Jako namiętny użytkownik AI dostrzegam potencjalne wyzwanie związane z modelem biznesowym tej technologii.
Wyobraźmy sobie nieskończony ocean pełen ryb. Kto finalnie zarobi najwięcej? Producent wędek. Liczba rybaków będzie rosła, konkurencja stanie się coraz bardziej zacięta, a ceny ryb będą spadać. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dobrze. Problem w tym, że ten ocean jest nieskończony, podobnie jak rozwój AI, który nie ma określonego celu ani granic. Aby móc wypływać dalej i głębiej, trzeba sprzedawać coraz to bardziej wyszukane ryby.
Obecnie znajdujemy się w podobnej fazie. Konkurencja jest ogromna i mam wrażenie, że co miesiąc pojawia się nowa firma, która ogłasza aktualizacje lub wprowadza nowe funkcje – szybciej i taniej. Nie zdziwiłbym się, gdyby niedługo szczoteczki do zębów były sprzedawane z wbudowanym AI. Prezentacje i obietnice są coraz to bardziej szalone. Ale często nijak się mają do dostarczonego produktu.
Mimo że generowane przez AI filmy i obrazy są imponujące, wciąż można dostrzec, że są one dziełem sztucznej inteligencji. Nie można przypisać tym filmom praw autorskich. Jeśli stworzysz film z użyciem komercyjnego modelu AI, a ja go skopiuję, prawnie nie można udowodnić, że to dzieło stworzone przez człowieka. Co więcej, wystarczy, że AI bez namysłu wykorzysta fragment, twarz lub scenę, a można zostać pozwanym przez osobę, której wizerunek został użyty w modelu.
Uwielbiam ChatGPT; jest świetnym asystentem i bardzo mi pomaga w codziennym życiu. Jednakże, nie posiada zdolności abstrakcyjnego myślenia. Odpowiada na podstawie tego, czego się nauczył. Nie rozwiąże problemów, które nie zostały wcześniej rozwiązane, a które są codziennością przy tworzeniu firmy, marki czy wdrażaniu innowacyjnych systemów produkcyjnych.
Przyznaję, że w pewnym stopniu zastąpił moją asystentkę. Niemniej jednak, treści wygenerowane przez AI wciąż wymagają sprawdzenia i korekty. Czasami nie zwiększa to znacząco produktywności, nie wspominając już o pełnym zastąpieniu człowieka.
Ostatecznie te modele będą stawały się coraz lepsze, ale równocześnie coraz trudniej będzie nałożyć na nie cenę, która usprawiedliwi ich istnienie na rynku. Aby złapać tego mitycznego Moby Dicka, konieczne będzie inwestowanie większych środków, a zwrot z inwestycji będzie obarczony coraz większym ryzykiem dla inwestorów.
Będzie to długa przygoda. Z czasem przekonamy się, czy ta mityczna bestia rzeczywiście na nas czeka.
#ai #felieton #opinia

