Etap parcia na posiadanie dużej ilości znajomych mam już dawno za sobą, ale dzisiaj uświadomiłam sobie jak bardzo przesrane jest być małżeństwem w wieku ~30 i ~35 bez znajomych, bez dzieci i bez kredytów. Przez ostatnie lata mieliśmy kilka osób blisko siebie, więc nie szukaliśmy nowych znajomości.
W międzyczasie:
jedna znajoma znalazła typa, który zaczął ją bić i odcięła się od wszystkich
jeden ziomek odkleił się totalnie z powodu choroby psychicznej i zniknął z towarzystwa
znajoma para poszła za mocno w narkotyki
inny znajomy wyprowadził się za granicę i tylko wpada czasami będąc w Polsce do nas
przyjaciółka znalazła chlopa-buca więc nie spotyka się z nikim w czwórkę, tylko sam na sam
kumpela zgorzkniała i potrafiła tylko mówić o tym, jak my mamy dobrze, a ona ma źle
przyjaciel założył rodzinę i wyprowadził się daleko
Ostatnim bastionem był inny przyjaciel, którego 10lat młodsza dziewczyna zaszła w ciążę i wzięła go pod pantofel, teraz tylko praca-dom-praca.
Pewnego dnia budzisz się z myślą, że takich par ze świecą szukać i prędzej ktoś ze starych znajomych się rozwiedzie i znów wróci "do obiegu", niż znajdziesz kogoś, kto chciałby spędzać czas w podobny sposób.
#przemyslenia #zwiazki