Pan Jerzy

czyli ostatni slam w Gorzowie


***


Od Autora


Drodzy Czytelnicy!


Oto już za chwilę przed Wami (chyba, że te wstępy olewacie, to wtedy już teraz) kolejna część przygód Pana Jerzego, który to jest głową tego poematu, jak i pozostałej części naszej zasranej gromadki, na czele z Pachą, która to jest tego Jerzego szyją i która nią (tą głową) kręci i ją (tę głowę) też kręci. Ją (tę Pachę) kręci również. Tyle że nadal w żołądku, o czym się z treści poematu możecie przekonać. Ale są też tego kręcenia plusy. W końcu: always look on the bright side of life!


Z mężczyznami to jest tak – tutaj zwracam się do Pań Czytelniczek, trochę w celu ubicia sobie gruntu pod ewentualne przyszłe zdarzenia – że na początku jest krótko, czym nie należy się zrażać, a tym bardziej wyśmiewać, bo później już jest dłużej. Tak samo jest z Panem Jerzym. Ta księga, ósma w kolejności, jest najdłuższą ze wszystkich dotychczas napisanych. Cały czas to pisanie mnie bawi i zachwyca, cały czas też zdumiony jestem tym, co kolega @splash545 zauważył już wcześniej, przy okazji sonetów, że przy pisaniu sam autor nie spodziewa się zaczynając, co będzie jak skończy. I to jest nie tylko rzecz zabawna, ale i rzecz piękna. Znów: ja się przy pisaniu tej części bawiłem wyśmienicie, czego również i Wam życzę przy jej czytaniu.


Miłego!


Wasz Autor.


***


Spis treści


Księga I – Zwycięstwo

Księga II – Do Grecji!

Księga III – W Grecji

Księga IV – Nadal w Grecji

Księga V – Ciągle w Grecji

Księga VI – Jeszcze chwilę w Grecji, ale dłużej już w Nowej Soli

Księga VII – W nadodrzańskich lasach


***


Księga VIII

Pod czerwonym butem


Zbędny słoń – Dywersja – Wieczór i noc – Wolność


Na wołanie Pachy z nadorzańskiej dziczy

wyłonił się wnet lama ze słoniem na smyczy.

I tę to smycz on Paszce podaje do ręki,

Pacha na to się puszy, prezentując wdzięki:

włosy swe, blond koloru, ręką przeczesała

a i akt notarialny już spisywać chciała:

– Choć strata mnie boli, jak budzik w poranek,

słowa muszę dotrzymać i za słonia zamek…

Lecz przerywa jej lama tak mówiąc: – Nie trzeba

mi żadnego zamku. Li, skibkę tylko chleba

dajcie i już w drogę powrotną wyruszam.

Rozwój, nie posiadanie: tak Budda nauczał.

@moll na to: – Mnichu! Coś innego bym ci dała,

bo partia do pieczenia to większa wjechała;

i pieczone podudzie od @moll lama dostał:

takim to się sposobem Pasze zamek ostał.

Ona z radości i lamie w podzięce

to aż i podskakuje, i podnosi ręce.

Lama patrzy zgorszony: – Pachy to się goli!

No dobra, nic tu po mnie. Wracam do Mongolii.

I odwrócił się od nas, i podążył lasem,

i zostawił nas z zamkiem. A tu, tymczasem,

zmieniła się na froncie trochę sytuacja

bo skończyła się wojna, a jest okupacja.

Nas też dotknęła, bo Stalina nakazaniem

armia nam latrynę wzięła w posiadanie,

czy – oficjalniej – choć Pacha się sprzeciwiała

Rosja ten nasz kibel znacjonalizowała.

Ludiej u nich mnogo – stąd problem mamy taki

że sracz wciąż zajęty, więc musimy w krzaki.

Choć duch w narodzie nie ustał i zażarta

trwa walka; jak to sranie nasze: partyzantka.

Tyle że, przy boju tak zorganizowanym,

posypały się Pasze te ułańskie plany

ażeby tam na Ruskich na słoniu szarżować.

Mnie zaś w tym wszystkim udało się zachować

rozsądek. I z pytaniem takim ja do niej

się zwracam: – Co my teraz zrobimy ze słoniem?

