Jedzcie ze mną truskawki, dostałem nową pracę
Zależało mi głównie na tym, żeby nadal pracować w pełni zdalnie i z językiem niemieckim, ale bez ciągłego kontaktu z klientami. Zarobkowo na start w porządku. Czy same zadania będą w miarę przyjemne, czy też nie, to się jeszcze okaże
Łącznie wysłałem CV do 4 miejsc:
-
1 firma kompletnie olała CV
-
1 firma w ofercie pisała o home office, a później to zamienili na 2 dni biuro, 3 dni w domu
-
1 firma zorganizowała rozmowę (na której dobrze mi poszło + byłem z polecenia przyjaciółki), ale jednak anulowali nowe wakaty.. i nie dostałem odpowiedzi
-
1 firma odezwała się na drugi dzień, test językowy, krótka rozmowa po angielsku, rozmowa kwalifikacyjna i po 2 godzinach od rozmowy pozytywna odpowiedź
Właśnie ta ostatnia rozmowa dała mi trochę do namysłu, bo miałem przygotowaną masę notatek, a okazało się, że była to dosyć luźna rozmowa bez zadań typu "jak Pan reaguje na feedback", "gdzie się Pan widzi za X lat", "jakie są Pana największe sukcesy" albo nawet coś podstawowego jak "co Pan wie o naszej firmie" itd.
Bardziej pokazywali faktyczną pracę i odpowiadali na moje pytania.
Co więcej, w dużej części rozmowy był poruszany wątek pracy zdalnej i kilka razy zaznaczałem, że to dla mnie priorytet. Na szczęście priorytetem jest też taki system pracy dla tej firmy i tu.. się trochę zdziwiłem, bo większość korpo teraz na siłę wciska pracę hybrydową. Dostałem wiadomość, że w ich przypadku widać lepsze efekty pracy właśnie wtedy, kiedy pracownicy nie muszą przyjeżdżać do biura. Tak więc najpierw standardowe 6 miesięcy uop, a później zobaczę czy warto zostać i czy mnie polubili
#pracbaza #rozkminy
