#heheszki i #nieheheszki i #molestowanie i nawet #osobie


Kurde, nie ma społeczności Molestowanie (a zakładać nie będę ze znanych powodów ), to musiałem w jenzyku wcisnąć.

Chciałem na początku tylko obrazek wkleić, bo jest śmieszny. Na stówę fejk, jak prawie wszystko w necie, ale i tak śmieszny

W każdym razie na obrazku chodzi o cat calling i nie pamiętam, czy ma to jakiś polski językowy odpowiednik, więc jako osoba bardzo unikająca wykonywania zbędnych czynności chciałem link wrzucić z jakimś tłumaczeniem.

I pierwszy wynik wyszukiwania to był ten link yourkaya.pl/blogs/you-know/catcalling-czyli-slowne-molestowanie i tam na wstępie jest wytłumaczone, że cat calling to słowne molestowanie i w większość kobiet przynajmniej raz w życiu doświadczyła napastowania seksualnego w przestrzeni publicznej (ciekaw jestem jak to działa, czy pojawia się jakaś aura "ta już była słownie molestowana"? albo czy dopóki nie była, to jest "ta jeszcze nie była"?)

A potem pani autorka pisze


„Bolało, gdy spadłaś z nieba?” – słyszysz, przechodząc koło placu budowy, przystanku autobusowego, ławki w parku, właściwie koło czegokolwiek kiedykolwiek w przestrzeni publicznej. Jeżeli Twoja reakcja jest inna niż skromne spuszczenie oczu, delikatny rumieniec wstydu i kilka słodkich słów podziękowania, w ułamku sekundy z nieziemskiej urody anielicy stajesz się nieczułą na względy suką, która „tak naprawdę wcale nie jest taka ładna”, w związku z czym ten zupełnie obcy Ci facet przysięga kolegom, że „nawet kijem by Cię nie tknął”.


I chciałbym tu napisać, że to GÓWNO PRAWDA. Nie jestem co prawda cat callerem - nie wiem, czy będę, bo nie wiem, czy w dalszej części artykułu wyjaśniono, że każdy mężczyzna musi chociaz raz w życiu napastować kobietę w przestrzeni publicznej i nie zamierzam tego sprawdzać, bo - przypomnę, że jestem osobą bardzo unikająca wykonywania zbędnych czynności, ale wiem, że tak to nie działa. I nawet mi się nie chce tłumaczyć dlaczego.


Dodam jeszcze, że ja też byłem kiedyś ofiarą.. nie no bez jaj.. byłem przedmiotem cat callingu, więc mam Reverse kartę jakby co


A tu wspomniany obrazek:

d6d78493-59e3-4225-90a6-cb2e61add4e1

Komentarze (21)

moll

@KLH2 w sumie potraktowałeś zawartość artykułu wybiórczo...

Nie wpominając o tym, że podpierasz się blogiem firmy od podpasek i innych produktów higieny intymnej

KLH2

@moll Nie wiem, jaki to blog. Potrzebowałem krótkiego tłumaczenia. Kilka kolejnych zdań przeczytałem z rozpędu. Mój wpis nie jest o blogu - w niewielkiej cześci, w jakiej jest, jest o konkretnym fragmencie.

Mój wpis jest o obrazku.

moll

@KLH2 obrazek jak obrazek. I wiesz, w cat callingu, przynajmniej dla mnie nie chodzi o obrażanie się o to. Tylko o coś innego - to jest sygnalizacja "zagrożenia" i pewnego przyzwolenia.

Bo to tylko gwizdnięcie, to tylko głupia uwaga. I tak najczęściej jest, ale często są to projekcje i nie jest fajnie bycie ich częścią.


Mój były szef najpierw robił cat calling, a jak się schlał to wypisywał do pracownic na prywatne numery różne rzeczy.


Kiedyś do mojej biblioteki wszedł miejscowy żulik. Był już lekko wstawiony. Ja byłam wtedy sama, tak wypadało z grafiku. I on tak sobie wszedł, najpierw zaczął od zapisywania się do biblioteki, a potem płynnie przeszedł do opisywania swojego snu, żywcem z pornola. Wykonywał przy tym odpowiednio wymowne gesty w moją stronę. Byłam przerażona tym, że zaraz od machania łapami przejdzie do realizacji swojej fantazji na mnie. A uwierz, że nie miałabym siły się obronić, nikt też by nie przybiegł mnie ratować.

Więc dla mnie ulgą było to, że blada ze strachu jakoś go naprowadziłam na temat zakładania karty bibliotecznej i go spławiłam.