– Hodowlę założymy! A małych słoników

wychowamy w duchu mądrości stoików! –

powiedział wtedy Splash nasz problem rozwiązując,

spokojnie z radości sobie podskakując.


Nagle dym czerwony uniósł się w oddali

bowiem na Tron Piotrowy wstąpił Józef Stalin.

Habemus papam – ja: niemal w to nie wierzę,

że ten, co miał być popem, to został papieżem!

Zaś Pacha na tę wieść to inną walkę teraz

planuje. Z wąsem, w stylu „na Hitlera”,

doklejonym, w koszuli (kolor jej: bury)

co chwilę rękę prawą wyrzuca do góry;

zamku swego przed armią planuje obronę

prezentując nam przy tym pachy ogolone.

Widząc zdenerwowanie kochanej mej Pachy

pomyślałem, że może tak bym ją uraczył

komplementem: – Skądże masz takie piękne włosie,

co przyklejone nosisz na wardze, przy nosie? –

pytam. Lecz na nic jednak te moje starania,

Pacha się pogrąża dalej w rozważania:

– "Ale" – myśli głośno tak: – "by pokonać Ruskich,

może by ten wąs zrobić bardziej jak Piłsudski?

Z wąsem „na Józefa”: też Józefa pobić!

Co ty o tym myślisz @moll , „Piłsudskiego” robić?

@moll rzekła: – O! Wąsy! I w ciemnym kolorze!

Może i ja na włosy hennę se położę?

Nie zauważyła widać, że zaszła zmiana

na twarzy Pachy, bo @moll bywa roztrzepana.

Nagle ta twarz rzeczona dalej się przemienia,

do pewnego dochodzi na niej wykrzywienia

i jeszcze w dodatku znów fioletowieje

jak jagody zbierane pośród leśne knieje.

Wszyscy już wiemy co zwiastuje objaw taki:

Pacha nic nie mówi: biegnie prosto w krzaki.

A gdy, po chwili dłuższej, do nas powróciła

wtedy nam obwieściła co tam wymyśliła:

– Plan walki to my teraz będziemy mieć taki

że pójdziemy do lasu sadzić papierzaki.

Z racji że ostatnio coś mnie trochę goni

wymyśliłam by niekonwencjonalnej broni

użyć. Wroga zniszczymy tą metaboliczną,

naszej własnej produkcji, bronią biologiczną.

Za to, że sracz zajęli, niechże ci Moskale

w tym częstym, a rzadkim potopią się kale!

Mnie się skojarzyło i mówię: – Pacho, proszę,

daj znać jak już ci przejdzie, bo i ja bym poszedł

w krzaki razem z tobą. – Milcz! Miast się przyssać

próbować poszedł byś lepiej i ty się wysrać

ku ojczyzny chwale! – lukrecjowymi usty

rzekła. – Chętnie – ja na to – lecz żołądek pusty

mam. Pacha: – By się amunicją naładować

polecam więc ja @moll kolację przygotować.


Gdy nasza już na stole kolacja stanęła

@moll taką to przemowę ku nam pocisnęła:

– Danie byłoby skromne, moje drogie Starki,

bowiem teraz w sklepach wszystko już na kartki.

Na szczęście, zanim udamy się na spoczynek,

zjemy podudzia, bowiem partia większa: rynek

dwieście sześćdziesiąt cztery wjechała mi wczoraj

tego, co podaję wam dzisiaj z wieczora

do kaflowej kuchni w izbie piekarnika.

Chciałam jeszcze na deser zrobić wam piernika

ale ja do liczenia nie mam wcale głowy

bowiem muszę stosować system dziewiątkowy

i z tego to powodu upiekłam zakalca

bo źle policzyłam składniki na mych palcach.

A gdy już zjedliśmy to od @moll syte danie

Pacha nam nakazała: – Teraz czas na spanie!

Bo żeby dobrze strawić, trzeba się położyć

a przecież jutro miny musimy rozłożyć.

Że @moll ze Splashem kryć się dłużej już nie muszą

z tym swym małżeństwem, więc z wesołą duszą

po kolacji zaraz, gdy wyszli z jadalni

już nie do osobnych, lecz do wspólnej sypialni

objęci w pół ciasno razem się udali.

i słyszałem wyraźnie, co tam wyprawiali,

bo ściany izb, choć grube, to jednak dziurawe.

