzy zostali sami. Albo ich wysłali do domu starców. Więc nie możesz tak tego stawiać obcej osobie, której nie znasz. Ale też znam znam sąsiadkę co mąż jej zmarł i w przeciągu paru miesięcy poznała kolesia co też mu żona zmarła, są przyjaciółmi i podróżują, spędzajaą razem czas.

wombatDaiquiri

@VanQuish


Może też mieć partnerkę z którą będą podróżować realizować cele.


No może tak być. Moje pytanie to czy wiedzą co to za cele i co by chcieli razem zrealizować, czy są to bliżej nieokreślone domniemane "cele"?


Dość sporo starych ludzi mają dzieciaki po 20 wyemigrowały z domu, wyjechały za granicę i starzy zostali sami. Albo ich wysłali do domu starców.


To jest totalnie okej. Część filmu "rodzina i dzieci". Jednym się uda, innym nie. Nie możesz kontrolować wszystkiego, pytanie na obejrzenie którego filmu wolisz poświęcić ograniczony czas który masz.


przyjaciółmi i podróżują, spędzajaą razem czas


no i super, daje mi to nadzieję że jednak da radę nawet po osobistej katastrofie przeżyć fajnie życie

jiim

@Levitili nigdy nie było tak, że chciałem mieć dzieci świadomie, bo człowiek raczej żyje tym, co teraz.


Ale jak przyszło co do czego, bierze się na siebie odpowiedzialność, zakasa rękawy i do dzieła. Owszem, czasem wkurwia; owszem, czasem jest się niewyspanym; owszem, świat się zmienia razem z planowaniem, priorytetami, zakupami, wydatkami itp. Ale uśmiech, przytulenie i taka bezwarunkowa miłość wszystko wynagradza.


Ostatecznie, dałbym się teraz pociąć za dzieci, bez wyjątku.

kamin

@jiim o to to. Właśnie to samo miałem napisać.

razALgul

@Levitili mam bliżej do 40 niż dalej i uważam, że nie nadaje się na ojca. Nie lubię dzieci, tak jak moja różowa. Po za tym nie chciałbym sprowadzać, nowego życia, na ten dziwny świat, w którym kobieta ma być maszynką, do robienia dzieci. Jak coś złego się stanie, to najwyżej umrze, byle dziecko się urodziło. Ogólnie wygodniej jest być bezdzietnym. Mam egoistyczne podejście do życia. Jak będę miał 40 lat, to moja rodzina, będzie moja druga połówka, to też jest rodzina. A i jeszcze jedno, idealny związek, nie polega na braku kłótni. To bardziej patologiczna relacja...

argonauta

Nikt nie jest na to gotowy wg. mnie, póki się dziecko nie urodzi.


Ja miałem tak, że się też nad tym długo zastanawiałem. Nie wiedziałem czy podołam w wychowaniu i martwiłem się o to czy jest sens robić, skoro świat jest taki spierdolony. Nie lubię też dzieci.


Gdy urodził się syn (planowaliśmy go), nie miałem żadnych wątpliwości. Cel w życiu się całkiwicie zmienił. Miłość do dziecka jest silniejsza niż złość, pomimo wszystkoch związanych z tym wad. Bez wątpienia uśmiech dziecka zwróci wszystkie krzywdy, które Ci wyrządzi.


Jeżeli masz wątpliwości to pomyśl, czy jesteś spełniony w życiu, czy może jednak dopadła Was stagnacja. Dziecko wywróci wszystko do góry nogami, ale będziesz miał co robić przez długi czas.


Z drugiej strony pomyśl o sobie - na starość, jak dobrze wychowasz, to poda Ci szklankę herbaty, sprawdzi czy wszystko z Tobą dobrze. Jest większa szansa, że nie umrzesz tragiczne w męczarniach, bo ktoś będzie kontrolował czy wszystko u Ciebie ok ;)


Są też oczywiście wady: przede wszystkim długotrwałe niewyspanie i w Twoim przypadku brak pomocy ze strony rodziny może być problemem.


Decyzja należy tylko do Ciebie ;)

Levitili

@argonauta

Ja miałem tak, że się też nad tym długo zastanawiałem. Nie wiedziałem czy podołam w wychowaniu i martwiłem się o to czy jest sens robić, skoro świat jest taki spierdolony. Nie lubię też dzieci.


