Już od kilkunastu miesięcy miałem bardzo zły kontakt z moimi "rodzicami". Rodzicami piszę w cudzysłowie bo nie są biologicznymi tylko przybranymi. Zaczęło się od zwykłego wytykania mi, że jestem niestabilny. Później to się wzmagało. Kiedyś nawet powiedzieli, że oczekiwali czegoś lepszego po tej adopcji. Byłem w psychicznym i fizycznym rozpadzie. Nie mogłem się utrzymać prosto na nogach i często po prostu całymi dniami gapiłem się w ścianę. Nie wiedzieli przed adopcją o moich problemach psychicznych, ale jakby wiedzieli to na pewno by się nie zdecydowali, a tak to chociaż była szansa, że się uda i przetrwam to ciągłe obciążenie.
Jednak powiedzieli w końcu, że miarka się przebrała i muszą ze mnie zrezygnować bo było to dla nas wszystkich zbyt ciężkie. Wykonali kilka telefonów i decyzja zapadła. Idę do nowej rodziny.
Dosyć szybko znalazła się nowa rodzina. Miałem nadzieję, że w końcu nie będzie ona tymczasowa. Wszyscy mi mówili, że to wspaniała para. Ona miała być piękną i dobra mamą, a on niezbyt piękny, ale też dobry ojciec.
I teraz najśmieszniejsze z tego wszystkiego. Pierwszego dnia po odebraniu mnie i zabraniu do siebie do mieszkania, w całym tym zamieszaniu rodzina o mnie zapomniała i zostawiła na klatce xd. Na szczęście znalazła się dobra babuszka, która przygarnęła mnie do siebie. Umyla mnie, przytuliła i okryła ciepłym kocem. W końcu czuję się jakbym znalazł swoje miejsce na ziemi.
Zapomniałem dodać, że jestem wieszakiem.
#heheszki #pdk #koszalin