Tak naprawdę nigdy nie wiesz co się kryje za głupawymi tekstami...

KLH2

@moll

Kiedyś do mojej biblioteki wszedł miejscowy żulik.


Nie wiem, czy to dałoby się zaliczyć do zjawiska cat callingu. Jeśli ktoś wejdzie za Tobą do windy naciśnie przycisk STOP i powie "teraz cię zerżnę" to brakuje temu kilku elementów które są w definicji CC na stronie z produktami do higieny intymnej. Nie jestem przekonany, czy miedzy różnymi rodzajami agresji seksualnej są różnice ilościowe (w sensie, czy jest to kontinuum) czy jednak jakościowe.


Pisząc "gówno prawda" odnosiłem się do tego, że cat calling nie jest próbą zdobycia sympatii czy umówienia się nad randkę, więc zignorowanie czy odrzucenie zaczepki nie uraża ego cat callera i nie stwierdza on, że ktoś "wcale nie jest taki ładny".


jakby takimi tekstami waliły do przeciętniaka wielkie koksy w szatni na siłce

Ale że o co chodzi? O poczucie zagrożenia czy o jakąś asymetrię możliwości? Szatnia na siłce bliższa jest windy niż ulicy. I jakie miałyby to być teksty? "Spadłeś z nieba?" czy "Zajebisty masz tyłek!" - tym bym się nie zdziwił na siłowni Natomiast śmiem twierdzić, że jest różnica między sytuacją, kiedy taki tekst pada w szatni, a kiedy pada na sali.

Do mnie laska krzyczała z drugiej strony różne rzeczy i chociaż nie były to jakieś agresywne i sugestywne teksty (a może były? wszystkie są?), to pewnie czułbym się znacznie dziwniej, gdyby mówiła mi to w bibliotece. Zwłaszcza, gdyby do tej biblioteki przyszła w towarzystwie tych dwóch kolesi, z którymi szła wówczas po drugiej stronie ulicy (na marginesie, to wówczas wydało mi się najdziwniejsze, że idzie z dwoma facetami i krzyczy tak do trzeciego; nie nie była pijana).

To są różne okoliczności i prawdopodobieństwo (wracam już do Twojego czytelnika) wystąpienia jakiegoś zagrożenia fizycznego jest różnej wielkości. Czy byłabyś przerażona, gdyby ów pijaczek dzielił się swoim snem na ruchliwym deptaku, stojąc w rowie z łopatą? Nie pytam, czy byłoby Ci przyjemnie albo czy ta sytuacja wywoływałaby dyskomfort, bo odpowiedź znam. Pytam, czy obawiałabyś się, że od gadania przejdzie do realizacji.

W memie pani nie wspomina o zagrożeniu. Jest napisane o byciu offended. Taki skutek cat callingu jest dla mnie zrozumiały, ale ta Twoja sytuacja z biblioteki cat callingiem nie była.


@UmytaPacha To chyba kilka dni temu. Za późno. Na przyszłość informuj mnie na bieżąco.

moll

@KLH2 chodzi o słowne molestowanie - przedstawiłam Ci przykłady w różnych konfiguracjach. Niezależnie czy to chodnik, inna otwarta przestrzeń czy to pomieszczenie...


Obojętnie jakiej formy to nie ma - jest to mniej lub bardziej groźba zagrożenia.


A ja, odpowiadając na mema napisałam Ci, że dla mnie to zjawisko to nie powód do obrazy, a sygnał, żeby na siebie uważać.


A to o koksach to właśnie zmiana skali dla facetów - głodnymi kawałkami wali do Ciebie ktoś większy i silniejszy i jak się z tym czujesz, że ten ktoś głupie pierdolenie może w dowolnym momencie zmienić w czyny

KLH2

@moll


ktoś głupie pierdolenie może w dowolnym momencie zmienić w czyny


No właśnie różnica dla mnie polega na tym, że nie może w pewnych okolicznościach. W innych może. Można nawet uprościć definicję cat callingu i napisać, że to sytuacja, kiedy nie może. I może pozostawmy z boku hipotetyczną sytuację, że ktoś pyta Cię na ulicy "czy bolało kiedy spadłaś z nieba" a potem Cię stalkuje i włamuje Ci się do domu w nocy. Są rzeczy bardziej i mniej prawdopodobne.


dla mnie to zjawisko to nie powód do obrazy, a sygnał, żeby na siebie uważać.


