Dzisiejszy trening. Miałam obawy czy uda mi się w ogóle go zrealizować, bo przedwczoraj zaczęłam eksperyment z intermittent fasting. I wczoraj pierwszy posiłek był o 15 - jakoś właściwie w ogóle nie czułam głodu i nawet zastanawiałam się, czy w ogóle warto coś jeść tego dnia. Zaś ostatni przed 19. Jako że były to tylko 4 godziny na jedzenie to nawet nie osiągnęłam założonego górnego limitu kalorii, skończyło się na ok. 900. Więc nie wiedziałam, czy w ogóle dam radę ćwiczyć. O dziwo - nie odczuwałam żadnych zmian w poziomie siły itd.
HT zrobiłam z normalną sztangą, ale zdjęłam (wobec ostatniego razu) trochę kilogramów, do 75. Poprzednie 82 kg powodowały, że nie zachowywałam poprawnej techniki. Dziś pod tym względem było lepiej. Choć może nadal nie idealnie.
Gdyby to był wypok, mogłabym "ukryć" to, co teraz napiszę, bo może zaraz polecą jakieś nie koniecznie pozytywne uwagi. No ale te wpisy są dla mnie, mają pełnić rodzaj "dziennika treningowego", więc chyba mogę napisać i to. No więc - czasami, bardzo rzadko, spotykam na tej siłowni jednego faceta, który mi się podoba (no zwyczajnie.. jest w moim typie). I wygląda na sympatycznego. Dzisiaj też był. Oczywiście nie zwraca na mnie uwagi, a ja też staram się unikać go wzrokiem, żeby nie było, że się gapię czy coś takiego. Ale fajnie było go dzisiaj spotkać, dzień był przez to trochę jakby lepszy.
PS. Jeśli nie interesują Cię moje wpisy - można je ominąć. Są dla mnie. Można też rzecz jasna dać mnie #czarnolisto, choć mam wrażenie, że nie działa to tak jak powinno.
PS.PS. Apka to Strong.
#projekttr #silownia
