@sireplama dla mnie to słowo jak słowo, ale sklepom najwyraźniej robi różnicę, bo mam wrażenie, że wiąże się ona z dużo mniejszymi dla nich kłopotami. Miałem kiedyś podobna sytuację, kupiłem bubla i chciałem go podmienić jak najszybciej na sprawny i niechcący użyłem słowa na "r". Jak się go uczepili, to miałem problem z wybrnieciem z tego. Musiałem się kłócić, aby doszło do zwrotu i oddania kasy. Udało mi się i 10 minut później za odzyskaną kasę kupiłem działającą sztukę. Jak się wejdzie na grunt reklamacji, niezależnie od trybu, to tydzień niewyjęty, w najlepszym przypadku. W gorszym scenariuszu, serwis odsyła po miesiacu niesprawny sprzęt, dodatkowo zniszczony i jeszcze chce kasę. Wtedy kłótnia z nimi tylko z interwencją przez europejski UOKiK... serwis Lenovo do dziś mi się śni.