Marynuje kurczaka w jogurcie na jakieś indyjskie żarcie i przypomniała mi się historia z mojej ulubionej knajpy w #warszawa
Jest taka restauracja z różnymi fajnymi piwkami - dygresja, ale ogólnie w wawie mało jest (było?) takich miejsc, wszędzie w restauracjach królują żywce/książęce - w której gotują kucharze z Nepalu, bardzo dumni ze swoich narodowych potraw. Była to jedna z naszych ulubionych knajp, gdzie chętnie zapraszaliśmy znajomych odwiedzających nas w stolicy, bo mieli dobre piwo, dobre jedzenie i śmieszne wejście przez dom wędkarza, więc można było sobie pooglądać przy okazji różne rybne trofea albo zajrzeć na zebranie fanatyków wędkarstwa ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Któregoś razu wpadła do nas znajoma, która nienawidzi cebuli... Zabraliśmy ją do wspomnianej restauracji, otwieramy menu, a tam wszystko z cebulą xd pytamy kelnerki, czy jest opcja, żeby zamówić coś bez cebuli - kelnerka zamarła i mówi "wiecie państwo, cebula to jest narodowe warzywo naszych kucharzy, ja nie wiem, czy oni się nie obrażą, jak im zadam o to pytanie, ale spróbuję i do was wrócę".
Po kilku minutach wróciła, powiedziała, że kucharze są zszokowani, że w Polsce ktokolwiek nie lubi cebuli xd ale że od biedy dwie potrawy z całego menu mogą zrobić bez niej, więc koleżanka może wybrać z tych dwóch i z bólem serca, ale przygotują jej tak, jak chce xd
Nie ma tu żadnej puenty xd tylko tyle, że zaskoczyło mnie to, ze dwa tak różne narody mają to samo narodowe warzywo i że polecam Chmielarnie na Twardej xd
#gownowpis