Nigdy nie wolno dawać gniewowi dostępu do siebie, ale czasami należy go pozorować, gdy mianowicie trzeba rozbudzić ospałe umysły słuchaczy, podobnie jak opornie do biegu zrywające się konie żegadłami i podłożonymi pod nie żagwiami zmuszamy do galopu. Niekiedy znowu trzeba nastraszyć tych, na których perswazja nie wywiera żadnego wrażenia, a mimo wszystko nie w większym stopniu jest gniew pożyteczny niż strach i smutek.


Seneka, O gniewie 

#stoicyzm

d106500e-3694-4f74-99f1-2dbe3af71431

Komentarze (12)

Opornik

@splash545 Idę po kija i torebkę z Biebronki.

N-kt

Ludzie będą wdzięczni, że inscenizujesz gniew wbrew własnemu charakterowi, byleby wywrzeć na nich wpływ

Fafalala

Udawany gniew? Ale jak to? W stoicyzmie trzeba bawić się też w aktora?

splash545

@Fafalala owszem, stoicy polecają myśleć o całym swoim życiu jak o zbiorze różnych ról do odegrania. Chodzi tu o różne normy społeczne i rzeczy, które niekoniecznie mamy ochotę robić ale chcemy bo czujemy, że tak trzeba. Jak wizyta z pomocą u niedołężnej i zrzędliwej babci. Staramy się wtedy jak najlepiej odegrać rolę troskliwej wnuczki puszczając mimo uszu przykre słowa babci. Oczywsicie nic na siłę i trzeba robić to w zgodzie z sobą, bo jeśli nie chcemy być w jakiejś roli to wypisujemy się z niej i nie robimy tego wcale niż byle jak i na siłę.

W tym przykładzie odgrywanie roli gniewnego człowieka czasem jest to konieczne gdyż do pewnych ludzi nie dociera inny język niż krzyk. Pamiętam kilka osób podnosiło tu argumenty, że rozmawiając z takimi budowlańcami to inaczej się nie da niż wściec się i nawrzeszczeć na nich bo inaczej uznają Cię za słabego i nie zrobią tego co się od nich oczekuje. Tu Sekena daje alternatywę krzycz i udawaj gniew zachowując przy tym wewnętrzny spokój. Bo i w ryj można też komuś dać będąc w środku oazą spokoju.

Tak w ogóle dosyć popularne w naszych czasach, choćby w popkulturze stwierdzenie, że życie to teatr a my jesteśmy w nim aktorami odgrywającymi pewne role wywodzi się właśnie od starożytnych stoików.

splash545

@Fafalala

trzeba

Można ale nie trzeba, nie jest to obowiązkowe.

Fafalala

@splash545 a takie wchodzenie w rolę i udawanie reakcji, które nie są odzwierciedleniem naszych realnych odczuć to nie pewnego rodzaju generowanie fałszu na temat własnej osoby. Ten przykład z babcią, no mówi ci coś co jest nie spójne z tym jaki jesteś, co robisz etc., a Ty kiwasz głową oszukując zarazem babcie, że się zgadzasz, jak i samego siebie, że nie ma to dla Ciebie znaczenia. W sumie stoik rzeczywiście, nie musi się przejmować tym, że ktoś mówi nieprawdę na jego temat, bo jego osąd jest inny, ale przytakiwanie i brak sprzeciwu z czasem nie będzie działać demotywujaco na nas samych.

Jejku jak się wchodzi w to coraz głębiej, to zamiast łatwiej to bywa trudniej. XDD

Podejście carpe diem jest łatwiejsze do wprowadzenia w życie. 🤣

EDIT. Doczytałam że carpe diem pochodzi częściowo ze stoicyzmu. XDDDD

Fafalala

@splash545 tak, to było na wyrost. Tak jakby mnie ktoś miał przymuszać do życia w taki sposób.

splash545

@Fafalala hmm no bardziej niż przytakowanie wziąłbym puszczenie mimo uszu. Ważne jest, żeby żyć w zgodzie z sobą i stawianie granic.

No ale właśnie weźmy ten przykład z babcią. Czy musimy demonstrować to kim naprawdę jesteśmy i stawiać wyraźne granice w kontaktach z zniedołężniałą babcią? Skoro i tak wiemy, że do niej to do końca nie dotrze i nie zmieni to jej zachowania a jedynie wygeneruje niepotrzebny moim zdaniem konflikt?


