Najlepszy biznes buduje się na tragedii, jak mówi przysłowie.
Elon Musk jest w tym poniekąd mistrzem. Tym razem, rozdając swoje „Starlinki” ofiarom huraganu. Za darmo* (dodatkowe koszta mogą być naliczone)
Pamiętam, jak Elon chwalił się, że darował Ukrainie darmowy dostęp do 8000 nadajników Starlinka, przy wsparciu Polski. Później jednak się odwidziało i okazało się, że ukraińscy użytkownicy w abonamencie płacą więcej za kiepski pakiet, niż gdyby kupili sobie go prywatnie i zapłacili za satelitę, w najlepszym pakiecie. Tak właśnie zrobili rosjanie, którzy notabene do tej pory korzystają z tego systemu na froncie. Przez Ówczesny Polski Rząd, w swej „mądrości”, teraz płacimy łącznie 17 milionów zł miesięcznie za te abonamenty.
Dla porównania, gdybym kupił je prywatnie, mając 17 mln zł miesięcznie do dyspozycji, to co miesiąc mógłbym kupować 5074 nadajników Starlink razem z pakietem premium na miesiąc. Zakładając, że miałbym już 20 000 tych nadajników, starczyłoby mi to na ponad miesiąc najlepszego dostępnego pakietu, czyli ponad 2 razy tyle nadajników z najlepszym Internetem.
Muszę jednak przyznać, że Elon jest konsekwentny w swoich działaniach – równie mocno eksploatuje swoich, co ludzi, których ma zupełnie gdzieś. Nie mówię, żeby faktycznie to miało być Darmowe. Jednak co innego wpakować się w beznadziejny deal na „darmowy telefon” lub za „1 zł” w T-Mobile, gdy mamy czas przeczytać warunki umowy. Co innego, gdyby taka oferta pojawiła się z przystawionym pistoletem do skroni jako ostatnia możliwość wykonania telefonu na policję czy karetkę.
Ale dla Elona to wszystko jedno. Zresztą, dla jego fanów też. Ci sami ludzie często też są pierwsi wytknąć, że darmowa służba zdrowia "nie jest darmowa", bo płaci się na nią z podatków. Jednak w drugą stronę to już tylko stary poczciwy "marketing".
#wiadomosciswiat #polityka
