Lubie jak prawica zaczyna się wypowiadać w kwestii płci bo zawsze wykazuje skrajnie uproszczone rozumowanie. Nie jest to bynajmniej wpis propagujący feminizm czy broniący transeksualizmu, ale raczej wskazujący na szerszy kontekst tego co rozumiemy jako płeć. Przede wszystkim musimy sobie powiedzieć jedną rzecz jasno i wyraźnie. Kwestia płci to nie tylko biologia jak nas przekonują konserwy, ale i właśnie kultura. Bycie kobietą czy mężczyzną przez wieki wiązało się z odgrywaniem określonych ról społecznych, które potrafiły się zmieniać wraz z historią. Nigdy nie było tak, że kobieta wyłącznie siedziała w domu i wychowywała dzieci. Nawet w średniowieczu były kobiety które aktywnie uczestniczyły w polityce, nawet jeśli robiły to z tylnego siedzenia. Były też kobiety wojowniczki jak Joanna d’Arc. Wśród niższych stanów kobiety jak najbardziej pomagały mężom w pracy w polu. Model rodziny do którego odnoszą się konserwy miał miejsce w latach 50 w USA i wynikało to z sytuacji ekonomicznej gdzie mężczyzna mógł samotnie utrzymywać rodzinę. Obecnie nawet incele narzekają na tą idee ojca, który sam pracuje na żonę i dzieci i wskazują to jako przejaw matriarchatu. To tylko pokazuje jak bardzo oddalona jest spora część prawicy w Polsce od naszej własnej historii i po prostu kopiuje wzorce od wielkiego brata. Podobnie jest z prawem do posiadania broni, ale to temat na inną dyskusje. Tak czy inaczej nie odrzucam biologi całkowicie, albo bardzo ciężko wytyczyć jasną granice między nią, a wpływem kultury i stąd właśnie cały spór narodziny gender studies.
#socjologia #polityka #feminizm #bekazprawakow #historia
