Pomijając już sam fakt, że to raczej mało prawdopodobne, zastanawia mnie, dlaczego taka forma "płatności" jest w ogóle kuriozalna w kontekście instytucji państwowych.
Po pierwsze, polskie sądy (i inne instytucje państwowe) operują w oparciu o przepisy prawa, które jasno określają, w jakiej walucie można regulować zobowiązania. W Polsce prawnym środkiem płatniczym jest złoty (PLN). Wszystkie opłaty, grzywny, podatki itp. muszą być uiszczane w tej walucie. Bitcoin nie ma takiego statusu i żaden sąd nie ma podstaw prawnych, by go przyjąć.
Po drugie, kryptowaluty, jak bitcoin, są zdecentralizowane i nie są kontrolowane przez żaden bank centralny ani rząd. To właśnie jest ich siłą, ale jednocześnie sprawia, że są nieodpowiednie do rozliczeń z instytucjami państwowymi, które muszą prowadzić jasną i scentralizowaną księgowość oraz rozliczać się w oficjalnej walucie kraju. Wyobrażacie sobie chaos, gdyby każdy mógł płacić w dowolnej kryptowalucie o ciągle zmieniającym się kursie?
Po trzecie, instytucje państwowe nie posiadają infrastruktury do przyjmowania i zarządzania kryptowalutami. Wymagałoby to specjalnych portfeli, systemów księgowych i przede wszystkim regulacji prawnych, których obecnie brak.
Także ta ironiczna uwaga o płatności w bitcoinach tylko podkreśla, jak absurdalny byłby taki scenariusz w świetle obowiązujących przepisów i funkcjonowania systemu finansów publicznych.
#PawełSzopa #AferaRARS #Bitcoin
#Kryptowaluty #prawo #Polska #RepublikaTV #bekazpisu #polityka
Co o tym myślicie? Ktoś ma inne spojrzenie na tę sprawę?