Jestem przerażona, że społeczeństwo akceptuje uzależnienie od internetu i technologii. Miały one nam służyć, tymczasem zjadły one własny ogon. Sama uważam się za osobę uzależnioną, która spędza za dużo czasu przy świecących gadżecikach co za sprawą ostatnich cyrków związanych z covidem jest tym silniejsze, gdyż do niedawna ciągle były obostrzenia i wyjście gdzieś było ciężkie.
Prace na studia - komputer, praca zdalna - komputer, zdobywanie nowych umiejętności - komputer. Poradniki, zajawki na komputerze. W Forbesie czytałam że spokój i wyłączenie szumu informacyjnego będzie w ciągu 10 lat dobrem luksusowym. Nie mieli racji. Niepotrzebnie dostawiono to "0" po jedynce. Coraz częściej łapię się na tym, że nie chcę mieć w swoim domu internetu w ogóle, zaś tych kilka niezbędnych rzeczy do funkcjonowania jak jakieś przelewy, czy szukanie ofert nowej pracy realizować przyjeżdżając do kogoś na jego internecie, względnie na mobilnym, choć na nim jest różnie z bezpieczeństwem.
Mam wrażenie że ciągle jadę na oparach, i kwartał przerwy by mi świetnie zrobił. No ale nie mogę. Bo nie skończę studiów, bo mnie wyrzucą z pracy, bo znajomi reagują zdziwieniem po co dzwonić albo płacić za smski jak można na facebooczku. Bo, bo, bo.
Ludzie mają tendencje do gloryfikowania dobrych rzeczy w internecie "Spójrz dzięki FB możesz się kontaktować z znajomymi", zapominając o całej plejadzie złych rzeczy, np. wall najeżony treściami z fanpage, które nie mają rozwijać. Mają tylko przykuć uwagę, by z czasu który poświęci się na przeglądanie ich wycisnąć dodatkowych kilka groszy od reklamodawców. Manipulując emocjami, powielając przejaskrawione rzeczy, czy prezentując zwyczajne kłamstwa.
Ludzie gloryfikują że wolność słowa, jednocześnie będąc wpatrzonymi w osoby które wprost mówią że wolność, demokracja, prawo do bezpieczeństwa jest okej, ale pod warunkiem że dotyczy osób o ich poglądach, bo inni są źli, i w sumie jak im te prawa odebrać, to będzie sprawiedliwość.
Serio, czuję się, zwłaszcza na popularnych portalach jakbym obserwowała Orwellowski Folwark Zwierzęcy, i przejmowanie władzy przez Napoleona. Mogłabym napisać ckliwą książkę, umartwiającą się nad różnymi aspektami życia online, jednak nic to nie zmieni. Dalej to będzie tylko umartwianie.
Jednocześnie wiem, że świat tak nie wygląda. Nasi przodkowie by dużo oddali, żeby żyć w warunkach, w jakich żyję każdy z nas. W warunkach pracy, w których każdy z nas pracuje, z opieką zdrowotną, jaką ma każdy z nas. Z poziomem bezpieczeństwa, który doświadcza każdy z nas. Z możliwościami, które ma każdy z nas. Tylko skoro mamy tak dużo, dlaczego coraz więcej osób jest tak ogromnie nieszczęśliwych?
Tutaj miała być jakaś mądra konkluzja, ale serio nie wiem co pisać. Więc może po prostu zapytam się, co zrobić, żeby bez zawalania wszystkich spraw, odzyskać poczucie równowagi życiowej? Jakieś książki, tylko specjalista, czy co?
Przepraszam za wysryw, ale gryzło mnie to.
lubieplackijohn

@maiahi Daaamn, mam bardzo podobne odczucia. Człowieki bardzo szybko przyzwyczajają się do luksusu i rozmaitych udogodnień. Jeśli można coś zrobić w łatwy sposób, to po co się przemęczać? A że łatwa droga często niesie za sobą rozmaite konsekwencje, who cares?