– Pacha – pytam – słyszysz ich? Ja też miałbym sprawę

i przyssać właśnie teraz chciałbym się do ciebie,

bo w tym obszarze to coś się nam nie widzie.

Pacha zaś nic na to nie odpowiedziała mi

bo z twarzą fioletową wybiegła przez drzwi

I tamtej to nocy niefart spotkał mnie taki

że moja kochana to co chwilę w krzaki

biegać musiała. I aż żal mi się zrobiło

jej, ale też i siebie, bo mnie to budziło.

Przywykły już ja bowiem do braku przyssania,

zostałem też pozbawion możliwości spania.


Wstaliśmy przed trzynastą, a ku temu powód

hałas dał nam straszny, dochodził z ogrodu.

Cóż tam też się działo, to nie koguty piały:

te, podczas rewolucji, życia swe oddały.

Nie mogły z kwokami cieszyć się pospołu

tym triumfem kur zrywu, tak jak my z rosołu.

U nas tam to wtedy, gdy tylko wstało słońce,

w ogrodzie, trąbą, wysokie wydał słoń ce.

Nuta ta przeciągnięta, a uszom niemiła

ze snu nas rozkosznego nagle wybudziła.

– K⁎⁎wa jego mać! Żeby jasny c⁎⁎j to strzelił!

Spać człekowi nie dadzą! I to przy niedzieli! –

wykrzyczał Splash, zaspany, opuszczając pokój,

zachowując ten słynny swój stoicki spokój.

– Niedziela to już? A ja myślałam, że piątek. –

ozwała się tam Pacha, Splasha ciągnąc wątek. –

No nic, w tychże naszych dywersyjnych czynach

nie ustaniem i w niedzielę. Poza tym, wina

za mą pomyłkę przy liczeniu dni tygodnia

to i tak, jak to zwykle, niech spadnie na Dżordża…

Dalej by uprawiała to swe biadolenie

jeśli by nie ponowne żałosne trąbienie

rozległo się, tą nutą, dla uszu niefajną,

z ruin obok zamku; kiedyś były stajnią.

– Niczym z apokalipsy przeraża mnie ta

trąba! Co, jeśli nasz słoń to Piąty Elefant?

Ten co to świat cały dźwiga na swym grzebiecie.

Można o nim czytać w niektórym Pratchecie –

tak rzekła @moll , za to Pacha w takie słowa:

– Od tego trąbienia to mnie już boli głowa.

Niechże hałasu tego nastąpi już koniec!

Zanim zaminujemy, zajmijmy się słoniem!

Podążyliśmy za nią we stajni kierunku,

a kiedy tam dotarlim, twarz jej we frasunku

utopiona, barwy przybiera pastelowe

które znaczą co inne niźli fioletowe.

Na słonia patrzy jakoś smutnawym coś wzrokiem

i łza jakaś – wzruszenia? – wisi jej pod okiem.

– Zachwyca mnie kłów jego słoniowej kości biel

dam mu King na imię, jak u Sienkiewicza Nel.

Ale nie mogę żyć dłużej ze świadomością,

że słoń, tak jak też i my, tęskni za wolnością.

I powiem wam teraz co my z nim zrobimy:

tego słonia, tak jak orkę, zaraz uwolnimy!

Paluchów dużych nie ma, niech biega po lesie

nie ma strachu, że o śmieci on uderzy się.

I łańcuch mu odpięła, a słoń się poruszył

i poszedł w kierunku nadodrzńskiej puszczy,

I zagrzmiał las cały: King is dead, long live the King!,

tak, jak to w Księdze dżungli, pisał pan Kipling.

Tak to na tronie leśnym słoń zastąpił łosia

choć jest zupełnie łysy: nie ma przecież włosia!;

lepiej mu za to jednak pasuje korona

albowiem głowa jego rogów pozbawiona.


