MIEJSCE: GARBARNIA
MISJA: ZNALEŹĆ PRZYCZYNĘ WYZWALANIA ZABEZPIECZENIA TERMICZNEGO SILNIKA.
#konstruktorelektrykamator #elektryka
Dzwoni z rana do mnie człowiek z garbarni. Jesteś dostępny? Weź no podjedź bo wywala im termik od wału nożowego a mnie nie ma w robocie.
Spoko, jestem blisko na innej robocie, ale podjadę.
No i faktycznie wywala im termik, ustawiony na jakieś 8A, do silnika 3kW może być. Tylko dlaczego wywala?
Trzeba zrobić pomiary. Zaczynam od Riso, mierzę w skrzynce sterującej, więc razem z przewodem zasilającym. Wychodzi 60MΩ, mogłoby być lepiej ale to nie spowoduje wyzwolenia termika. Ale jeszcze trzeba zmierzyć Riso między uzwojeniami, bo może być zwarcie międzyfazowe. Rozkręciłem puszkę zaciskową, zdjąłem mostki by mieć dostęp do każdego uzwojenia osobno. Wyniki takie same, czyli silnik ma odpowiednią izolację.
Czas na pomiary faktycznych prądów. Operator uruchamia maszynę a ja miernikiem cęgowym patrzę na każdej fazie co się dzieje. No i prąd startowy ponad 100A (normalne) ale po 2s prąd na poziomie 28-34A na każdej z faz, silnik nie rusza i po chwili wywala termik. UUUUuuu, ciekawie. Aaa, i nie wspomniałem, silnik był tak gorący że pewnie dałoby się usmażyć jajka.
No to trzeba szukać przyczyny, tylko gdzie może być problem? Nie trudząc już operatora chciałem porobić kolejne pomiary to stycznik zasterowałem sobie ręcznie, śrubokrętem wcisnąłem kotwicę.
I tu zong, silnik rusza, prąd na poziomie 3A. Co do c⁎⁎ja? Nie no, dawaj operatora i patrzymy jeszcze raz. Maszyna startuje, stycznik klika, i prądy 30A, termik wywala. We łbie plątanina neuronów zgłupiała i nie wie którą synapsą puszczać sygnały. Kurrr... może stycznik coś nawala? Ale przecież każda faza ma podobny prąd to każdą musi przepuszczać. Aż wziąłem miernik IPZ i zrobiłem pomiar na listwie odejściowej do silnika. No wynik idealny, 0,3-0,4Ω, bo mają na zakładzie własne trafo. Napięcie na zaciskach silnika w puszce przyłączeniowej na poziomie 370-380V w czasie rozruchu, więc spadki napięć nie są przyczyną. Ale profilaktycznie wymieńmy stycznik, jest identyczny na stanie to czemu nie?
Po wymianie brak zmian. Nawet pomiary napięcia sterującego sprawdzałem, stycznik dostawał ok 22V, wystarczająco do zadziałania. Zamieszania w mojej głowie dołożyło to że jak wziąłem kawałek kabelka i elektrycznie zasterowałem stycznik "na krótko" to silnik ruszył, a jak z panelu sterowania to nie rusza.
Pomysły się kończą, a problem jak był tak jest. Może wirnik jest uszkodzony i nie jest wstanie ruszyć. Trzeba to zbadać.
Jak? Podaje się napięcie przemienne na jedno z uzwojeń i mierzy jaki prąd płynie. Gdy w wirniku klatka będzie uszkodzona to prąd powinien wzrosnąć. Akurat sterowanie jest na 24VAC, trafo ma 300VA, więc da radę, zasiliłem jedno uzwojenie, prąd na poziomie 1,2A (rezystancja uzwojenia L-L to ok 4,5Ω, ale dochodzi jeszcze indukcyjność), operator powoli kręcił wałem, ale prąd się nie zmieniał. No wtedy to już był ostatni pomysł. I dosyć dziwne by było gdyby z uszkodzonym wirnikiem raz startował a raz nie. Chodziłem wokół maszyny szukając inspiracji. I wtedy mnie olśniło.
Wał nożowy ma za zadanie rozciągnąć mokrą skórę na taśmie transportowej żeby nie powstały zagięcia jak wjedzie między wały wyrzymające. Skóra ma zazwyczaj kilka mm grubości, żeby w ogóle skóra mogła wjechać pod wał musi być przynajmniej 1mm luzu między wałem a taśmą. A w czasie takiego łażenia zauważyłem że jak włączę taśmę to wał kręci się razem z nią. A nie powinien bo powinna być przerwa między nimi. Usterką było to że mechanicznie przestawiła się dźwignia poruszająca wałami nożowymi, i dociskało wał do taśmy. Na tyle mocno że silnik nie był wstanie pokonać tego oporu i pracował w stanie zablokowanym. Jak robiłem próbę z ręcznym sterowaniem stycznika wał był podniesiony, bo całe sterowania było wyłączone i wszystkie elementy w pozycji spoczynkowej, więc i silnik mógł normalnie się rozkręcić.
Tyle czasu i pomysłów a tu zwykła usterka mechaniczna. Przyczynę znalazłem, ale że operatorzy nie zauważyli że wał kręci się razem z taśmą w momencie gdy nie powinien? Może mają wywalone. Przestawianie dźwigni zostawiłem już mechanikom, bo to ich robota.
Dawno nic mnie tak nie wymanewrowało w pole, ale każde takie doświadczenie to kolejny punkt.
Licząc od dołu zdjęcia, pierwszy element to taśma transportowa, żólto czarne pasy to osłona przed wsadzeniem łap, wał gumowy, wał nożowy (ten co nie chciał działać), konstrukcja nośna wałów i kolejny wał.
