Ludzie reagują na komplikacje życiowe na różne sposoby. Niektórzy przeżywają je wyjątkowo mocno – nawet drobna trudność wywiera istotny wpływ na ich stan emocjonalny i długo dochodzą do siebie. Część z nich nie potrafi znaleźć żadnego rozwiązania, inni wchodzą w rolę ofiary i skarżą się wszystkim wokół, jakie to niesprawiedliwe, że muszą zmagać się z takim problemem. Mogą nawet przekonywać, że jako ofiary nie powinni sami szukać wyjścia z trudnej sytuacji – ktoś powinien zrobić to za nich.
Większość z nas jest jednak bardziej odporna. Na komplikacje, których doświadczamy, reagujemy nie bezradnością i przygnębieniem, lecz poczuciem frustracji. W wielu przypadkach jest to reakcja mimowolna: nie decydujemy o tym, czy ogarnie nas frustracja, tak jak alergik nie decyduje o tym, czy kichnie, kiedy w powietrzu unosi się pyłek kwiatowy. Dzieje się to niezależnie od nas.
Istnieje jednak ważna różnica między kichnięciem a frustracją. Kichając, pozbywamy się tego, co drażni nasze zatoki, więc po chwili odczuwamy ulgę. Natomiast frustracja często przeradza się w złość. To niedobrze, ponieważ złości nie da się pogodzić z uczuciem szczęścia; można ją wręcz uznać za przeciwieństwo radości. Zatem reagując frustracją na problem, tylko pogarszamy sprawę.
William B. Irvine, Wyzwanie stoika
#stoicyzm


