Po długim, acz bardzo przyjemnym (przynajmniej w jego drugiej części) piątku, zasiadł Jerzy do komputera i z przykrością zauważył, że jest zobowiązany, ech.
No ale trudno. Obowiązek obowiązkiem jest, trzeba podrzucić jakiś sonet. Choć to nie będzie sonet. W XCVII edycji zabawy #nasonety zajmować będziemy się bowiem wierszem pięknym, który nie jest jednak sonetem. Wierszem, który wspaniale zinterpretował pan Marek Dyjak, a który jeszcze wspanialej napisał pan Konstanty Ildefons Gałczyński, a będzie to wiersz Serwus, madonna.
***
Konstanty Ildefons Gałczyński
Serwus Madonna
Niechaj tam inni księgi piszą. Nawet
niechaj im sława dźwięczy jak wieża studzwonna,
ja ksiąg pisać nie umiem, a nie dbam o sławę -
serwus, madonna.
Przecie nie dla mnie spokój ksiąg lśniących wysoko
i wiosna też nie dla mnie, słońce i ruń wonna,
tylko noc, noc deszczowa i wiatr, i alkohol -
serwus, madonna.
Byli inni przede mną. Przyjdą inni po mnie,
albowiem życie wiekuiste, a śmierć płonna.
Wszystko jak sen wariata śniony nieprzytomnie -
serwus, madonna.
To ty jesteś, przybrana w złociste kaczeńce,
kwiaty mego dzieciństwa, ty cicha wonna -
że rosa brud obmyje z rąk, splatam ci wieńce -
serwus, madonna.
Nie gardź wiankiem poety, łotra i łobuza;
znają mnie redaktorzy, zna policja konna,
a tyś matka moja, kochanka i muza -
serwus, madonna.
***
Znów podły układ rymów ABAB nie pozwala na zgrabne ucięcie utworu po czternastu wersach, więc rymujemy albo do dwunastu (słowa pogrubione) albo do szesnastu (słowa pogrubione oraz pogrubione i pochylone).
Nie podejrzewam, że ktoś do nas dołączy, więc zasad nie podaję - wydaje mi się, że są one znane. W razie czego proszę pytać, ktoś na pewno odpowie. Kończymy w przyszły piątek, dziękuję.
Dobrej zabawy!
#zafirewallem
#nasonety
#diproposta