A co to jest? Ot po prostu zdalny dostęp do 'monitora' komputera, taki KVM.
Kupiłem z zamysłem na serwer, bym mógł kontrolować BIOS jak i startup.
I jaka opinia ?
Dla mnie słaba. No działa. Działa, wyświetla obraz. Ale czy warte swojej ceny? No nie, lepiej kupić orane pi zero + hdmi grabber i zrobić to samemu za pomocą PiKVM. Wyjdzie taniej i sprawniej w obsłudze.
Jaki jest problem z tym?
W sumie software. Jest bardzo kijowo napisany. Zawiesza się, zacina, lagi na inpucie.
Dla homelaba by monitorowac serwer myśle, że bedzie wystarczający, ale cudów sie nie spodziewajcie.
Input lag to około 1 sekunda.
Aplikacja tak kijowa że chcesz ja wyrzucic przez okno - przynajmniej na iOS i MacOS.
Czy żałuje zakupu? No nie, kupiłem, przetestowałem, styknie do monitorowania konsoli. Nic po za tym. Po prostu nie warte swojej ceny. Mógłbym za to dać max 100zł. Kupiłem po to by inni nie musiel
#homelab #opinia #serwery #kvm #komputery #recenzje

@Yossarian no nie za bardzo raspberry pi.
PiKVM powstało , bo jest to tanie dla hobbystów😃 No i też hobbiści nie mają serwerów rack, bo ich nie stać, by płacić tak wysokie rachunki za prąd i wytrzymać hałas.
Profesjonalne serwery mają BMC (mozna powiedziec ze taki odpowiednik PiKVM), osobny komputerek na płycie głównej, przez który możesz uruchamiać główny system, zmieniać ustawienia bios itp😃
Zabezpieczenie tego opiera się na sieci. Nikt nie udostępnia takich narzędzi do internetu.
Jest to narzędzie przez VPN zabezpieczone, że aby dostać się do tego systemu, musisz być w tej samej sieci.
Moje PiKVM jest pod adresem https://10.60.20.72/ . Nie dostaniesz się do niego, dopóki nie włamiesz mi się na VPN'a. A jak już się włamiesz, to wtedy jeszcze hasło do KVM'a musisz złamać. Jeśli już to zrobiłeś, to musisz zalogować się do konsoli linuxa (albo poczekac kilka dni az ja sie zaloguje)
Kiedyś kumepl w 2000 pracował dla IBM na oncall system engineer w Australii. Nie było zdalnego dostępu, więc firma zapewniała mu i paru innym gościom prywatny odrzutowiec, że jak jakaś firma będzie miała problemy, to odrzutowcem lecą do miasta, a później helikopterem lub samochodem do korpo.
A teraz przez internety można to robić - o ile polityka firmy na to pozwala.