EDUKACJA ZDROWOTNA


Czasem, kiedy słucham, jak wyglądała edukacja a'la seksulana u moich rówieśników, myślę sobie, że ja miałam w tym trochę szczęścia. Nie wiem, jak to wygląda teraz i dlaczego wprowadzenie do szkół przedmiotu o edukacji zdrowotnej wzbudza aż takie kontrowersje, ale na pewno uważam, ze próby stworzenia wartościowego przedmiotu z tej kategorii jest bardzo ważne dla każdego młodego człowieka, a taka dobrze przekazana widza pomogłaby uchronić od podejmowana głupich decyzji.


U mnie, jak u wielu dzieciaków z lat 90., rolę nauczyciela WDŻ-u przejmował katechetka, czy ksiądz. W mojej podstawówce była to katechetka i jej lekcje pamiętam do dziś. Były naprawdę na wysokim poziomie. Nie tylko uczyła nas o różnicach anatomicznych między chłopcami i dziewczynkami, o dojrzewaniu obu płci, o tym, jak radzić sobie z PMS-em czy miesiączką, ale też przygotowywała nas mentalnie do budowania relacji międzyludzkich i związków. Podkreślała, jak ważne jest zaufanie, że związek powinien się na nim opierać, że najpierw warto się zaprzyjaźnić, a dopiero potem myśleć o dalszych krokach. Uczyła też, by znać granice swojego ciała i nie pozwalać, aby ktoś nas dotykał bez naszej zgody, by szanować siebie.


Nie chcę tutaj pisać o oczywistościach, które każdy dorosły (a przynajmniej powinien) znać, ale to właśnie przygotowanie mentalne do relacji najmocniej zapadło mi w pamięć. Wiadomo, hormony i tak robią swoje. Ona sama powtarzała, parafrazując, że „hormony potrafią zrobić kisiel z mózgu”. Na tych lekcjach nie było religijnego „pitu-pitu” ani straszenia grzechem, tylko skupienie na biologii i relacjach międzyludzkich.


Niestety później w gimnazjum WDŻR był już beznadziejny. Zrezygnowałam po kilku lekcjach. W liceum ten przedmiot praktycznie nie istniał. Zawsze jednak myślałam, że w szkołach bardzo przydałby się przedmiot, który faktycznie koncentrowałby się na zdrowiu, nie tylko seksualnym, ale też psychicznym i fizycznym, ucząc o żywieniu, budowaniu relacji i bezpiecznym seksie. Sa ma dużo bym dała, żeby otrzymać wartościową wiedze na temat żywienia w czasach kiedy byłam nastolatką, wtedy wiedziałam co najwyżej, ze fastfoody i słodycze są szkodliwe i trzeba je ograniczać, a to troche za mało lub jakbym otrzymała jakaś wiedze na temat zdrowia psychicznego i tego jak łatwo sobie je zepsuć złymi nawykami lub relacjami. No ale coz moge jedynie życzyć młodym by trafiali na odpowiednie źródła wiedzy.


#edukacja #seks #szkola

204a7c85-bfb2-45b7-926e-0eac154c98b9

Komentarze (8)

zomers

@Cori01 ja akurat jestem z pokolenia, które nie miało nic w temacie. Rodzice też się nie udzielali, było to lekkie tabu. Mam nadzieję, że ja będę w stanie z synami pogadać, chociaż nie wiem czy będą chcieli, wiadomo, jak to jest słuchać starszych, i pewnie to samo będzie tyczyć nauczycieli. A szkoda, bo gdybym za młodu wiedział tyle o związkach, seksie, antykoncepcji czy nawet higienie w związku, to bym miał zdecydowanie ciekawsze życie w tym temacie, a może i nie, kto wie

Cori01

@zomers słyszałam, że dobrym sposobem jest nie robię z seksu taboo. Wtedy chyba taka rozmowa już z dzieciakami w odpowiednim wieku chyba nie powinna być krępująca. Ja pamiętam, że mi kazano wychodzić z pokoju jak się zaczynała jakaś erotyczna scena w filmie, do dziś mam jakiś dziwny odruch i dyskomfort jak widzę taką scenę w filmie oglądając go z rodzicami

fadeimageone

@Cori01

Młodzi ludzie w wieku 10-11 lat mają pierwszą styczność z twardą pornografią.
Część dziewczyn nie ma żadnego pojęcia o skutecznej antykoncepcji i chorobach wenerycznych.
Stąd młodociane ciąże.