IMO najlepiej jest wziąć raz na czas odłączyć się totalnie od internetów, wyjechać w ciche miejsce, jakieś mało uczęszczane szlaki górskie, czy inny las, i przez kilka dni rozkoszować się stosunkowo czystym powietrzem i względną ciszą i spokojem. Taki reset. Raz na miesiąc, jeśli jest taka możliwość.

alidzi

@maiahi Ciężko teraz bez Internetu i sociali egzystować Jak się nie ma konta na fb to się nie istnieje. A jak się ma fb to jeszcze trzeba jakieś ig/tt/tiktok/co tam jeszcze, bo przecież wszyscy mają. Kurwa. Ale ja nie jestem wszyscy. Tylko co dalej? Czy lepiej byćpariasem społecznościowym i toczyć walkę z wiatrakami czy może raczej iść za tłumem?

maiahi

@alidzi Uważam że żadne z tych dwóch, bo jest jeszcze wiele odcieni po środku. Wszak internet to zarówno praca, sposobność rozkręcania własnego biznesu, możliwość dzielenia się zajawkami czy też nauki. Jednak cytując klasyka cały ambaras jest w tym żeby "te plusy nie przysłoniły wam minusów".


Internet to narzędzie, jest neutralne. Jak młotek. Tylko żeby używać młotka to musieliśmy się nauczyć że służy on do wbijania gwoździ a nie bicia nim kogokolwiek po głowie. Tymczasem obserwując internet mam wrażenie jakbym oglądała taką naparzankę młotkami po łbach, a na zwrócenie na to uwagi, słyszała że "po co się czepiasz, teraz nie wbijamy gwoździ, to można się z młotkiem poganiać i ponaparzać po głowach".


No nie. Raczej powinno się go odłożyć, ale co ja tam wiem. I nie oznacza to że powinno się go wyrzucać i wbijać gwoździe ręką, bo tylko się pokaleczysz. Tylko ciężko odnaleźć złoty środek, jak się nie ma drogowskazu, a samemu się nałogowo z nim biega.

alidzi

@maiahi Z tym młotkiem to trafna metafora. Dynamit też początkowo miał służyć jako pomoc przy budowie szybów. Ale ludzie to bardzo pomysłowe stworzenia. Czasem nawet za bardzo. Gdyby tak zebrać mirków i mirabelki z wykopu, którzy robią dobrą robotę i umieścić ich na hejto, to byłoby zajebiste miejsce do dzielenia się wiedzą, kulturą i jeszcze innymi ciekawymi rzeczami! Młotek + gwoździe i to bez walenia nim po głowie czy palcach!

Nan

Też jestem uzależniona. Gro mojej pracy chcac nie chcąc wykonuje na komputerze. Jednak naprawdę ruszyło mnie przeczytanie raportu a mojej aktywności na smartphone......

adrian-wieczorek

@maiahi każdy człowiek jest od czegoś uzależniony taka nasza natura od początku istnienia. Ja wole być uzależniony od internetu niż od używek szkodzących organizmowi.


Czas w internecie możesz wsiąść pod kontrole i sobie ustalić plan. Ja dużo czasu spędzam na nauce ale tez kupuje sobie książki gdyż czytanie na monitorze nie sprawia aż takiej frajdy

pescyn

@maiahi oj srogi temat na tapecie dzisiaj ... największy problem jest taki, że w obecnej chwili, internet [a raczej nierozłącznie związany z nim termin błyskawicznego obiegu informacji] utrzymuje nas i znany nam świat przy życiu, więc jesteśmy na niego skazani. Wydaje mi się, że właśnie przez to temat cyfrowego uzależnienia jest mało akcentowany - dogmat wspaniałości internetu jest chyba nie do złamania. Z dobrych wieści - każdy kto zadaje sobie pytanie "czy czasem nie mam problemu z x" jest na dobrej pozycji do podjęcia próby zmiany czegokolwiek.

Smutne, że internet, z zdawało się idealnego narzędzia powoli staje się tworem, który powoli staje się hamulcem dla swoich użytkowników. Mamy w kieszeniach urządzenia dające nam dostęp do całej wiedzy naszego gatunku a używamy go do przeglądania śmiesznych gifów z kotami i pornografi czy tej zwykłej czy informacyjnej - śmieszne? straszne? niestety prawdziwe

Rozkmin

Pytanie, czy mam prawo komentować skoro świata bez internetu niewiele znam - takie pokolenie. Uważam podobnie jak @adrian-wieczorek. Nie wiemy gdzie by zło znalazło ujście gdyby nie trafiło do internetu. Poważne uzależnienie jest wtedy, gdy utrudnia ono nasze funkcjonowanie a internet nie spełnia tego kryterium. Tak jak po udomowieniu psa człowiekowi pogorszył się węch tak i tu jest wymiana coś za coś. Z internetu można korzystać aktywnie i biernie, czyli albo ty szukasz w nim informacji albo informacja szuka Cb i klikasz w podsuwane linki - wtedy działa jak bańka informacyjna i pierze mózg znacznie lepiej niż TV.

