Niby każdy wie, niby nikt się nie boi ale przy lądowaniu tu nóżka skacze, tam rączka poręcz urywa, tam udaje że śpi z powiekami ściśniętymi jak zwieracz pod prysznicem w areszcie, tam się nerwowo śmieją.
Niby każdy wie, że prawdopodobieństwo śmierci jest wiele wieele razy mniejsze w samolocie niż w aucie ale jednak lądowania takiego kolosa ma w sobie coś, co każe wątpić w te statystyki. Zapewne stąd ujście stresu pod postacią klaskania w wielu krajach i kulturach.
Oraz mam taką opinię, że w trakcie turbulencji czy jak to się nazywa, jak samolot w sekundę opada od xx metrów, że ludzie łbami przy suficie latają, nie ma na pokładzie osób niewierzących.
Przeżyłem jedną taką czkawkę podczas zbliżania się do lotniska w Kopenhadze (to był sezon szkwałów czy jak to się zwie, wtedy w tv ciągle mówili o "cofkach" na morzu od silnego wiatru, jakieś 12-13 lat temu. Jak samolot dosłownie runął, na pokładzie zaraz po krzyku zaczęły się modlitwy
Linie lotnicze SAS, samolot niewielki odrzutowiec chyba jakiś Bombardier?
#samoloty #samochody #podroze