Od kilku dobrych lat ma miejsce coś co ja nazywam ugrzecznianiem i infantylizowaniem popkultury. Chodzi mianowicie o produkowanie dzieł w których unikano by kontrowersyjnych tematów i motywów by nikogo przypadkiem nie urazić lub nie zbulwersować. Stały za tym przede wszystkim korporacje którym bardzo zależało by ich produkty docierały do jak największej ilości ludzi. W efekcie jednak dzieła stawały się coraz bardziej nijakie i nudniejsze.


Drugą grupą która stoi za próbą ugrzecznienia popkultury są różnego rodzaju progresywni aktywiści i dziennikarze narzekający, a to na rzekome uprzedmiotowianie kobiet w grach, a to na zbyt niską reprezentacje danej mniejszości w danym filmie i na inne tego typu bzdury. Zwykle lewica przerzuca odpowiedzialność za to zjawisko na prywatne firmy, ale uważam, że te działają z aktywistami w pewnej koegzystencji.


Środowiska konserwatywne też mają swój udział w tym procesie. Wystarczy tu przytoczyć przykład organizacji Collective Shout która została założona przez Melindę Tankard Reist, australijską konserwatywną działaczkę polityczną, pisarkę, feministkę antyaborcyjną i działaczkę antypornograficzną. Wywierali oni chociażby nacisk na Vise/Mastercard i PayPal by ci wywarli wpływ na Steam i Itch.io. by skłonić ich usuwania pewnych gier z tych platform. Współpracowali oni z inną, konserwatywną organizacją, a dokładniej NCOSE w tym celu.


Mnie to osobiście niepokoi bo po pierwsze jest to jednak ograniczanie wolności słowa i swobody artystycznej, a po drugie takie ugrzecznienie wszystkiego przynosi więcej szkód niż pożytku. To, że w kulturze pojawiają się kontrowersyjne treści jak śmierć, seks, gwałt, morderstwo, porwanie, zdrada, oszustwo, złodziejstwo i wiele innych rzeczy oswaja ludzi z mroczną stroną życia która mimo wszystko istnieje. Sztuka powinna sublimować największe ludzkie lęki i najbardziej niepokojące pragnienia co pozwala osiągać katharsis. Teraz jest to ludziom odbierane.


#przegryw  #gry  #anime  #manga  #filmy  #antykapitalizm

fadb932e-557b-4d5e-90c6-3a1efe3d3a4b

Komentarze (9)

ataxbras

@Al-3_x Idioci nie lubią kontrowersji, boją się ich. Bo są idiotami i ich ograniczone umysły nie ogarniają, że tylko poznanie problemu pozwoli na jego rozwiązanie. Wolą go więc zakopać jak najgłębiej. I tyczy się to dowolnej denominacji politycznej, ważne żeby była skrajna.

Rimfire

@Al-3_x właśnie w drugą stronę. Popkultura nie musi gloryfikować przemocy by dotrzeć do widza. Moim zdaniem zmiana na plus.

Al-3_x

@Rimfire Nie każde dzieło potrzebuje motywu przemocy by dotrzeć do widza, ale to nie znaczy, że przemoc nie ma swojego miejsca w dziełach kultury. Skłonności do przemocy i agresji są wpisane w ludzką naturę podobnie jak popędny seksualne. Sztuka dawała temu wyraz i widać to nawet w malowidłach na ścianach jaskiń. W dzisiejszych czasach poziom stresu jest niezwykle wysoki, ale skłonności do agresji nie mogą znaleźć wyrazu w realnym życiu ze względu na prawo. Dzieła kultury o jedyna możliwość by bardziej destrukcyjne skłonności mogły znaleźć ujście. Jeśli tego też się zabroni to konsekwencje mogą być niebezpieczne.

