L.A. Noire
Jedyna albo jedna z niewielu gier z stajni Rockstara, w którym policja nas nie goni (oprócz jednej misji, ale o tym cicho sza...), ponieważ... to my jesteśmy policją. Na początku, ponieważ później Cole Phelps z krawężnika zostaje awansowany na detektywa ze względu na swoje umiejętności dedukcji i zmysł obserwacji. I jest to bardzo miła odmiana po ukończonych kilku częściach „GTA”. : )
Uprzedzam, że można napotkać drobne spoilery.
Co mi się podobało?
- Przede wszystkim rozgrywka. Lubię gry detektywistyczne i mimo że „L.A. Noire” nie dorasta do pięt takiemu „Return of the Obra Dinn” (trudno się temu dziwić, skoro oba tytuły celowały w coś innego), to bardzo mi się podobało zbieranie dowodów, rozmowy/przesłuchania i wszystko inne.
- Świat przedstawiony. Może nie jestem ogromnym fanem Stanów Zjednoczonych z lat czterdziestych ubiegłego wieku, ale podobały mi się samochody, którymi można było jeździć i ogólny klimat.
- Historia. Co prawda trudno było mi polubić głównego bohatera, który według mnie często zachowywał się jak buc, ale z czasem uświadomiłem sobie, że kolejne sprawy i kolejne poznawane osoby zaczynają się ze sobą łączyć i prowadzą do czegoś znacznie większego. Trochę jest to zagmatwane, ale to może dlatego, że grałem po angielsku. Zrozumiałem jakieś 95% dialogów i notatek, jednak nie ukrywam, że czasem mogło mi coś umknąć i czasem nie dostrzegałem nawiązań do poprzednich spraw.
- Partnerzy Cole'a! Wszyscy, co do jednego, mi się podobali. Nawet nieco arogancki towarzysz z Vice. Szczególne miejsce w moim serduszku znalazł Herschel Biggs. Szkoda tylko, że długość dialogów nie została dostosowana do pokonywanych odległości i często przez większość drogi jedzie się w ciszy.
- Różnorodność spraw. Przechodzimy od drogówki przez zabójstwa i wydział narkotykowy po podpalenia. Mamy do czynienia z seryjną mordercą, który wrabia innych, nadużyciami narkotyków i tak dalej. Fajnie, że co parę spraw zmienia się wydział - dzięki temu trudniej się znudzić samą grą, jednakże wiadomo, trzon rozgrywki do końca pozostaje taki sam.
Co mi się nie podobało?
- System przesłuchań. Początkowo byłem beznadziejny w rozmowach z świadkami i przesłuchaniach podejrzanych - często udawało mi się dobrze zadać jedno bądź dwa pytania na kilka. Myślałem, że to moja wina - w końcu dopiero co zacząłem grę i rozpoznawanie, czy rozmówca kłamie i orientowanie się, czy mam wystarczająco dowodów, by mu to kłamstwo wytknąć oraz udowodnić bywało trudne. Wszystko się zmieniło, gdy... odkryłem, że nazwy trzech opcji zostały zmienione w trakcie prac nad grą, jednakże linie dialogowe pozostały takie same. I tak „prawda”, „wątpliwość” oraz „kłamstwo” wcześniej odzwierciedlały siłę nacisku, z jaką mówił główny bohater. Najbardziej problematyczne dla mnie „Doubt” przed zmianą było próbą wymuszenia zeznań. Od tego momentu grało mi się o wiele przyjemniej.
- Męcząca była także melodyjka sygnalizująca, czy wybrałem dobrą opcję dialogową czy złą. A gdy słyszy się trzy razy z rzędu tę symbolizującą nietrafiony wybór... no nie chce się dalej grać.
Albo chce się powtórzyć etap, co czasem często czyniłem. To wina mojego nieprzepracowanego perfekcjonizmu, że najchętniej chciałbym uzyskać stuprocentowy wynik.
- Brakowało mi tła fabularnego, przedstawiającego bliżej Cole'a. Oczywiście przed każdą sprawą jest do obejrzenia krótki filmik przedstawiający wspomnienia Phelpsa z czasów, kiedy służył w marines podczas drugiej wojny światowej, co ma ogromny wpływ na jego zachowania i są ważne dla fabuły, jednakże w pewnym momencie zabrakło czegoś więcej, żeby wytłumaczyć, dlaczego Cole okazał się niewierny, czym zresztą wywołał skandal.
-
Aktywności poboczne. Jest tego całkiem sporo:
-
Przestępczość uliczna - bardzo krótkie wydarzenia, na przykład napad na sklep czy próba samobójcza w postaci skoku z wieży. Zrobiłem zaledwie 14 na 40 możliwych - głównie dlatego, że zawsze były w przeciwnym kierunku do tego, w którym akurat musiałem jechać. A też nie chciało mi się ich robić w trybie otwartego świata.
-
Elementy krajobrazu - różne budynki rozrzucone po mieście. 18 na 30, wszystkie odkryte przypadkiem podczas spraw.
-
Rolki filmowe - nie znalazłem ANI JEDNEJ przez całą grę, a jest ich aż 50. :')
-
Typy pojazdów, którymi można się przejechać - 38 na 95. Wystarczy wsiąść na chwilę do samochodu i od razu wysiąść, żeby zaliczyło, ale nie chciało mi się ich szukać. I tak najczęściej jeździłem autami należącymi do głównych bohaterów.
-
„Przeczytane” gazety - każda z nich oferuje scenkę uzupełniającą główną fabułę. Znalazłem 12 na 13 możliwych.
-
Grę ukończyłem w 72,8% i zdobyłem 19 rangę z możliwych 20. Niestety, aktywności poboczne nie były na tyle atrakcyjne, żebym poświęcał swój czas na ich wykonanie.
Ogółem gierkę bardzo polecam. Tym bardziej, że na wyprzedażach można ją dorwać za około 30 złotych.
#gry #steam

