@Klamra ale żeś mnie teraz oświecił. Ze swoim pragmatycznym podejściem myślałem, że chodzi o to, żeby przejechać z punktu A do B, w jakimś celu i nie widziałem całej tej otoczki, całej tej przygody, jaką można przeżyć, wklejając się w różnych dziwnych miejscach podczas przejazdów bez celu. Dlatego właśnie osobówką wjeżdżałem do lasu na wycinkę, przejeżdżałem przez najgłupsze miejsca, zdarzało mi się szarpać takie auta, najpierw je omijając, ale błoto nigdy mnie nie zatrzymało. Ja po prostu nie doceniłbym kontaktu z przyrodą, którego doznałbym, podczas spaceru do wsi po ciągnik. Mi głupio byłoby dzwonić po znajomych, by mnie szarpnęli, bo moi znajomi wolą by ich kombi (kupione z powodu pierwszego dziecka, bo ich sedan z 400 litrami bagażnika nie podoła) były czyste i nie czerpią radości z socjalizacji w lesie. Ci ludzie od wklejania się po cudzych łąkach mają tak silne więzi w swojej grupie, jak węzły po zawiązaniu linki do ucha holowniczego. Jakie to teraz proste. Znaczy nie wyśmiewam ludzi, którzy to lubią, ja ich podziwiam, tylko nie rozumiem