Ten przykład z babcią jest przykładem z mojego życia. Babcia potrzebuje opieki ale bywa zrzędliwa, niemiła i czepliwa. Moja postawa jest taka, że nie przejmuję się co moja babcia wygaduje i jeżdżę pomagam jej bo uważam, że tak trzeba. Puszczam mimo uszu jej uwagi i czerpie satysfakcję z tego, że zrobiłem to co uważam za słuszne, że odegrałem dobrze rolę wnuka. Natomiast mój ojciec nieustannie wchodzi z babcią w konflikt. Non stop demonstruje własne ja, nie przepuszcza babci żadnego słowa. No i cóż babcia nie zmienia się nic a nic a nawet jest bardziej cięta w kontaktach z moim tatą. A ojciec jest strzępkiem nerwów, nie może zaakceptować, że babcia nie wykazuje należnej mu wdzięczności i jeszcze się go czepia. Kłóci się, krzyczy, próbuje na różne sposoby, później zżera go poczucie winy, które wylewa też na mnie. Albo też będąc u babci siedzi naburmuszony zbierając cięgi a później przeżywa i użala się nad swoim losem. Próbowałem z nim rozmawiać niejednokrotnie i podobanie jak w przypadku babci, której nie jestem w stanie przegadać, żeby zmieniła swoje postępowanie tak samo I ojciec nie chce wyluzować. Mówiłem mu, że jak tak go boli to niech nie przyjeżdża do babci i sam się nią zajmę bo mam z tym luz lecz czuje się zmuszony też pomagać swoim poczuciem obowiązku.

Ja nie czuje się z tą sytuacją, że robię coś wbrew sobie w związku z moją obojętnością na to co babcia gada. Drugą rzeczą jest, że próbowałem ale zauważyłem, że się nie da, więc cóż.


to było na wyrost. Tak jakby mnie ktoś miał przymuszać do życia w taki sposób.

Nawet nie o to mi chodziło, po prostu nie każde stoickie techniki i nie każdy stoicki sposób myślenia musi być przez Ciebie bezwzględnie przyjęty. Ja tez mam szereg technik, które rozumiem ale ich nie używam bo nie do końca do mnie przemawiają. I w sumie to wyobrażanie sobie ról jest jedną z nich bo używam tego rzadko. Z tym udawanym gniewem podobanie, nie zdarzyło jeszcze, żebym tak zrobił bo prawdopodobnie po prostu bym faktycznie bym się odpalił w takiej sytuacji. xd Mimo to uważam, że jest to ciekawe i być może kiedyś w przyszłości mi się to przydać w jakiejś specyficznej sytuacji.

splash545

@Fafalala aha no i dobra jak widzisz przykład babci w moim przypadku nie jest dobrym przykładem bo tak naprawdę nie podchodzę do tego od tej strony wchodzenia w rolę tylko od strony akceptacji i do tego myślę sobie o tym, że jest to po prostu okazja do treningu, żeby nie dać się wyprowadzić z równowagi. Jest wiele stoickich technik i sposobów myślenia i do jednej sytuacji można podejść na kilka różnych sposobów, więc po prostu z tego szerokiego wachlarza wybierz sobie co Ci pasuje a resztą niekoniecznie musisz sobie zawracać głowę.


A co do tego wchodzenia w rolę to może lepszym przykładem jest impreza rodzinna typu wigilia lub impreza firmowa. Przychodząc na tego typu imprezę odgrywa się pewną rolę, bierze się udzial w zwyczajowych niekoniecznie lubianych przez nas rozmowach, zachowując przy tym pewne normy społeczne. Tak jest po stoicku skoro decydujesz się przyjść to decydujesz się na pewnego typu zachowania, grzecznościowe formy itp. czyli w pewnym sensie odgrywanie jakiejś roli. Można olać te normy społeczne lecz będzie to nie po stoicku. Po stoicku będzie je zachować lub po prostu nie przyjść.


Jejku jak się wchodzi w to coraz głębiej, to zamiast łatwiej to bywa trudniej. 

Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Miej tylko na uwadze, że w stoicyzmie jest podany pewien wzór zachowań, pewien ideał i z góry jest wiadome, że nikomu nie uda się go osiągnąć w 100%. Tu jest po prostu kwestia, żeby starać się do niego zbliżyć na tyle na ile się da, a czy będzie to w 20% czy w 5, to bez znaczenia. Każdy kawałeczek w tamtą stronę wyjdzie już na naszą korzyść i nie ma co się spinać, że trzeba osiągnąć wszystko i to jeszcze w krótkim czasie.

