
W latach 90. prawie każdy Polak znał markę bielizny Atlantic. Firma, która doszła do 140 mln zł obrotów, nagle runęła w przepaść. - Zgoliło mnie do zera. Nie tylko firma była bankrutem - opowiada nam pierwszy raz tak szczerze Wojciech Morawski, założyciel marki.
W 2015 roku sąd zdecydował o likwidacji firmy Atlantic. Do upadku doprowadził ciąg fatalnych zdarzeń. - W 2007 roku podjąłem decyzję o intensywnym wejściu na rynek ukraiński i rosyjski z własnymi spółkami, z własną dystrybucją. Nie przewidziałem, że siedem lat później będzie wojna między tymi dwoma krajami i oba rynki się posypią. Decyzja sądu o upadłości likwidacyjnej spółki Atlantic bez dania jej żadnej szansy na restrukturyzację była skandalicznym błędem - twierdzi Morawski.
Firmę na skraj niewypłacalności doprowadziły potężne osłabienie hrywny, rubla, utrata sklepów na Krymie, w Donbasie i ostatecznie brak zgody polskiego sądu na układ z wierzycielami.
- Przed wojną kurs hrywny do dolara wynosił 8. W połowie 2014 roku wynosił już 23. To tak, jakby dziś dolar kosztował 4 zł złote, a nagle zaczął kosztować 10 zł. Na rynku rosyjskim było jeszcze gorzej - rubel z 30 doszedł na koniec roku do prawie 90 dol. Kupujesz towar w dolarach, sprzedajesz w lokalnej walucie i tracisz. Nie możesz podnieść cen, bo klienci nie mają pieniędzy. Rynek tego nie akceptuje. Wpadliśmy w taką sytuację, że zaczęło brakować pieniędzy na towar - dodaje.
#wiadomoscipolska #gospodarka