Jesteś chłopem przed trzydziestką, mimo dbania o styl życia wciąż towarzyszą Ci problemy związane z niskim testosteronem, idziesz po poradę za ciężkie pieniądze. Co otrzymujesz? 50 Cloma codziennie, sajdy i zjebany wzrok w gratisie. Dalsza ścieżka? "Proszę szukać przyczyny problemów w pańskiej głowie, bo terapia hormonalna to nie żarty." Ciekawe, bo wystarczy mieć szparę między nogami i antykoncepcje dostaniesz na pstryknięcie palcami.
Pi⁎⁎⁎⁎lić to, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, myślę, że pięćdziesiątka enana raz na trzy dni to dobry punkt wyjściowy. Dobrze kombinuję czy może warto rozważyć jakieś inne spostrzeżenia?