Mój teściu ma dziewczynę z #ukraina
Są ze sobą razem ponad 20 lat, generalnie kobieta dużo milsza niż moja teściowa
Jak był Majdan i w telewizji zobaczyła czerwono-czarne flagi, to pytała się teścia "co to za flagi? przecież to nie nasze?", a on mówi że UPA, "Coo tych bandytów?". Dla nich tam to było (jest?) jednoznaczny odbiór.
Jak zaczęła się akcja z Krymem, to stwierdziła że ona w sumie to by wolała żeby byli w Rosji, niż w Ukrainie. Jakby miała głosować to za Rosją.
Generalnie to teściu jak tam jeździł to mówił że Ukraina na bank się rozpadnie na trzy państwa: wschód do Rosji, zachód do Europy (Polski?), a Zakarpacie do Węgier.
Obecnie po bombardowaniach Ukrainy i Dniepru kobieta nienawidzi ruskich strasznie i życzy im wszystkim żeby zdechli. Także wielki sukces Rosji w zjednoczeniu Ukrainy i całkowitym zniechęceniu ludzi z tego obszaru.
Parę słów o korupcji.
Brat tej kobiety chciał w Dniprze otworzyć biznes. Że kapitału nie miał, to wymyslił że będzie kisił kapuste
-
ale to co, musisz firmę otworzyć?
-
nieee, nie żartuj, nie stać mnie na firmę. Zaraz wszyscy przyjdą po łapówki, nie mam takich pieniędzy.
-
to jak będziesz do sklepów wstawiał? faktury wystawiał?
-
faktury do sklepów wystawia tylko jedna firma, syna mera Dnipra. Jak chcesz wystawić sklepowi fakturę to wystawiasz jemu, on dolicza sobie prowizję i wystawia sklepowi. Ale sklepy towar biorą za gotówkę.
Jej córka po studiach poszła na policję pracować jako stażysta pomocnik śledczego. Mówi że były trupy, sprawy, generalnie jej się podobało. Skończył się staż, poszła do komendanta żeby ją zatrudnił. A ten "daj 1000$ to zatrudnię" A pensja wtedy była z 300$
Z kolei kobieta kiedyś się chwali że za łapówkę jej syn zatrudnił się w firmie X. Teść pyta "ale mówiłaś że w X nie płacą pensji od pół roku?" "tak, ale ile można wynieść!"
Znajomy z kolei mieszkał w Doniecku, jak jeszcze to było normalne miasto, przed całym zamieszaniem. Trudnił się handlem antykami. Kiedyś wpadła do niego milicja, dwóch go trzymało, czterech wynosiło rzeczy. Jak się zmeczyli noszeniem to wyjęli protokół i zaczęli spisywać co w domu ma i co mu rekwirują (wcześniejsze oczywiście zniknęło). Miał sprawę w sądzie, sąd go uniewinnił, kazał rzeczy z protokołu oddać. Poszedł znajomek z wyrokiem na milicję "oddajcie rzeczy" "zapłać 5000$ to oddamy". No to wrócił do sądu "milicja nie chce oddać", sąd znowu napisal żeby oddali. Wrocił na komendę z nowym pismem, a milicja "zapłać 5000$ to oddamy".
Tak to kiedyś było... Oby im się udało teraz to poogarniać...
Jeździłem trochę na #bialorus , ale tylko do Grodna, to zdecydowanie tam większy porządek był. Białorusini Ukraińcami gardzili. Całe Grodno posprzątane, elewacje czyste, jedyny dom z grafiti i zaniedbany to jakaś pożydowska kamienica
Siedzimy w kafejce i znajomy Białorusin mówi że wprowadzili wtedy podatek od bezrobocia. Kto nie miał pracy, ten płacił podatek bo na pewno coś na lewo robi. Obowiązek pracy, ale kafejka o 10 rano w tygodniu pełna. Pytam się to czemu ci ludzie tutaj siedzą, a on w śmiech. Były przypadki że wpadała milicja do kina w czasie godzin pracy i ludzi legitymowała czemu nie pracują
Oczywiście wszystko wtedy kupowali w Polsce. Mówił że więcej znajomych spotyka w Auchan w Białymstoku niż w Grodnie. I nie mogli zrozumieć, jak to jest, że polskie jabłka są tańsze niż białoruskie ziemniaki...
