Filmik od członka załogi rosyjskiego tankowca „Kairos” z tzw floty cieni podczas ataku ukraińskich podwodnych pojazdów bezzałogowych (UGV).
Warto zwrócić uwagę na etnicznie czystą rosyjska załogę.
Ciekawy komentarz:
Niestety, w krajach słabo rozwiniętych zawsze znajdą się zdesperowani ludzie, zwabieni obietnicami wysokich zarobków. Prawdopodobnie zarobią więcej niż w domu na kutrze rybackim…
Typowe statki floty cieni omijają już znaczną część przepisów prawa pracy, pływając pod banderą dogodną dla statków i często bez ubezpieczenia, więc korzystają z najtańszej dostępnej siły roboczej. Według Lloyds, około 90-95% statków floty cieni przekazuje dokumenty władzom w razie pytań, ale nie podaje się danych liczbowych na temat wiarygodności tych dokumentów. Zatem około 10% po prostu odmawia zawracania sobie tym głowy. Dokumenty można łatwo podrobić, a ubezpieczenie istnieje tylko na papierze, co czyni je najtańszą opcją dla armatora.
Okręty rzadko są w dobrym stanie, ponieważ naprawy byłyby kosztowne i uniemożliwiałyby statkowi transport towarów i zarabianie pieniędzy. Łatwo sobie wyobrazić, że gdyby trzeba było zainwestować 1 000 000 dolarów w remont statku wartego 3 000 000 milionów dolarów, a on nigdy by się nie zwrócił, kuszące jest po prostu wypłynięcie bez naprawy. Zatonięcie w takim stanie z pewnością unieważniłoby wszelkie ubezpieczenia, więc po co się nimi przejmować?
Po prostu przerób fałszywe ubezpieczenie, zostań na wodach międzynarodowych i przewóz za sobą rzeczy, których nikt inny nie chce. I rzuć kotwicę, gdy jakiś podejrzany Chińczyk lub Rosjanin zaoferuje za nią gotówkę…
Chodzi o to, żeby zarobić jak najwięcej jak najmniejszym kosztem, bez względu na to, ile przepisów się łamie. Właściciele zazwyczaj ukrywają się za jakimiś fikcyjnymi firmami, co sprawia, że postawienie ich przed sądem jest praktycznie niemożliwe.
#wojna #rosja #ukraina #morze #statki