Mnie mocno przeraza to co dzieje sie aktualnie na swiecie. Swiat stal sie malo przewidywalny. W ciagu jednego miesiaca doszlo do roznych tragedii poczawszy od nieudanego puczu, konczac na zamieszkach we Francji. Nie mowiac juz o wojnie za wschodnia granica. Czy chcialbym sprowadzac syna lub corke na taki swiat? Nie wiem. Zyje na tym swiecie juz troche i nie przypominam sobie by jeszcze 10 lat temu dzialo sie tyle glosnych zlych nieprzyjemnych rzeczy.


Gdy urodził się syn (planowaliśmy go), nie miałem żadnych wątpliwości. Cel w życiu się całkiwicie zmienił. Miłość do dziecka jest silniejsza niż złość, pomimo wszystkoch związanych z tym wad. Bez wątpienia uśmiech dziecka zwróci wszystkie krzywdy, które Ci wyrządzi.


"Nie mialem zadnych watpliwosci", czyli to jest to o czym mowie. W moim zyciu jest wiele watpliwosci. Moze i moje zycie zawodowe i kariera jest stabilna, to pewne inne aspekty zyciowe i roznice miedzy mna a partnerka wprowadzaja mnie w zaklopotanie, chaos, wlaczajac jednoczesnie silny mechanizm obronny przed podejmowaniem powaznych decyzji dot. mojego nieformalnego zwiazku. Nie bez powodu zaczalem chodzic na terapie i o ile widze w sobie niewielka poprawe to uwazam ze potrzeba jeszcze wiecej czasu.


W moim otoczeniu mam tez wiele zlych przykladow jak wyglada zycie po malzenstwie z dziecmi i to mocno rzutuje na moja ocene i checi. Moi bracia sa mocno zalezni od swoich żon, nie maja czasu na swoje zainteresowania, zony sa sklonny z nich szydzić lub szybko znajduja im jakies zajecie byle tylko nie siedzieli bezczynnie, sa osobami ktorzy maja zarabiac kase, ogarniac dom i organizowac urlopy i atrakcje dla dzieci. Brakuje mi w tym wszystkim tej indywidualnosci, samodzielnosci. Nie chcialbym zeby moje zycie tak wygladalo i stalo sie miejscem w ktorym jestem wiezniem - moze to egoistyczne. Inna sytuacja, moj dobry przyjaciel rozwodzi sie z zona po 10 latach malzenstwa. Wpadl z nia gdy mieli 19-20, poswiecil dla nich cala dekade po to by zaczac wszystko od nowa majac 30 lat. Nie ma za soba nawet edukacji, a przeciez tyle w zyciu planowal. Teraz jego zona przeciwstawia corke przeciwko niemu mowiac jej ze to jego wina, sądzą się od pol roku. Gdyby mialo to mnie spotkac to wolalbym juz zostac sam do konca zycia niz przechodzic przez cos takiego.


Z drugiej strony pomyśl o sobie - na starość, jak dobrze wychowasz, to poda Ci szklankę herbaty, sprawdzi czy wszystko z Tobą dobrze. Jest większa szansa, że nie umrzesz tragiczne w męczarniach, bo ktoś będzie kontrolował czy wszystko u Ciebie ok


Czesto slysze ten argument i troche mnie on wkurza. Moze to wynika z mojej nieswiadomosci ze kiedys bede stary i ta pomoc w jakims stopniu moze okazac sie przydatna, ale ja nie chcialbym zeby moj syn czy corka mieszkal blisko i podawal szklanke wody. Wiem, ze to tylko metafora i bardziej chodzi o mozliwosc zwrocenia sie do kogos bliskiego o pomoc gdy juz sie bedzie mialo 50-60 lat, ale jesli mam byc szczery, wolalbym zeby moje dzieci wyjechaly, rozwijaly sie, korzystaly z zycia. Czulbym sie zle gdyby moje zycie i zachowanie sklanialoby ich do zostania, za jakies ich niepowodzenia obwinialbym glownie siebie.


Są też oczywiście wady: przede wszystkim długotrwałe niewyspanie i w Twoim przypadku brak pomocy ze strony rodziny może być problemem.