Prawda. Napisałaś "przynajmniej dla mnie nie chodzi o obrażanie się o to". Natomiast mem był o obrażaniu się o to, a moje "gówno prawda" dotyczyło tego, co napisałem wyżej.

Myślisz, że ta sprawa z czytelnikiem zmieniła twoje postrzeganie cat callingu? (i ja tu nadal stoję na stanowisku, że cat calling to nie sytuacja, kiedy jesteś sama z ewentualnym napastnikiem, tylko akcja w miejscu publicznym)

moll

@KLH2 ale teraz Ty sobie towarzysz własną definicję i ja mam się wpasować w nią i w skalę, jaka Tobie pasuje xD


Cat calling, nie ważne gdzie, nie ważne w jakiej formie, ja traktuję jak zagrożenie. Skoro ktoś ma odwagę tak pierdolić, otwarcie, często publicznie, to we łbie dzieje mu się jeszcze ciekawie, bo raczej nie dzielisz się wszystkim co myślisz. Więc tak, skoro ktoś sobie myśli, ktoś sobie pierdoli, to mam prawo czuć się zagrożona tym, że być może kiedyś mu zakiełkuje we łbie, żeby przejść od gadania do czynów i słowne molestowanie przy najbliższej okazji zmieni się w fizyczne.


Tamta sytuacja niczego nie zmieniła, ona się po prostu wydarzyła, tak jak wydarzyło się wiele innych sytuacji.


Wiesz dlaczego nawet tutaj, w dyskusjach w necie, jestem w stanie praktycznie każdą nacechowaną seksualnie uwagę zmienić w żart lub sprowadzić do absurdu? Bo tylko w ten sposób jestem w stanie się "obronić" w sposób werbalny, który nie jest obraźliwy, nie jest też prowokujący.

Regularne robienie z siebie tępej idiotki co nie rozumie podtekstów seksualnych zapewnia mi jako-taki komfort psychiczny od rubasznych żarcików.

KLH2

@moll


ale teraz Ty sobie towarzysz własną definicję i ja mam się wpasować w nią i w skalę, jaka Tobie pasuje xD


Nie tworzę. To jest logiczne uproszczenie definicji ze strony z podpaskami:


„wulgarne zaczepki lub komentarze o charakterze seksualnym kierowane przez mężczyzn do kobiet w przestrzeni publicznej, na przykład do kobiety mijanej na ulicy”


tylko w ten sposób jestem w stanie się "obronić" w sposób werbalny, który nie jest obraźliwy, nie jest też prowokujący.


Myślę, że to nie jest jedyny sposób. Nie ma nic złego w stanowczej reakcji i w stawianiu granic "nawet tutaj". Nikt nie będzie miał Ci za złe. A nawet jeśli nawet ktoś i pomyśli "ale ta moll jest pojebana sztywniara", to i tak następny popularitycheck dopiero za rok

moll

@KLH2 ale przestrzeń publiczna to też pomieszczenia - winda, korytarz, pokój socjalny, hala sklepowa. Na przykład to przykład xD


Ale ten mój sposób na radzenie sobie z tym jest bezpieczny. Nie propowkuje do eskalacji w przypadku agresora. Nie możesz być agresywny, ani nie możesz drukowanymi literami napisać "ty tępa pizdo, chodzi o ruchanie, chciałbym cię przelecieć w każdą dziurę", bo wtedy wyszedłby poza pewną umowną granicę wujko-januszowych żarcików. A tego nie chcemy, w końcu ja jestem rubaszny, a to ona ma się poczuć zawstydzona lub się odpalić. W ten sposób tego nie ma

KLH2

@moll Tam jest "na przykład na ulicy" I, moim zdaniem, różnica jest właśnie taka, że kończy się na kierowaniu komentarzy. Taka jest istota zjawiska cat callingu. Możemy się pięknie w tym nie zgadzać


No jest bezpieczny, ale czy nie nazbyt wyczerpujący emocjonalnie? MNIE by to męczyło, więc to jest punktem wyjścia do moich wątpliwości. Odniesienie sytuacji do siebie. Analiza empatyczna


"Regularne robienie z siebie tępej idiotki" , "jako-taki komfort psychiczny" też nie brzmią jakoś entuzjastycznie


Oczywiście, tak jak pięknie możemy się nie zgadzać, tak też możemy się różnić, ale zapytanie nic nie kosztuje, a jeśli temat jest dla Ciebie niekomfortowy (temat sposobu reagowania), to napisz: nie chcę o tym pisać. Ja się nie obrażam.