Rimfire

@Al-3_x Nie zgadzam się. Jeszcze niedawno przemoc była gloryfikowana w TV, szkole, na ulicy, barach. Filmy typu "Schwarzenegger idzie i strzela do setki złoli" albo "Seagal łamie ręce piętnastu mafiozom" to były kultowe produkcje lat 90 ze względu na tą przemoc w nich występującą. Powszechne gnębienie w szkołach kiedyś nie było tak ostracyzowane jak kiedyś. Dzisiaj przesrane ma ktoś, kto gnoi kolegę dla zabawy, kiedyś to było normalizowane. Wszelkie promowanie rozstrzygania sporów poprzez bójkę czy też przedstawianie barów jako miejsca gdzie są najlepsze do choreografii filmów z Jean Claudem Van Dammem dzisiaj wydaje się naciągane.


Ta przemoc przesiąkała w społeczeństwo, była normalizowana. Obecnie jest jej coraz mniej a gdy się pojawia spotyka się z ogólnym sprzeciwem i potępieniem.

Al-3_x

@Rimfire Od lat 90 bardzo dużo w popkulturze się zmieniło. Moda na silnych facetów z karabinami wokół których wszystko eksploduje dawno już minęła (Została zastąpiona modą na filmy o superboharerach choć teraz i to powoli ludziom się nudzi). Co jakiś czas oczywiście dalej wychodzą filmy akcji z jakimś samcem alfa, ale już nie w takiej ilości i nie przyciągają aż tak wielkiej uwagi. Nie wiem jednak po co ta wzmianka o przemocy w szkole. Środowiska konserwatywne kiedyś bardzo silnie promowały narracje, że gry powodują przemoc, ale ta narracja już dość dawno upadła będąc wyśmiana na wiele sposobów. Powodu znęcania się nad innymi są dużo bardziej złożone i mają mało wspólnego z faktem, że jakiś dzieciak naoglądał się filmów z Schwarzeneggerem.

Mikel

@Al-3_x Przyczepiłeś się do miałkiej treści a moim zdaniem w ogóle pominąłeś ważny fakt, w jakiej formie sprzedawane nam są ówczesne treści. Naprawdę uważasz że te strzelaniny i seks powodują że człowiek oswaja się z "mroczną stroną życia"? Myślisz że są one na tyle ralistyczne, że tryskająca krew na ekranie spowoduje że kiedy zacznie tryskać w prawdziwym życiu my będziemy chłodni jak lód bo naoglądalismy się na filmach?!

Nic z tych rzeczy.


Te treści są po to żeby wzbudzić w Tobie emocje. Po to żeby zbudowane przez scenarzystę napięcie wystrzeliło w kosmos i nagły wyrzut dopaminy kiedy to napięcie zejdzie spowodował u Ciebie przyjemne uczucie. To nie treści trzymają Cię przy ekranie. Teraz nie tworzy się tręści w których po zakończeniu, siądziesz i przeanalizujesz całą pogmatwaną sytuację ponieważ skłoniły Cię do tak głebokiej refleksji. Dostarczyciel treści nie zarabia kiedy ty siedzisz i analizujesz, więc sprzedaje Ci coś w stylu "zabili go i uciekł" bo nie jesteś tutaj dla faktu skomplikowanej fabuły - tylko dla faktu że zapewnia Ci emocjonalny rollercoster, który zatrzyma Cię w fotelu od początku do końca. Pokazują więc na przykład czyjąś śmierć po to żeby Tobą wzburzyło. Sama śmierć jest teatralna a nie rzeczywista nie uodparnia Cię na rzeczywiste doznania. Ta śmierć ma wywołać szok, zaskoczenie a nie przerażenie i paniczny strach "co robić", który ogarnię Cię kiedy staniesz twarzą w twarz przed prawdziwym konającym.