Fafalala

@splash545 wracam po czasie po tym jak zmieliłam w głowie tę myśl. Coś we mnie krzyczy, gdy myślę o jak to ujełeś "puszczaniem mimo uszu". Zawsze uważałam, że moje ja jest jedyną rzeczą o którą warto walczyć, chociaż potrafi to przyspożyć wiele przykrości, zarówno innym jak i samemu sobie. Chociaż to drugie musi się wiązać z dużym poziomem akceptacji.

Gdybym była w takiej sytuacji jak Ty, czyli opieką nad mało wdzięczną i ciepła osoba, to chyba przyjęłabym Twoją postawię. Nie zbyt wiele bunt zmieni, a działania wykonać trzeba. Chociaż rozumiem również postawę Twojego taty, bo poza obowiązkiem włączają się emocje. Emocje względem oczekiwań do własnej mamy. Chociaż brak efektu powinien skłonić do refleksji i zmiany taktyki w celu ratowania samego siebie od bądź, co bądź uciążliwe go cierpienia. Nic się nie zmieni, a opieka wciąż jest potrzebna. Można powiedzieć, że jesteście na dwóch biegunach. 😄

Jak sobie analizowałam aspekt działania według niektórych zasad stoicyzmu i tego czy coś trafia do mnie czy mnie, to właśnie to jest ten jeden element, który tylko częściowo jestem w stanie poczuć i zrozumieć. Zarazem warto demonstrować siebie i swoje emocje w sposób szczery, pozostawiając reakcje innych w ich kwestii, ale właśnie czasami takie zachowania mogą generować wyłącznie bunt. No właśnie, czasem warto odpuścić, działając w sposób lustrzany. Ktoś inny pokazuje swoje emocje, w sposób szczery, nieszczery to nie ma znaczenia, pozostaje tylko efekt. To od nas zależy co z tym zrobimy, a czasem cisza i mechaniczne przytakiwanie może być zdrowszą reakcją od pasma kłótni i emocjonalnych batalii.

Dobra, na swój sposób to rozminiłam. XD

splash545

@Fafalala widzisz i tu jest właśnie pytanie o to czym te 'moja ja' jest? Czy ja to myśli pomieszane z emocjami, czy jednak coś innego? Piszesz, że obrona swojego ja potrafiła przysporzyć innym przykrości i jest to ok bo każdy jest odpowiedzialny za własne stany emocjonalne. No ale jeśli piszesz, że przysparzało to tez bólu Tobie, to coś jednak jest nie tak.

Stoicy twierdzą, że człowiek nie jest sobą pod wpływem emocji, że tylko będąc refleksyjnym można poczuć prawdziwe ja.


Często zdarza się, że pod wpływem emocji zrobimy coś lub powiemy, a później gdy już emocje opadną sami przez to cierpimy bo stwierdzamy, że nasza reakcja była niepotrzebna, że jednak było to za dużo.

Jak myślisz, które ja jest prawdziwe to targane przez emocje, które mogą się brać skądkolwiek, czy to ja, z którym obcujesz chociażby pisząc swoje przemyślenia?

Gdy coś sobie na spokojnie przemyślisz i trzymasz się swojego planu, swoich założeń pomimo tego co się dzieje wzmacniasz to drugie ja refleksyjne, żyjące tu i teraz, potrafiące cieszyć się z małych rzeczy, którego nic nie jest w stanie skrzywdzić.

A gdy pędzisz za emocjami i swoimi pierwszymi odruchami z nich wynikającymi wzmacniasz to ja, które wydaje nam się bardziej naturalne przez nasze wychowanie i uwarunkowania kulturowe. Jest to ja tkliwe, zawieszone myślami miedzy traumami przeszłości, a lękiem o przyszłość, zanurzone w wirze wydarzeń, dające się targać przez innych i różne życiowe sytuacje.

splash545

@Fafalala aha i żebyś mnie czasem nieopatrznie nie zrozumiała, że chodzi tu o jakieś tłumienie emocji bo to nigdy nie jest zdrowe. To o czym pisze trzeba do tego dojść na głębszym poziomie i sobie gdzieś tam wewnętrznie poukładać i to poczuć. No bo tak jak zazwyczaj funkcjonujemy to faktycznie te emocje, które powstają trzeba albo dać im upust, albo pobyć z nimi i dać im wewnętrznie wybrzmieć. Tłumienie albo ucieczka od własnych stanów emocjonalnych nie jest zbyt mądrą metodą.

Zaloguj się aby komentować