Taka była cena transformacji bez rozlewu krwi.
Pewnie można było zrobić to agresywnie, ale PRL miało wojsko i Układ Warszawski za sobą i mogło skończyć się różnie, za to na pewno z co najmniej kilkoma-kilkunastoma tysiącami zabitych Polaków w wojnie domowej.
No ale w przypadku jakiegoś cudownego zrządzenia losu i wygranej rozliczylibyśmy Jaruzela i Kiszczaka... A nie, czekej, pewnie uciekliby do mateczki rosji i zostałoby nam rozliczanie jakichś płotek z UB/SB.
I wówczas w takim 90. roku mielibyśmy kraj zniszczony wojną domową, z wojskiem do kompletnego zaorania, z zerowym wywiadem zagranicznym, pewnie z widmem katastrofy humanitarnej i NA PEWNO nie wykorzystalibyśny NIESAMOWITEGO okienka w postaci rządów Borysa Jelcyna w rosji, dzięki którym mogliśmy wejść do NATO niosąc na barkach Czechy i Węgry oraz mieć przyspieszoną drogę do wejścia do UE.
Teraz, jakby ludzie odpowiedzialni za ówczesne decyzje, słuchali takich bezmózgów troglodyckich bez pojęcia o zawiłej dyplomacji, to nie Ukraina byłaby atakowana, ale Polska siłami rosji i prorosyjskiej Ukrainy oraz Białorusi.
Gładka rewolucja w 1989 i późniejsze rządy Mazowieckiego, prezydentura Wałęsy i nawet Kwaśniewskiego, rządy AWSu, które przyspieszyły wejście do UE w okienku 2004, które mało kto pamięta, że zaczęło się oddalać po rządach SLD przed AWSem to najlepsze co spotkało Polskę w XX wieku zaraz po wygranej wojnie z bolszewikami.
Aby to zrozumieć trzeba mieć jednak minimalne pojęcie o historii ostatnich lat, pojęcie o tym jak wygląda obecnie świat i jak działają różne państwa oraz mieć IQ wyższe niż te 80 punktów, by łączyć pewne kropki.
To tyle w temacie.