Większość młodych chłopców uważa podduszenie za oczywistą przyjemność w czasie seksu (bazując na treściach porno)
Nikt dzieciakom nie tłumaczy, że relacja kobieta-mężczyzna to nie tylko "popęd" seksualny, a coś więcej.
Nikt dzieciakom nie tłumaczy, że są zaburzeni ludzie (nie tylko faceci), którzy sięgają po dziwne treści i mogą tym dzieciakom zrobić krzywdę przez określone zachowanie, namawianie do pewnych zachowań, czy szantażować etc.

Treści porno nie mają nic wspólnego z rzeczywistą relacją damsko - męską.
Treści w filmach romantycznych nie uczą budowania relacji - tylko zaburzają ogląd na tę sferę.
Masturbacja nie jest grzechem, nie jest zaburzeniem czy czymś nienormalnym.
Popęd seksualny to element życia każdego człowieka.
Każda ze stron zbliżenia ma prawo powiedzieć nie w każdym momencie.
Każdy szuka przyjemności w inny sposób i to też jest OK. Nie wszystko musi tobie pasować, co partnerowi.
Zaburzenia erekcji czy przedwczesna ejakulacja może się zdarzyć. To nie koniec świata.

Kościół Katolicki to rak na zdrowej tkance społecznej. Wpierdala się w to, co nie jest jego terenem.
Ludzie nie bazują na wiedzy, tylko przekonaniach i strachu.



Cori01

@fadeimageone no właśnie ja tutaj nie chcę oceniać KK bo to nie on układał program do edukacji seksualnej a jednak masa osób w tym nie wierzących wpisuje dzieci z tego przedmiotu. Nie wiem jaki dokładnie jest tam program ale widocznie nie skupia się na tym na czym chcieli by rodzice

Rozpierpapierduchacz

@Cori01 Szkolnego nie układał, ale układał swój. I to układał swój nawet w czasach, kiedy szkoła swojego w zasadzie nie miała

zuchtomek

@Cori01 Problem w tym, że oni też nie wiedzą

A wypisywanie wynika w dużej mierze z tego, że niezależnie jaki przedmiot byś dał nieobowiązkowy to wolą zrobić dzieciom wolne

Rozpierpapierduchacz

@Cori01 WDŻ w formie, którą ja miałem, mógł i moim zdaniem powinien być częścią biologii. Tak samo jak pewnie spora część planu zdrowotnego. Rozwiązałoby to 2 problemy

  1. Nie trzeba by było wprowadzać nowego przedmiotu, więc mniejszy ból d⁎⁎y

  2. Biologia wreszcie zaczęłaby być użyteczna


Ale jak to ma być w takiej formie, o jakiej ty mówisz, gdzie to wychowanie do życia w rodzinie wykracza poza strefę fizyczną, to jestem w stanie za tym stanąć. Chociaż równie dobrze mogłoby to być częścią godziny wychowawczej, która też jest bezużyteczna i jest w zasadzie wolnym między lekcjami.

jonas

Wypisywanie z tych lekcji ma najpierw podłoże w nieobowiązkowości tego przedmiotu - zawsze to jedna godzina mniej spędzona w szkole - a dopiero potem kwestiach światopoglądowych. Gdyby klechy siedzieli cicho (a powinni, bo gówno o temacie wiedzą), to i zamieszanie byłoby o wiele mniejsze.

Zaloguj się aby komentować