Przez jakiś czas miałem kontakt z dwoma dziewczynami. Jedna 25 lvl, druga 28 lvl. No i ta pierwsza wydawała się mega fajna do pogadania i bardzo chciałem się z nią drugi raz (po zapoznaniu) spotkać na obiad w restauracji, dużo pisaliśmy, żartowaliśmy. Sporo się dzieliliśmy swoimi historiami. Tę drugą traktowałem z dystansem, ostatnie 2 tygodnie nie odzywałem się wcale, widzieliśmy się dwa razy na spacerze i piwie. Trochę pogadaliśmy, ale mało czego się o niej dowiedziałem ciekawego, ja za to coś tam jej opowiedziałem, no ale bez szału.
No i wyszło tak, że ta co mi zależało mnie olała i wystawiła do wiatru, nie odwołując nawet spotkania (po prostu ghosting z dnia na dzień), to jak napisałem do tej drugiej po prawie 2 tygodniach, to sama zaproponowała, że wpadnie na wino i film (wiedziała, że mam cały dom wolny, a na parterze mieszkają rodzice i choć to osobne mieszkanie, to wspólna klatka i widzą kto wchodzi i kiedy, a teraz jestem sam). Teraz podkręca w oczywisty sposób, domyślcie się co i jak.
Jaki jest z tego morał? Że kobiety to nie lubią być w ogóle traktowane na poważnie, bo liczą się tylko przygoda i emocje, jeśli uzna cię za zbyt kulturalnego i zainteresowanego, to uzna cię za nudnego lub poczuje się zobowiązana i się wystraszy. A bardziej bojaźliwych istot od kobiet na tej planecie nie ma. Już prędzej dzikie zwierze oswoisz na amen, niż kobiety nauczysz radzenia sobie w stresowych sytuacjach.
W kobietach najbardziej irytuje mnie właśnie taki brak umiejętności wyłożenia kawy na ławę. Niczego ci nie powie, ale zacznie unikać, boi się powiedzieć wprost, spojrzeć w oczy, coś zakomunikować, woli się wycofać i uciec jak szczur.
W sumie to smutne, bo mi wcale mi jakoś bardzo nie zależy na przelotnych przygodach, chciałbym poznać kogoś fajnego, z kim spędzę za⁎⁎⁎⁎ście czas, pośmieję się, pogadam o pierdołach, życiu i poczuję się trochę jak 18-latek na randce (a mam 10 więcej).
Przyznam szczerze, że byłem prawie 7 lat w związku i jak porównuję te historie do tych jakie mieli kumple-single, to po prostu brutalny fakt jest taki, że kobiety są bardziej nastawione na bzykanie się jak leci bez zobowiązań, niż nabuzowani testosteronem mężczyźni. Mam ziomka, co ma: kasę, prestiżowy zawód i jest atletycznie zbudowany i łatwiej mu przelcieć 2-3 laski w miesiącu, niż znaleźć taką, z którą jest w ogóle opcja spotkać się więcej niż raz i zbudować z tego jakąś wartościową relację. I on tego nie pokazuje, ale autentycznie siada mu to na łeb, bo chciałby kogoś na stałe.
#seks #zwiazki #redpill #blackpill #p0lka #logikarozowychpaskow #gownowpis