Otoz to. Czesto slysze w kregu moich znajomych jak bliska rodzinia w zasiegu reki okazuje sie bezcenna w wychowaniu dziecka. A to zostawi ktos dziecko u siostry, a to ktos zostawi dziecko u matki. To sa swiadome korzysci ktorych mi brakuje bym mogl wychowac potencjalne dziecko najlepiej jak potrafie.

argonauta

Ad.1. oczywiste są Twoje obawy i każdy je ma


Ad.2. nie miałem wątpliwości po fakcie, nie przed :P ale to zrozumieć może tylko osoba która trzyma swoją pociechę w swoich ramionach, sam dopiero wtedy uznałem, że jednak to była właściwa decyzja


Ad.3. musisz być świadom: dziecko to brak czasu dla siebie jak i również dla kobiety. serio mam sporo rzeczy które lubię robić, ale nie mam na nie czasu. na seks też będziesz miał mniej czasu, bo to któreś z Was niewyspane, albo dziecko nie śpi...


Ad.4. brak rodziny to potężny argument do zastanowienia, reszta to standard przed podjęciem decyzji

Rashan

To tak naprawdę twoja decyzja. Ja z żoną parę lat wcześniej mówiliśmy od dzieciach, ale odkładaliśmy to na później, aż zamieszkamy na swoim. Im było bliżej tego, ja coraz bardziej stwierdzałem, że nie mam jednak chęci zostawać ojcem. Żona zdania nie zmieniła, więc toczyliśmy kilka poważnych rozmów na ten temat. Po przeprowadzce, przyznała, że też zmieniła podejście i oboje świadomie podjęliśmy decyzję, że nie chcemy dzieci. Jeśli by nam się coś odmieniło to pomyślimy jeszcze o adopcji. Mamy znajome pary i prawda jest taka, że bardzo dużo ludzi mówi jakie to rodzicielstwo nie jest świetne, a sami tak naprawdę się męczą, bo nie są szczęśliwi w zajmowaniu się dzieckiem. Mam przyjaciela, którego żona strasznie chciała mieć dziecko i widzę, że zajmuje się dzieckiem, bo musi, nie czerpiąc z tego żadnej radości. Pewnie jak dziecko podrośnie to będzie miał inne podejście, ale ja nie chcę iść tą drogą.

Levitili

@Rashan Otoz to. Nie chcialbym decydowac sie na dziecko bo chce tego tylko moja dziewczyna lub bo musze. Tym sposobem skrzywdzilbym swoje dziecko swoim brakiem zaangazowania. Dziecko bez mojej uwagi wyrosloby na doroslego czlowieka z jakimis problemami ktoremu musialbym swiadczyc opieke przez to ze go ignorowalem w dziecinstwie. Chcialbym poczuc ze naprawde tego chce, ze jestem gotowy sie mu poswiecic ale nie jestem pewien czy bede mogl w stanie wziac na siebie taki ciezar. I oczywiscie, jestem dosyc kreatywny i potrafie sobie wyobrazac siebie w pieknej cudownej rodzinie z dobrą zona i dobrze wychowanymi dziecmi, ale to tylko zwykle wyobrazenia a rzeczywistosc moze okazac sie ciezsza i bardziej problematyczna niż jakies wyidealizowane myśli.


Mowisz ze Twoja zona jednak zmienila zdanie i uznala ze rowniez nie chce miec dzieci. Co ją do tego sklonilo? Nie masz w sobie takiego poczucia odpowiedzialnosci ze to Ty wplynales na jej decyzje i ze moze gdyby nie Ty, ta znalazlaby sobie innego partnera ktory chcialby miec dzieci podobnie jak ona i mogliby zyc dlugo i szczesliwie? Nie bedziesz mial obaw ze za 10 lat wyskoczy do Ciebie z pretensjami ze zniszczyles jej marzenia zwiazane z posiadaniem dzieci?

