Przespałem się z moim wczorajszym wytworem i muszę przyznać, że się nie wyspałem. Na upał tego mojego niewyspania zwalić nie mogę, bo tu nad morzem temperatury nie rozpieszczają (chociaż aż tak źle nie jest). Na żonę też nie - bo żona (w przeciwieństwie do mnie) nie chrapie. No więc wychodzi na to, że powodem tego mojego niewyspania musi - ewidentnie - być wspomniany wytwór. A nawet nie tyle sam wytwór (chociaż umówmy się, wybitny to on nie był), ile niewystarczające przez niego wyczerpanie tematu. Tematu pracy. Dlatego też, żeby dzisiaj móc się w spokoju wyspać, przynoszę kolejny wiersz #diriposta traktujący o pracy wprost. Czyli stricte.
Oda do pracy
Praco fizyczna, krwawico biurowa,
Znosić cię trzeba aż do weekendu,
Na pełen etat, albo zmianowa,
Kołaczy mamisz nagrodą obłędną.
Choć w szkole każdy z nas głowę wytężał,
Sukcesów łasy w swoim zawodzie,
To dzisiaj "Janusz" nas uciemięża,
Traktując gorzej niż bydło w zagrodzie.
A ja już nie chcę szkoleń zasranych,
Ani kolejnych w świat delegacji,
Mam dość owoców w czwartki zjadanych,
I w d⁎⁎ie firmowe mam integracje!
Ja - niczym ptak - mógłbym wolną mieć głowę,
I książek bym czytał aż się porzygam,
I do południa spać snem mógłbym zdrowym,
To wszystko mógłbym, lecz - komornik mnie ściga...
#zafirewallem #nasonety #diriposta