Uważam, że można o wszystko zapytać, jeśli nie oczekuje się, że się dostanie na każde pytanie odpowiedź

moll

@KLH2 dla Ciebie to jest tylko pierdolenie, dla mnie pierdolenie to taki wstępny sygnał, bo skoro gada, to może na tym nie poprzestać. Słowo-klucz to w tym układzie: MOŻE


Nie jest wyczerpujący emocjonalnie, bo zapewnia mi komfort bezpieczeństwa i pozwala na przejęcie sytuacji, bo to ja sprowadzam ją do absurdu, to ja wybijam kogoś innego z toru, który jest dla mnie niekomfortowy.


I jeśli nie będę poruszała takich tematów - skąd będziesz Ty czy ktokolwiek inny brał inne zapatrywanie na na przykład takie zjawiska?

KLH2

@moll

dla Ciebie to jest tylko pierdolenie, dla mnie pierdolenie to taki wstępny sygnał, bo skoro gada, to może na tym nie poprzestać.


*Dla mnie i wg definicji


I jeśli nie będę poruszała takich tematów - skąd będziesz Ty czy ktokolwiek inny brał inne zapatrywanie na na przykład takie zjawiska?


No ale właśnie chodzi o to, że nie reagując nie poruszasz "takich tematów". Czy też reagując "robiąc z siebie idiotkę". Nie konfrontujesz = nie reagujesz.


jeśli nie będę poruszała takich tematów - skąd będziesz Ty czy ktokolwiek inny brał inne zapatrywanie na na przykład takie zjawiska?

Ej, to tylko był plebiscyt na mały portalu..

moll

@KLH2 tylko definicja nie ogranicza się do zjawiska, nie do konsekwencji. Konsekwencji uczy na przykład szkolny korytarz.


Najpierw jakiś pajac rzuca uwagi na temat Twojego wyglądu. Ignorujesz, on ma poklask.

Następnym razem przy okazji rzucanej uwagi zastępuje Ci drogę. Nadal ignorujesz, poklask wzrasta.

Kolejnym razem, gdy obok niego przechodzisz, on łapie Cię za pierś i rzuca kolejny sprośny tekst.


To jest duże uproszczenie rozwoju akcji, ale tak to wygląda. Bardziej rozłożone w czasie.


Tak to wygląda z perspektywy niereagowania w ogóle. Brak reakcji prowadzi do rozzuchwalenia.

Reakcja grzeczna i stanowcza, jak trafiasz na frustrata to w najlepszym razie stek obelg, w najgorszym przekroczenie granic nietykalności cielesnej.

A jak obracasz to w żart to po pierwsze - reagujesz. Po drugie wytrącasz prymitywowi broń z rąk, bo on chciał błysnąć przed towarzystwem, a teraz nie może. Po trzecie w takiej sytuacji, to ani zwyzywać, ani przypierdolić. Za to jak się sam naje wstydu to masz spokój

KLH2

@moll Tu już w zasadzie dyskutujemy wyłącznie o definicji. Uwagi na temat wyglądu (wulgarne wg strony z produktami) to jest cat calling. Fizyczna konfrontacja w następnych krokach już nie.

Ale ja nie doradzałem "niereagowania w ogóle". Pomijając to, że pisałem o hejto. Pisałem o zdecydowanym reagowaniu.


No nic. Jak wspomniałem, dyskutujemy o definicji i chyba się w tym obszarze nie rozumiemy. Nie ma w tym nic złego ale też kolejne komentarze nic nie wnoszą


PS. Wypożyczał jakieś książki?

moll

@KLH2 na moje szczęście nie xD

KLH2

@moll Może wytrzeźwiał i się wstydził W każdym razie, że pozwolę sobie użyć jednego z moich ulubionych cytatów - szczęśliwie skończyło się na przestrachu

moll

@UmytaPacha wiesz, chyba na wykopie jakiś mądrzejszy kiedyś napisał, żeby sobie panowie spojrzeli na to z własnej perspektywy jakby takimi tekstami waliły do przeciętniaka wielkie koksy w szatni na siłce. Kilku panom pomogło na wyobraźnię

Taxidriver

@moll ja miałem taką atmosferę w mojej pierwszej pracy.

Miałem 18lat a wielkie chłopy rzucały tekstami w stylu” “młodziutki, zrób nam po kawce i lasce” “te młody chcesz spróbować spermy kierownika?” Itp.

moll

@Taxidriver milutkie żarciki, nie? Trzeba mieć dystans

Zaloguj się aby komentować