Rashan

@Levitili Nie, nie mam poczucia odpowiedzialności, bo widzę, że sama podjęła taką decyzję. Myślę, że na zmianę wpłynął szereg przyczyn oraz obserwacja bliższych i dalszych znajomych i ich decyzji, które podjęli. Żona stwierdziła po przeprowadzce, że też by nie chciała od razu bawić się z pieluchami, tylko urządzić nowe mieszkanie i się nim nacieszyć. Wiem też, że przegadała sprawę dziecka ze swoją kuzynką, która miała ostre podejście do tematu, aczkolwiek prawdziwe - jeśli chce ona dziecko, a ja nie chcę to trzeba odejść i szukać innego, bo facet nie może blokować marzeń;) Więc doszła sama do wniosku, że mąż jest dla niej ważniejszy.


Duży wpływ miała też jej przyjaciółka, która bardzo chciała mieć dzieci, dwójkę dzieci, a teraz po jednym zrezygnowała z tego pomysłu, bo mimo naprawdę wielkich chęci przed, ledwo się angażuje, by się zająć tym pierwszym. I otwarcie przyznaje, że inaczej sobie, mimo wszystko, to wyobrażała. Więc po rozmowach żona sama powiedziała, że ma takie same podejście jak ja, i że rzeczywiście teraz jak sobie pomyśli o dziecku to jednak nie wyobraża sobie się nim zajmować, i jest zadowolona z takiego zycia. I myślę, że w razie czego uspokaja ją to, że mam podobne podejście do adopcji jak ona. Czyli jestem na nią otwarty w razie czego.


Z decyzją o dziecku jak dla mnie najważniejsze jest podjęcie decyzji, czy jesteś gotów poświęcić mu bardzo dużą część siebie - swojego czasu, uwagi. Ja przed sobą szczerze przyznaję, że nie jestem na to gotowy.

GtotheG

@Levitili płeć nie ma nic do rzeczy. Ja jestem kobietą i nie chcę dzieci. Gdybym zaszła w ciążę to bym się totalnie załamała. A znam facetów u których instynkt tacierzyński jest ogromny i będą wręcz kobietę poganiać do zajścia w ciążę. Mam jednego znajomego, który jest po 40 i nie ma dzieci (jest gejem) i on to ogromnie przeżywa, co chwilę gada o posiadaniu dzieci i ma różne rozkminy życiowe. Oczywiście w Polsce ciężko mu będzie się zrealizować np. poprzez adopcje, już nie mówiąc o surogatkach czy innych rozwiązaniach. Myślę, że takie rzeczy są naturalne, jeden człowiek to ma, inny nie. Słucham sobie ostatnio audiobooka o życiu na wsi kiedyś i większość kobiet nie chciała zachodzić w ciążę, jeśli chciały mieć dzieci to często 1-2, a nie 10. Umierały podczas aborcji itd. byle by nie mieć kolejnego dziecka, kolejnej gęby do wykarmienia. No i jak się ludziom dzisiaj dało wybór to raczej widać skutki - duża część ludzi nie chce i nie planuje dzieci.

Co do waszej sytuacji to przemyśl za i przeciw, a jak tego nie czujesz to może nie marnuj dziewczynie czasu - dla niej każdy dzień robi różnicę w pewnym wieku. Inna opcja to mrożenie zarodków czy jajeczek na później i surogatka - bogaci ludzie co raz częściej tak robią. Minusem jest brak fizycznej więzi u matek.

Levitili

@GtotheG

No i jak się ludziom dzisiaj dało wybór to raczej widać skutki - duża część ludzi nie chce i nie planuje dzieci.


Moze zle to oceniam, ale niby dalo sie wybor, ludzie powinni byc szczesliwsi a efekt wydaje sie przeciwny. Rosnie ilosc osob korzystajacych z antydepresantow po 35r zycia (najbardziej u kobiet po 40tce, szczegolnie w USA), nie mowiac juz o tym ze coraz wiecej osob otwarcie mowi ze chodzi na psychoterapie zmagajac sie z jakimis problemami. U mnie w kregu znajomych terapia to temat tak powszechny jak wyjscie do kina czy na wakacje. Pytanie tylko czy wlasnie to nie bylo tego powodem, ta swoboda wyboru? Podobnie jak ty, nie czuje tego, nie wiem czy bym chcial miec dzieci, balbym sie odpowiedzialnosci i gdybym wpadl to pewnie bym sie zalamal. Ale gdzies tam mam obawe ze nawet gdybym poznal kobiete ktora dzieci nie chce miec to ze w pewnym momencie zycia pojawilaby sie we mnie chce ich posiadania. Nie potrafie ocenic co bedzie dla mnie w zyciu wazne za 5-7 lat. Nie mialem tez ojca ktory moglby mi przekazac jakies wartosciowe lekcje, ojca ktory moglby stanowic za wzor do nasladowania, moze wtedy bardziej chcialbym miec dzieci.