Problemem dla dostarczycieli treści jest taki że dostarczanie emocji wyeksplatowuje. Tak samo jak uodparniasz się na clickbait i wiedząc że tytuł który przeczytałeś jest podpucha, chowasz początkowe wzburzenie/zaciekawienie do kieszeni i nie klikasz. Tak samo dostarczyciele treści nie zadowolą Cię setną sceną seksu, który polega na grze cieni. Muszą więc zrobić coś co Cię zaskoczy - bo zaskoczenie to też emocja która Cię trzyma. Dochodzi więc do ciągłego przesuwania granicy tego jak przedstawiane są te sceny "mrocznej sceny życia" - zwykłe pokazanie penisa w scenie seksu kiedyś było nie do pomyślenia a teraz wzbudza... mieszane emocje. Wierz mi, że nie jest to po to żeby oddać realizm, bo ten w takich scenach nie istnieje i nie będzie istniał - nikt nie chce wywoływać odrazy która jest następstwem realizmu i sprawi że rzucisz książką albo sięgniesz po pilot (no chyba że jesteś polskim prawicowcem i musisz wyłączyć serial jak widzisz dwóch całujących się facetów).


Te sceny ewoluują bo Twój zasób emocjonalny kończy się jak węgiel w kopalni.

Al-3_x

@Mikel No to jest pewna prawda. Chciałem o tym też napisać kiedyś.

koszotorobur

@Mikel

Te sceny ewoluują bo Twój zasób emocjonalny kończy się jak węgiel w kopalni.

Według mnie do pewnego stopnia "zasób emocjonalny" jak to nazwałeś się regeneruje - wystarczy sobie dawkować kontrowersyjne czy szokujące treści z umiarem.

Oczywiście każdy ma inną wrażliwość i w sztuce są treści, które mogą być dla nas za mocne - na przykład takie Requiem dla snu było dla mnie do jednorazowego obejrzenia - ale jednak doceniam jakie we mnie ten film wywołał przemyślenia.

Do tego przecież nie konsumujemy automatycznie wszystkiego co wychodzi i mamy kontrolę na jakieś treści się wystawiamy - ja wolę aby nie było zbyt wielu odgórnych regulacji ograniczających nasz wybór (chociaż akceptuję, że niektóre są potrzebne - niemniej właśnie dojście do konsensusu które to nie lada problem - zwłaszcza w ujęciu globalnym).

Mikel

@Al-3_x Moim zdaniem powinieneś właśnie od tego zacząć, bo to gra na emocjach wpływają przede wszystkim na miałkość treści.

Treść ma na Ciebie wpływ przede wszystkim na etapie wyboru - kiedy czytasz opis o czym ten utwór jest. Dalej, kiedy zaczynasz pochłaniać dzieła to trzymają Cię już uczucia. To ciekawość co zrobi główny bohater albo strach przed losem ofiary o której będzie dalsza część kryminału trzyma Cię i nie puszcza. Film/Serial/Książka mógłby być nawet o dupie maryni - tak długo jak będziesz siedział i z niepokojem bądź z zaciekawieniem oczekując jak na szpilkach jak potoczą się losy owej dupy.


Narzekasz na uśradnianie treści. Że wszystko zaczyna być nijakie i nudne. Zgadzam się z tym - ale nie wieszałbym tu psów na lewicy/prawicy/wooke czy kimkolwiek innym. Oni mają wpływ na skrajne przedstawienie tematów który im pasuje. To jak wyglądała Ciri albo Fringilla nie miało wpływu na to kim był Geralt - tylko miało zwyczajnie oddźwięk w tym że jej aparycja nie współgrała z wyobrażeniem niektórych konserwatywnych. Czy to była oznaka miałkości? Tak samo można dyskutować czy Neeson to dobra postac do Franka Drebina. To nie tutaj problem leży pogrzebany bo to kto gra daną osobę nie wpływa czy dzieło jest wybitne czy miałkie, tylko gra aktorska danej osoby. Ludzie mają różny poziom tolerancji na progresywność i różne poziomy jego akceptacji wpływają na bulwers lewej albo prawej strony, który rozmywa Ci osąd. Prawica chciałaby żeby wszystko zostało tak jak jest a lewica chce wszystko pisać od nowa - kto się nie zgadza z nami, tylko ze stroną przeciwną, ten trąba. Tylko jaki wpływ ma to na samą treść głównego wątku? Moim zdaniem, żadną.

Zaloguj się aby komentować