@Bigos o to widzę całkiem popularna metoda w januszexach jednak U mnie jak zaczynałem pracować to samo było- zobowiązania wobec poprzedniego klienta spłacało się obecnym. Chuj tam w opóźnienia, wkurwienie klientów czy to ciągłe cwaniaczenie, że "tak przecież jest wszędzie". Najlepsze właśnie były te machloje, jak dostawcy się już za bardzo wkurwili. Wkurwił się dostawca numer 2, bo za długo już niespłacone zamówienia były i janusz dostał bana? No to podpisywał umowę z hurtownią numer 3, a że takich dużych było może 4, to już się zaczynał przepraszać i przymilać do numeru jeden, że problemy, że ciężki okres i tak dalej. Wypłaty płacone na raty, z opóźnieniami po 2-3 miesiące, regularnie w lokalu gasło światło, tracił się internet i przestawały działać telefony, bo jaśniepan tak wspaniale zarządzał firmą, że nie płacił rachunków i czynszu. Cwaniak nawet wpadł na zajebisty pomysł przekierowywania swojej poczty z domu na adres lokalu... żeby rodzinka się nie dowiedziała. A było się o czym dowiadywać ojj było, bo nie było tygodnia, żeby listonosz nie przychodził z kolejnymi ponagleniami, upomnieniami, listami od komorników i przedsądowymi wezwaniami do zapłaty. Wał na wale kłamstwem poganiany, firma mogła zdychać, ludzie mogli mieć niepłacone, ale ważne, że sobie kupił suva, w firmie bardziej go nie było jak był i co roku z całą rodzinką wypierdalał na wakacje do ciepłych krajów. A potem wracał i wypominał ludziom jak to na kamerach widział że nie przychodzili robić za damski chuj 3. miesiąc z rzędu, że ktoś się wkurwił nie przyszedł i nie otworzył sklepu (bo i tak nie było czego sprzedawać, bo zamawiał tylko janusz, a patrz wyżej dostawcy), albo brał na stronę i próbował urobić każdego, żeby zaczął podpierdalać na innych "bo X na ciebie powiedział więc możesz się odegrać". A jak ktoś mu powiedział z wyprzedzeniem, że się zwalnia, to jeszcze próbował zrobić z niego złodzieja, że "ma dowody jak kradł" ale łaskawie jest w stanie nie iść z tym na policję jak tylko- no nie zgadniesz xD- zwalniający zrzeknie się zalegających 2-3 miesięcy wypłat. Ze mną zresztą próbował grać w tę samą grę, ale się przeliczył, bo przy nim zadzwoniłem na policję i jak przyjechali to jednak nie docenili tego "żartu o kradzieży" i już nie była taka miła rozmowa. Wariatkowo przy tym kurwidołku to był klub szachowy, mówię ci. Pierwsza robota, która mnie bardzo dużo nauczyła jak dbać o swój i tylko swój interes.
Za to najlepszy numer typ wyciął z umowami i to w sumie już na początku. Ot- przyszło gdzieś w kwietniu 2. roku jak tam pracowałem czyli po pierwszym przepracowanym roku jak musiałem się rozliczyć się z podatku- wziąłem, wypełniłem i elo. Wiele razy to z tatą robiłem jeszcze przed czasami tych wygodnych i magicznych e-pitów więc no raczej nie zakładałem wtopy, to było dosłownie przepisać cyferki do kreatora programu... a tu taki chuj. Przychodzi list ze skarbówki na 3 strony, że nieścisłości w zeznaniu i zapraszają do wyjaśnienia... i 2,5 strony paragrafów i "pouczeń" co mi zrobią jak się nie stawię. Myślę- nie no, super, jebłem się pewnie o złotówkę, ja to mam szczęście. Ale no nie robiłem tego celowo to najwyżej złożę jakiś czynny żal czy coś i nie powinni mnie dojechać. Przychodzę na wyznaczony termin, przyjęła mnie zaskakująco miła starsza kobiecina, tłumaczę co i jak, gadamy... a ona mi mówi, że nie złożyłem zeznania z zatrudnienia w 2. firmie. I w tym momencie mnie wyjebało z laci. Jak w drugiej firmie, przecież ja robię tylko u Kowalskiego, on tylko mi dał 1 pita. Ona patrzy na mnie, ja na nią, mina srającego kota w puszczy i widać było że zrozumiała że "młody, głupi" i nie próbuję się zgrywać i mi powiedziała dosłownie wszystko. Nazwę firmy, nip, nawet to ile podatku powinienem wykazać co do grosza. Ba- nawet mi to ołówkiem pomogła wypełnić na arkuszu na szybko, żeby mi nie uciekło jak wrócę do domu. No złota kobieta, serio to był ten wyjątek potwierdzający regułę, żeby wszyscy urzędnicy tacy byli to świat byłby naprawdę lepszym miejscem. No to następnego dnia idę do roboty, pytam o chuj chodzi, a on z księgową w śmiech, że hihi haha no tak to sobie zrobili żeby hihi hoho płacić mniejsze podatki więc po co mi mieli tym zaprzątać głowę, że przez pół roku z hakiem byłem "zatrudniony" na 3/64 etatu (!). Pit z wielką łachą mi dali jak zrobiłem im o to wojnę i postraszyłem skarbówką, bo ewidentnie mieli na mnie na początku wyjebane, odpowiedzi oczywiście nie usłyszałem gdzie mają na tej lewej umowie mój podpis, bo po co.