Każdy młody chciał mieć kartę Polaka. Jego córka mówi "tata a my nie mieliśmy przodków z Polski?" "nie no z Ukrainy raczej, ale z Polski chyba nie" "a ta babcia Maria? Maria to polskie imię!"
Kołchozy przeogromne, od horyzontu po horyzont jedna uprawa danego kołchozu. Robiło to wrażenie jak sie porównało z polskimi ojcowiznami pociętymi w paski.
Celnik białoruski na granicy wyluzowany strasznie nam się trafił. Jechałem swoim samochodem ale rejestracje mazowieckie więc wiadomo że raczej nie mrówka. Wychodzi z jakimś formularzem po rosyjsku i mi daje "umiesz czytać po rosyjsku?" "nie umiem, macie po angielsku?" "mamy ale nie chce mi się szukać, zaznaczaj da da niet niet da niet niet, podpisz". Dobrze że potem nie było "gleba, nogi szeroko!". Pewnie teraz już inny klimat na granicy...
Marnowanie energii to tam było koncertowe. Znajomy mi pokazuje blok z wielkiej płyty, nieocieplony i mówi "w tym bloku nie ma kaloryferów" "jak to? to jak grzeją" "w ścianach zewnętrznych idą rury, połowa ciepła do środka, połowa na zewnątrz". Generalnie domów ocieplonych to tam nie widziałem. Tylko granicę się minie to już wiadomo że Polska bo prawie wszystkie ocieplone.
Jego matka emerytka nam się żaliła że strasznie czynsz podnieśli (a w czynszu woda i ogrzewanie). Pytam się "a ile podnieśli", "no było 12$ a teraz 15$", a ile masz emerytury? "210$". Jak się dowiedziała jakie w Polsce czynsze i rachunki to się za głowę złapała
Sklepów w mieście było bardzo mało, klimat jak w Polsce koniec lat '80. Brak Żabek na każdym rogu.
Ale bezpieczeństwo bardzo duże. Zostawiłem cyfrówkę na siedzeniu nowego SUVa tego kolegi. Mówię "wracamy bo szybę wybiją" "nie wybiją, spokojnie". Jak wróciliśmy to na środku ubitego placu, nieoświetlonego, po ciemku stał tylko jego samochód. Z aparatem i kompletem szyb.
Z ciekawostek, to jedziemy jakąś drogą ledwo co trochę asfaltu było, przez wiochy że psy dupami szczekają, a tam przed kotlinką stoi duży znak z napisem coś po rusku i po angielsku "Danger! Fog!". WTF
A przypomniało mi się jeszcze jak jechałem do Truskawca (to oczywiście znowu Ukraina). Trasa do Lwowa była ok, standard europejski, ale źle skręciłem, zjechałem na boczną z takimi dziurami jakby ktoś ją bombardował. autentycznie wielkie na 3 m i z 40 cm głebokie. Tak zaczeło majtać nami na wszystkie strony że pies zaczął żygać non stop aż się bałem że się odwodni i zdechnie, a to chichuachua (w sumie szkoda że nie zdechła bo wredne to psy strasznie, nie polecam).
W Truskawcu byliśmy w wielkim sanatorium Dnipr (w sumie to śmieszny zbieg okolicznosci), pięter z 12? już nie pamiętam, a nie chce mi się szukać zdjęć w necie. Bardzo dużo kuracjuszy i wtedy (a było to z 8 lat temu więc XXI wiek w pełni) ani jednego komputera! Wszystko było zapisywane w wielkich A3 zeszytach. Śmiać mi się chciało bo akurat grałem wtedy na komórce w takie zakreślanie kratek po cyferkach (nie pamietam jak sie to nazywa, taka łamigłówka) i to samo robił masażysta czekając na klientów, tylko że na papierze.
Za pobyt tam zapłaciliśmy takie grosze, za tydzień w trzy osoby z jedzeniem i zabiegami, mniej niż dwie doby w Polsce bez jedzenia. Ale oczywiście hotele o standardzie europejskim też tam stały, tylko że podobno ceny wyższe niż w Polsce. A przecież nie po to jechaliśmy na Ukraine żeby płacić więcej
Napisałbym jeszcze o fajnych knajpach we Lwowie, najlepsze knajpy jakie widzialem, ale już mi się nie chce