***


Posłowie


Tak postanowiłem, bo nie każdy może to wie, a pewnie wie mało kto, a większość to i tak ma to w d⁎⁎ie (czemu zresztą się nie dziwię), wytłumaczyć się trochę z tytułu tej księgi (a tak naprawdę to zapozować na erudytę) wyjaśniając – cały czas bawiącą mnie – dwuznaczność jej tytułu a także to, skąd się w ogóle wziął pomysł na promocję towarzysza Stalina na Tron Piotrowy. Otóż, czerwony but to nie tylko metafora okupacji ojszczyzny naszej przez armię radziecką, ale też nawiązanie do tradycji Kościoła Katolickiego (z którą to zerwał ten lewak Franciszek, co w tym akurat przypadku jest trochę dziwne: lewakow to by akurat pasowało). Kiedyś to bowiem było tak, że papież poza godzinami, to jest kiedy nie sprawował ceremonii, nosił na stopach czerwone lakierki. I tyle mam do powiedzenia – taka to właśnie była ciekawostka, o której chciałem wspomnieć, a która nigdy mi się do niczego nie przydała i Wam też pewnie nigdy się do niczego nie przyda. Ale wiedzieć fajnie. Chyba. Bo tym, że Stalin za młodu był w seminarium, to wiecie. Chyba.


TL;DR w postaci fraszki:

Czerwone lakierki i Pierścień Rybaka:

symbole papieża. Ciekawostka taka.


***


Stopka redakcyjna


Oficyna Wydawnicza Kawiarnia #zafirewallem #zafirewallem

Internet, 2024


@George_Stark , 2024

Redakcja: @George_Stark

Korekta: @George_Stark


#tworczoscwlasna #poezja

Komentarze (21)

moll

@George_Stark z zakalca można bajaderki zrobić chociaż to i tak potwarz, że jakikolwiek zakalec spod mojej ręki wyszedł!

George_Stark

@moll Bo to trzeba było kiwnąć akurat tym palcem, co to go nie masz.


 chociaż to i tak potwarz, że jakikolwiek zakalec spod mojej ręki wyszedł!


To skąd o tych bajaderkach wiesz tak właściwie?

moll

@George_Stark bo trzeba być na wszystko przygotowanym! Nawet na zakalec. Nigdy nie masz co najmniej dwóch planów zapasowych?

George_Stark

@moll 


Nigdy nie masz co najmniej dwóch planów zapasowych?


Nigdy! Ja zwykle żadnego planu nie mam, nawet głównego.


Mam za to dwa zapasowe palce. Bo tak za pierwszym razem to Twoje zdanie przeczytałem.

splash545

@moll Taka niby na wszystko jesteś przygotowana, a o zapasowych palcach, to jednak nie pomyślałaś xd

moll

@George_Stark ja mam 2 zapasowe plany, Ty palce. Równowaga we wszechświecie zachowana

moll

@splash545 dlaczego? W Linuxie sobie doinstalowałam!

splash545

@moll Nie znam się na Linuxie ale masz pierona po znajomości

splash545

@moll No ja nie wątpiłem, że jest coś na rzeczy

splash545

Na wstępie chciałem zaznaczyć, że ja czytam wstępy.


Teraz co mnie urzekło czyli plusy:

1. Papież Stalin

2. Hailujaca Pacha

3. Broń biologiczna

4. System dziewiątkowy

5. Słoń ce

6. Stoicki spokój k⁎⁎wa jego mać!


Minusy:

1. Brak możliwości policzenia ilości srań


Ciekawostka o papieżu też spoko i humor na weekend poprawiony

George_Stark

@splash545 


Dziękuję bardzo. To bardzo przyjemne dostać pochwałę.


 Brak możliwości policzenia ilości srań


No przepraszam. Ale istotą działalności partyzanckiej jest jednak zachowanie tajemnicy; z tego to właśnie powodu musiałem tak po tajniacku.

splash545

@George_Stark No dobra, takie wyjaśnienie mi odpowiada, lecz na następny raz liczę na większą precyzję w tej kluczowej kwestii

George_Stark

@UmytaPacha 


o papieskich butach wiem


Ale masz to w dupie?


A ten fragment z włosami, to wyłapałaś subtelność skąd się one wzięły? Bo odpowiedź jest tam w tekście, kilka wersów wyżej.

George_Stark

@UmytaPacha Mnie to jeszcze zastanawia to stwierdzenie:


jestem włosiara


Ale że na głowie, czy tak wszędzie? Bo mnie na przykład rosną na plecach. Mam takie podejrzenie, że z głowy tam migrują, zgodnie z kierunkiem grawitacji.

splash545

@UmytaPacha A pod pachą? Xd

splash545

@UmytaPacha Mówisz, że farbujesz

Zaloguj się aby komentować