Caly ten temat dzieci mocno dotyczy tego jak bedzie wygladac moje zycie po 40tce. Moja aktualna partnerka jest troche panikarą i nie raz mowila ze boi sie samotnosci i starosci. Boi sie zyc. Gdy ja poznalem byla inna. Przed nia wiodłem bardziej pozytywne zycie pozbawione leku, ale odkad z nia jestem (~4 lata) to od roku mam wrazenie ze ten jej lęk przeszedl na mnie. Dobrze mi jest samemu, potrafie sie zajac soba, ale dobijajac do 30tki zaczynam dostrzegac jak zycie w tym wieku wydaje sie bardzo samotne.

GtotheG

@Levitili zycie sie zmienia. Ewoluuje. Na pewnym etapie koncza sie znajomi i imprezki. Jak czlowiek nie ma innych celow i pasji to bardzo latwo moze sie pograzyc w pustce i samotnosci.

Co do antydepresantow - kiedys nawet najgorszy przegryw byl czescia spolecznosci bo inaczej nie dalo sie przezyc. Praca to byla ciagla kooperacja - ja ci dam mleko, ty mi wypozyc dziecko do zbierania jagod.

Dzisiaj jesli chcesz i masz zaburzenia to mozesz nie wychodzic zupelnie z domu i zaniechac kontaktow spolecznych, ktore de facto sprawiaja, ze czujesz sie lepiej i twoja psychika dziala lepiej.

Quake

@Levitili

Mojej dziewczyne nagle cos sie odmienilo i widze ze chcialaby mimo ze ma przeciwskazania od lekarza ze u niej posiadanie dziecka moze byc ryzykowne (musialaby sobie wszczykiwac jakies strzykawki by nie dostać zatoru).


?

Konto_serwisowe

@Levitili


Jako ojciec dwumiesięcznego bombelka czuję się wywołany do tablicy. Miałem identyczne myśli przed, więc może Ci to choć trochę pomoże.


Czy chec posiadania dziecka wyszła naturalnie, po prostu czuliście że to ten moment czy raczej było to z rozsądku w stylu "mam 30 lat, czas na dziecko", "moja kobieta chce, kocham ja, wiec zrobimy sobie dziecko".


To był bardziej rozsądek niż powołanie, z dziećmi nigdy mi nie było jakoś bardzo po drodze. Nie, że nie lubię, ale nasze drogi się nie przecinały. Baba chciała, latka lecą, więc zrobiłem w końcu skok na głęboką wodę.


nie czuje sie na to psychicznie gotowy i nie wiem czy kiedys bede.


Nie da się na to przygotować, możesz poczytać mądre książki i w zasadzie to tyle. No i odłożyć kilka tysięcy na jakieś dodatki w stylu sala rodzinna, czy dodatkowe badania. Tyle i tylko tyle, tego co w głowie nie ułożysz tak o, musisz się zaprzeć i wyjść ze strefy komfortu. Początki są trudne, ale nie tragiczne. Chyba mało co zniechęca do dzieci jak słuchanie tych wyścigów madek jak to one nie miały ciężko. Zlej to ciepłym moczem, ja z każdym dniem widzę że jest coraz lepiej, coraz dłużej śpimy, coraz mniej płaczu, a to że widzę jak budzi się w dzieciaku świadomość otoczenia dosłownie robi mi dzień.


mimo ze ma przeciwskazania od lekarza ze u niej posiadanie dziecka moze byc ryzykowne (musialaby sobie wszczykiwac jakies strzykawki by nie dostać zatoru).