"skoro mamy tak dużo, dlaczego coraz więcej osób jest tak ogromnie nieszczęśliwych?" - nie winiłbym za to samego internetu, uważam że to cały nowoczesny styl życia jest temu winny i w sumie zrobię do tego nowy wpis.

Rozkmin

Kurcze, dopiero teraz zobaczyłem że tj. w grupie wsparcia a nie dyskusjach. Ile masz styczności z zielenią ?

Bipalium_kewense

@maiahi Internet po prostu zawiera w sobie książki, gazety, radio, telewizję, telefon, płyty itd. Po co np. kupować codziennie gazetę, skoro można przeczytać to samo w internecie. Problem jest taki, że dzięki wyszukiwarkom każdą informację można w internecie bardzo łatwo znaleźć. W związku z tym mam wrażenie, że wiedza jest coraz bardziej ulotna. Nie zostaje na stałe w głowie, bo wszystko można od ręki wyszukać. Poza tym informacji jest za dużo do "przetrawienia" (ten cały "szum informacyjny", o którym piszesz).


Dla mnie odskocznią jest kontakt z naturą. Zwłaszcza teraz lubię wybrać się w jakieś ładne miejsce i po prostu nic nie robić i o niczym szczególnym nie myśleć.

maiahi

@Rozkmin Ostatnio praktycznie nie miałam, teraz cisnę mocno by cały wolny czas na łonie natury spędzać, ale to dalej jest dalekie od moich zamierzeń. Póki co uznałam że w sierpniu pojadę na tydzień do agroturystyki hen daleko gdzie nie będę musiała się przejmować nawet takimi głupotami jak zasięg w telefonie. Na szczęście są takie miejsca jeszcze.


@adrian-wieczorek To że każdy człowiek ma swoje uzależnienia, czy robi coś szkodliwego dla siebie, z czym się zgadzam, nie sprawia że te rzeczy stają się przez to mniej szkodliwe. Jeżeli wszyscy za mało się ruszamy, i nie będziemy się sami ruszać, tylko przyjmiemy że tak jest, to w wieku 40-50 lat wszyscy będziemy kalekami. Boję się tego samego w innych obszarach życia - spowodowanych długotrwałym przesiadywaniem w internecie.

kurwiszon

@malahi ciekawe spostrzezenie - dorzuce moze jeszcze garsc swoich przemyslen. Z obserwacji tego co sie dzieje w mediach spolecznosciowych wylania sie obraz jak to hejt niszczy ludzi. Ciagle pojawiaja sie glosy jak walczyc z hejtem, co nalezy robic by go wyeliminowac z przestrzeni publicznej. Natomiast praktycznie nie ma zadnych kampanii ani glosow w stylu: "wylacz internet", "zostaw media spolecznosciowe" (jestem w stanie sobie wyobrazic nawet ciekawe spoty pokazujace,ze nie trzeba sie dzielic kazda chwila swojego zycia w internecie - i ze zamiast cos od razu publikowac mozna sie wstrzymac i wylaczyc telefon/komputer).

kurwiszon

Wydaje mi sie,ze tu tkwi zasadniczy problem - zamiast pokazywac mlodym ludziom, ze media spolecznosciowe (a nawet; ciagly dostep do internetu) wcale nie sa potrzebne do szczescia, tworzy sie problemy wynikajace wlasnie z nadmiaru dostepu do sieci (vide: walka z hejtem). Wrecz moglbym powiedziec - podsyca sie potrzebe ciaglego przebywania online.

Jestem swiadom, ze to sie nie zmieni - nikomu sie nie oplaca tego typu kampania. Im wiecej przebywa sie w internecie i na mediach spolecznosciowych tym wiekszy zysk dla roznych korporacji.

Internet aktualnie postrzegam jako gigantyczny smietnik; przestrzen na ktora kazdy moze przyjsc i cos dorzucic od siebie (kazda najmniejsza pierdole) w nadziei,ze ktos inny dostrzeze w tym wartosc.

Aardwolf

@kurwiszon kampanii może nie ma, ale grupy ludzi robiących sobie przerwę od internetu jak najbardziej istnieją

Zaloguj się aby komentować