Nowy wywiad o sekcie pod Warszawą:
***
Kiedyś spotkałem dawnego „współbrata” w pociągu. Ostrzegał, że jeśli pojawię się w Teresinie, to mogę zostać pobity. Pamiętam też takie żarty z czasów, kiedy jeszcze byłem we wspólnocie o tym, jak należy kogoś nam nieprzychylnego zapakować do bagażnika i wywieźć do lasu.
Szanuję prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnym światopoglądem. Jednocześnie są takie sytuacje przemocy czy zagrożenia, które wymagają reakcji od instytucji państwowych.
Rodziny członków wspólnoty informują o stosowaniu przemocy wobec dzieci: uderzaniu, szarpaniu za uszy czy histerycznym wrzaskom z błahego powodu. Nawet z punktu widzenia najtwardszego konserwatysty to powinno brzmieć niepokojąco.
Ks. Kadziński założył własne „harcerstwo”, które nie ma żadnego związku z innymi organizacjami harcerskimi, po to, żeby samego siebie mianować najwyższym harcmistrzem. Do tego tworu należą tylko osoby ze wspólnoty, w tym dzieci. Dzieci wspólnotowe regularnie spowiadają się też u ks. Kadzińskiego, który dodatkowo nakłania rodziców do wczesnej Pierwszej Komunii Świętej, a więc i spowiedzi. Tą metodą spowiadają się u niego już nawet 5-latki. To jest całkowicie wbrew zasadom Kościoła katolickiego, żeby jedna osoba była przełożonym i zarazem spowiednikiem.
Przede wszystkim uważam, że Kościół popełnił duży błąd, że dopuścił ks. Łukasza do święceń kapłańskich i oczekuję, że ten błąd zostanie jak najszybciej naprawiony. Według mnie ks. Kadziński już dawno swoimi decyzjami postawił się poza Kościołem. Teraz tylko przełożeni muszą formalnie określić jego status, zgodnie ze stanem faktycznym.
Ks. Łukasz jest skrajnym, złośliwym narcyzem, który chce mieć nieograniczoną władzę nad życiem innych. W tym celu założył swoją sektę, a jej obecny sposób funkcjonowania jest tym, do czego dążył od początku.
Członkowie wspólnoty wybudowali swoje domy na ziemi, której współwłaścicielem jest ksiądz. Teraz, oprócz duchowej i psychologicznej, mają finansową pętlę na szyi.
Należy zatroszczyć się o osoby, które będą chciały opuścić sektę. Nie możemy zostawić bez pomocy ludzi, którzy zerwali wszystkie relacje z osobami z zewnątrz, zostali skłóceni z rodziną, stracili majątki, pracę i zdrowie. Po odejściu ze wspólnoty, zostawieni sami sobie, szybko wrócą i przyznają księdzu rację, że świat na zewnątrz jest zły i straszny. Potrzeba zapewnić im możliwie „miękkie lądowanie”. To odpowiedzialność Kościoła i instytucji państwowych.
Na pewno trzeba całą tę patologię szczegółowo zbadać i opisać, żeby nigdy więcej się nie powtórzyła. Dobrym przykładem jest komisja Terlikowskiego, którą dwa lata temu powołali dominikanie w sprawie Pawła M. Nie ulegajmy błędnemu przekonaniu, że przestępstwa księży mogą badać tylko inni księża.
#egzorcyzmypolskie #afera