Pewnie chodzi o krzepliwość krwi, która się zmienia w ciąży. Moja też to miała, najpierw to była tragedia, później sama robiła sobie zastrzyki, do przeżycia. Do tego miała cukrzycę ciążową, to też normalna sprawa, nie ma co robić tragedii, organizm działa trochę inaczej, to nic złego. Ogarnij dobrą szkołę rodzenia, wbrew pozorom tam nie mówią głównie o rodzeniu, ale przede wszystkim o wychowaniu dziecka, o tym co się dzieje z kobietą w ciąży itp itd. Są nawet zajęcia online w niektórych.


Mój organizm włącza się w natychmiastową samoobronne, nie wyobrażam sobie siebie w tej roli.


Ciąża trwa 9 miesięcy, właśnie po to by się ogarnąć. Ja planowałem, a i tak byłem przerażony gdy się dowiedziałem, że "to już". Z biegiem czasu się oswoisz, przy porodzie już powinno być ok. To normalna sprawa, boisz się nowych rzeczy, zwłaszcza zobowiązań na całe życie. Oswoisz się z czasem.


nie chcialbym sprowadzac na swiat dziecka w dysfunkcyjnej rodzinie z zaszlosciami.


To od Ciebie zależy, czy będzie dysfunkcyjna. Dziecko to inwestycja, jeśli nie dasz mu czasu i energii to nie będzie efektów. Pokazuj mu i objaśniaj świat, a będzie mieć łatwiej w życiu. Olej, to zostanie wyrzutkiem bojącym się wszystkiego.


Mam duże zamieszanie w głowie. Niby moja sytuacja zawodowa jest stabilna, to jednak pewne doświadczenia z przeszłości jak i same dzieciństwo mocno mnie zraziło do posiadania dzieci i wzięcia na siebie takiej odpowiedzialności.


Jest was dwoje, razem zawsze łatwiej.


Po prostu zadaje sobie pytanie i wam co trzeba czuć żeby zdać sobie sprawę ze to już czas.


Nie licz na żaden znak, to nie list do Howardu, że przyniesie sowa i wiesz. Może zabrzmi to cynicznie, ale myślenie za wiele nie sprzyja posiadaniu potomstwa.


Wokół widzę wielu znajomych z dziecmi ale może tylko kila par mówi o dzieciach w superlatywach, inni mowa "mam ich dosyc, nie moge sie skupic na pracy", "nie potrafie sie wyspać, ciągle beczy o byle co", "mój dzieciak ma adhd, strasznie mnie wkurza, ciężko z nim wysiedzieć". Nie widzę w nich radości a bardziej złość, zmęczenie, przykryte maską fałszywego poczucia szczęścia.


Jako posiadacz psa stwierdzam wiele podobieństw do małego dziecka. Mam już taką checklistę w głowie, co trzeba sprawdzić, gdy bobas płacze. Pies potrzebuje michy żarcia, michy wody i spaceru, tak samo dzieciak ma kilka potrzeb do zaspokojenia. Jeśli nie chodzi o jedno, to pewnie o drugie, z biegiem czasu ogarniesz jeśli jesteś bystry.


Można na to odpowiedzieć w stylu "to zamiast wiazac sie z kobieta ktora chce miec dzieci, zwiaz sie z taka ktora nie chce", ale to nie jest takie proste bo ja sam do konca nie wiem czy chce czy nie chce, poza tym moja aktualna partnerka jeszcze rok temu byla przeciwna a teraz zmienila zdanie.


Gdyby to od facetów zależała chęć posiadania dzieci, to dawno byśmy wymarli. Kobiety to czują, bo im się w pewnym momencie kończy czas na dziecko.


Moze gdyby moj zwiazek byl idealny pozbawiony wad i klotni a ja bylbym w pelni szczesliwy to moze chec narodzilaby sie sama?


Takie historie zostawmy Hollywood.


Po 30 tce znajomych ubywa, zakladaja rodziny, efektem czego czlowiek staje sie coraz bardziej samotny. Miec 40 lat i nie miec wlasnej rodziny musi byc pewnie bardzo przygnebiajace.


Możesz być nieszczęśliwy z czwórką dzieci tak samo jak i samotnie. Fajnie jest się do kogoś odezwać, ale tak naprawdę liczy się podejście.

Levitili

Dzieki wszystkim za odpowiedzi Bardzo ciekawe z ktorych mozna wiele ciekawego wyciagnac.

Zaloguj się aby komentować