@Eber Ludzie nie chcą pracować ponad siły, to fakt ale motywacja też zanika. Nie ma już możliwości na "wybicie się" kiedyś jak miałeś pracę przy względnie wysokim bezrobociu i niewielkich zasiłkach to nadgodziny dużo zmieniały. Różnica kasy między szczeblami nie była duża, występowała ale każdy zarabiał swoje.
Teraz góra zgarnia kosmiczne pieniądze, średni szczebel ma trochę a szarak minimum (nie minimalna tylko minimum żeby nie odszedł). Kierowników jest mało a chętnych na stanowisko wielu. Nie dziwię się że ludzie mają w dupie wyścig szczurów. Zrób swoje przez 8 godzin dziennie i jedź do rodziny. Nie warto brać nadgodzin bo zarabiasz i tak słabo a tylko się zmęczysz, awans zdobywa się lizaniem dupy a nie ciężką pracą.
Są tacy którzy krążą od jednego miejsca do drugiego, zdobywają doświadczenie, umiejętności, robią kursy ale to wymaga sił i często kasy plus odpowiedni zawód bo nie każdy ma takie możliwości. Księgowy w mieście wszędzie dostanie podobną kasę więc jedyna różnica to czy daleko ma do pracy i czy szef jest zjebany. Żeby zacząć coś swojego musi zgromadzić dużo środków, ogarnąć programy, lokal i zdobyć klientów.
Obecnie trzeba mieć coś swojego, być wysoko w hierarchii albo trafić z profesją. Cała reszta ma to w dupie i ja ich rozumiem.