Jak mieszkałem u rodziców na osiedlu wojskowym, to w klatce obok mieszkał taki chłop 140 kg jakiś były strongman czy co w tamtych latach było kulomiot c⁎⁎j wie w każdym razie był w jakimś teamie wojskowym, miał ksywę Loczek (wiecznie spocone i pokręcone włosy) i ów Loczek nadużywał alkoholu co często skutowało że lazł sapiąc do swojego mieszkania na ostatnim piętrze ale zmęczon lubił wejść w randomowe drzwi na klatce , jak się trafiły niezamknięte i pierdolnąć się do łóżka albo na rogówke, co tam pierwsze znalazł. Bywało że razem z właścicielem mieszkania :DD
W sumie to chyba nawet nie było randomowo bo nigdy nie wlazł do żadnej baby czy małżeństwa choć w zasadzie rodzin tam było w tym bloku może z 10% reszta trepy na przydziałach.
Nie szło tego kloca nijak dobudzić nawet wodą na łeb czy liściami po ryju (mało kto tego próbował a jak już ktoś spróbował to na 30 procent) a wynieść go no się po prostu nie dało nawet w 3 chłopa bo śpiąc był wiotki a do tego śliski bo spocony xDD
Generalnie nieszkodliwy ale napsuł krwi ludziom. W sensie tych u których sobie urządzał gawrę bo reszta miała zabawę hehe
Dużo rzeczy ten chłop nabroił ale chyba nigdy nikogo nie skrzywdził fizycznie z tego co mi wiadomo.
#heheszki