Jest coraz więcej nagrań pokazujących, że ukraińskie drony zwalczają swoje rosyjskie odpowiedniki nie w atakach kamikaze, ale stosując dziwną „subamunicję”. W ten sposób walki powietrzne dronów nad Ukrainą zaczęły przypominać to, czego byliśmy świadkami w czasie I i II wojny światowej, z tą różnicą, że nie giną w nich ludzie.


W zwalczaniu bezzałogowych statków powietrznych, ze względu na szacunek „koszt efekt”, liczą się tak naprawdę obecnie tylko trzy rodzaje efektorów: systemy walki radioelektronicznej, broń energetyczna oraz drony przechwytujące. Pierwszy sposób jest wykorzystywany od dawna, jednak jego skuteczność zależy od zasięgu i umiejętności przeciwdziałania u przeciwnika, który stosując np. drony światłowodowe może się całkowicie uniezależnić od systemów zakłócających.


Broń energetyczne to oczywiście przyszłość, ponieważ koszt jednego strzału jest nie większy niż koszt energii potrzebnej, by zasilić działko laserowe lub elektromagnetyczne. Dodatkowo zwalczanie przebiega z prędkością światła i w zasięgu wzroku, tak więc jest małe prawdopodobieństwo popełnienie pomyłki.


Wojna na Ukrainie wykazała, że ze względu na szybkość wdrożenia oraz koszty wykorzystania, najbardziej obiecujące w dzisiejszych czasach są drony przechwytujące. Początkowo traktowano ten środek, jako dodatek działając wtedy, gdy prostu przez przypadek dostrzegło się obcego bezzałogowca. Co więcej zaczynano od typowych ataków kamikaze niszcząc przeciwnika, ale przy okazji również własny sprzęt.


Ponieważ w większości przypadków Ukraińcy atakowali wtedy rosyjskie, stosunkowo drogie drony rozpoznawcze za pomocą własnych, tanich dronów FPW, to i tak szacunek „koszt-efekt” wypadał na ich korzyść. Dodatkowo zwiększało się w ten sposób bezpieczeństwo własnych sił, które bez wskazania celu z powietrza, nie mogło być nękane przez Rosjan precyzyjnym ostrzałem. W miarę upływu czasu Ukraińcy zorientowali się, że ich własne drony mogą stworzyć w powietrzy swoistą zaporę w odniesieniu do bezzałogowców przeciwnika.


Pierwsze, w miarę wiarygodne szacunki dotyczące walk powietrznych dronów nad Ukrainą ukazały się w listopadzie 2024 roku na ukraińskim portalu mil.in.ua i Tochnyi.info. Na bazie zebranych materiałów filmowych udało się wtedy oszacować, że do 27 listopada Ukraińcom udało się strącić własnymi bezzałogowcami aż 870 rosyjskich, bezzałogowych statków powietrznych. Co więcej sprawdzono również przekazy filmowe Rosjan i okazało się, że rosyjskie przechwyty są aż 100 razy rzadsze niż ukraińskie.


Z zarejestrowanych filmów wynika, że najczęstszą ofiarą ukraińskich dronów przechwytujących były wtedy rosyjskie drony rozpoznawcze: Zala (476 sztuk – 54,7%), Supercam/Scat (234 sztuk – 26,9%) i Orłan (105 sztuk – 12,1%) oraz drony uderzeniowe Lancet różnych wersji (14 sztuk – 1,61%).


Więcej materiału do poczytania:

https://defence24.pl/wojna-na-ukrainie-raport-specjalny-defence24/tajna-bron-ukrainska-cien-smierci-na-rosyjskich-dronach


#wojna #ukraina #rosja #newsydamwa <-- do czarnolistowania

42221d72-9d65-4b42-b4c5-85b9702fcb91

Komentarze (7)

l33tv33n

klip zostal wrzucony dzisiaj, mozliwe ze byl pokazywany wczesniej


Ukraińskie Siły Systemów Bezzałogowych po raz pierwszy zaprezentowały swoją nową broń laserową: „Tryzub”.


Może ona niszczyć drony, bomby i pociski rakietowe z odległości do 3000 m, a także samoloty, śmigłowce i drony zwiadowcze z odległości do 5000 m.


https://streamable.com/g9k1ko

kodyak

Niestety dojdzie do tego że będą bardzo skuteczne i tanie systemy zestrzeliwania i przejmowania i stanie się to tylko kolejnym elementem posiadania na skladzie

swansu

Ja już myślę nad dronami III generacji. To całkowicie inne podejście.


Założenia w skrócie i dużym uproszczeniu były by takie:


  • produkcja w skali setek milionów (tak, to nie pomyłka)

  • rozmiary (obrazowo) wielkości małego ptaka/gołębia

  • napęd elektryczny/paliwo ciekłe (może kiedyś wodór)

  • bez głowicy bojowej/mały ładunek+paliwo/duży ładunek, np. 50-100g

  • elektronika umożliwiająca autonomiczną koordynację i synchronizację ataku/ewentualnie kierowanie przez drona dowódcę


Atak polegał by na wysyłaniu szarańczy takich maszyn (od np. 100 do 10000), rozproszonych w czasie lotu do celu w sposób uniemożliwiający śledzenie ich przez jakikolwiek dostępny dzisiaj radar, zapobiegający też zderzeniom w roju i uniemożliwiający efektywne zestrzelenie jakiejkolwiek znaczącej liczby maszyn w roju. Zależnie od celu można tak dobierać rodzaj dronów/ich mieszankę, żeby po synchronizacji nad celem powodowały jednoczesną eksplozję ładunków konwencjonalnych, lub nawet wykorzystać paliwo płynne z dronów do wybuchu termobarycznego (odpowiedni mix/koncentracja dronów).


W założeniu takie drony, na skutek efektu skali i możliwości produkcji w cywilnych zakładach były by tańsze, niż najtańsza amunicja artyleryjska. Oczywiście elektronika, a na pewno głowice bojowe montowane pod odpowiednim nadzorem.


To wszystko tylko teoria, ale co myślicie?

damw

@swansu @swansu problemy z zasięgiem operacyjnym? Mały ładunek wybuchowy nie rozwali czołgu/transportera

Felonious_Gru

@swansu to nie teoria tylko banialuki

kitty95

Ta dziwna subamunicja to 12-gauge, czyli zwykły śrutowy nabój do dubeltówki.

Zaloguj się aby komentować