@Dudleus wszędzie jest tak samo. Są profesorowie i profesorzy.
Jedni są super ludźmi, prawdziwi naukowcy i humaniści, drudzy to zakompleksione dupki co wyżej srają niż głowę mają.
Szkoda tylko, że tych pierwszych jest tak mało.
Kiedyś robiłem fakultet nie na swoim wydziale i szukałem typa od zajęć. Pamiętałem nazwisko i jak wygląda, no i że był spoko ziom.
Wpadam do dziekanatu, może powiedzą mi gdzie go szukać i pytam o tego pana Kowalskiego. "Znaczy profesor kowalski? Pan dziekan dziś nie przyjmuje.."
Ja mówię "nie, nie... ja myślę o takim innym Kowalskim, taki z bródką, od minerałów..."
A ta dalej, że dziekana nie ma.
Wtedy wchodzi ten Kowalski o którego mi chodziło i się pyta "cześć, co tam? Chodź, pogadamy" i weszliśmy do gabinetu dziekana...
Go przepraszalem, za nietytułowanie a ten mówi, że ma to w dupie i 2 sekundy później gadaliśmy swobodnie o meritum.
Na innym wydziale miałem dokładnie to samo. Z babką na "ty" na wykładach, a przy zbieraniu podpisów się dowiaduję, że to ważna profesor.
W sumie na moim wydziale też był taki cichociemny kumpel, co się okazało, że bez niego smartfony i inne zabawki na baterie mogłyby się opóźnić o kilka/kilkadziesiąt lat.