@sireplama ... na jakim środku? Tam od dawna nie ma już żadnego "środka" bo każdy wolny metr kwadratowy przestrzeni tego niby-hallu przed okienkami jest zawalony regałami ze wszystkim. Za każdym razem jak jestem zmuszony tam wejść, a przez ostatnie 2 lata jestem zmuszany dość często z racji ciągnącej się sprawy spadkowej , to mam ochotę wyjść z siebie, stanąć obok i się zesrać na tym "środku", bo tego jeszcze tam brakuje.
Jak ten przybytek wygląda w moich Pierdziszewicach Dolnych. Wchodzę, 5 okienek, klasycznie 3 są już zastawione tak że nawet ich zza tych rozstawionych śmieci nie widać, nie wiem czemu ich w ogóle jeszcze nie zlikwidowali i nie powiększyli głównej sali, mogliby tam te śmieci upchać a na środek dać jakiś stolik i krzesła. No ale na poczcie znajdziesz wszystko POZA tymi zbytkami.
Strata zerowa tak czy tak, bo te 3 okienka jak daleko jestem w stanie sięgnąć pamięcią do czasów bycia gówniakiem to one zawsze były nieczynne i zastawione od strony obsługi jakimiś śmieciami i karteczką "nieczyne". Jaki jest ich sens istnienia? Do dziś nie wiem. No, i na samym końcu pomieszczenia jest 6. okienko- tak zwanego banku pocztowego (xD), jeszcze bardziej zawalone jak reszta i dociśnięte czymś na wzór "kącika dla małych dzieci", więc jak ktoś się nie skupi i nie spojrzy dokładnie w jego kierunku, to nawet nie będzie świadomy jego istnienia. Oczywiście że również nigdy nieczynne, czego się spodziewałeś.
Pozostałe 2 okienka otwarte, a zaraz za wejściem naklejona jebutna kartka ŁOBOWIONZÓJE YNO JEDNA KOLEIKA, którą przylepili jakoś w czasie pandemii i tak to już zostało więc ludzie zamiast się ustawiać w 2 kolejki, to grają w żywą wersje snejka między regałami. Tak więc czekam w 1 kolejce mimo że połowa ludzi i tak idzie do drugiego okienka. I sobie obserwuję, jak bardzo można zastawić każdy wolny metr kwadratowy najgorszym badziewiem. Półki ustawione tak ciasno, jak to tylko możliwe, a na nich wszystko jak leci- przepisy siostry panzerfaustyny na wywołanie 3. wojny światowej, torebki (foreshadowing?), plastelina, kredki, koperty, rajstopy, długopisy, gazety, chusteczki, rękawiczki, jakieś losowe książki, w tym słynny śmieć Roszkowskiego, krzyżówki, znowu długopisy i flamastry, parasolki, kartki świąteczne spóźnione tak o pół roku więc na Boże Narodzenie dalej są wielkanocne albo walentynkowe, bloki papieru, kolorowanki... i taśma pakowa. No tylko że taśmy na rolce była może 1/4 tego jakby taką samą kupić w budowlanym albo papierniczym, ale za cenę minimum 3x taką jak budowlanym i 2x taką jak w papierniczym.
Oczywiście żeby to wszystko poupychać nie wystarczy tylko 1 regał gdzieś tam z boku- regały są ustawione tak ciasno, że jak przykładowo wjechałaby matka z wózkiem, albo niepełnosprawny na wózku, no to potocznie mówiąc gg- jest ciaśniej jak najciaśniejszej Biedronce a to już pewne osiągnięcie. Do tego oczywiście ten cały śmieć I TAK się nie miećci na tych regałach, więc... zawalone są też same okienka. Normalnie przed okienkiem jest ten minimalistyczny parapet, gdzie jest miejsce, żeby położyć list do nadania, wypisać potwierdzenie rzeczonego nadania, gdzie stoją te właśnie świstki do wypisania i jakieś 2 długopisy. Normalnie, bo u mnie to wszystko zostało skompresowane do może 10cm, a cała reszta jest ozdobiona gustownymi dokręconymi na chamskie wkręty półkami z kolejnymi śmieciami. No bo przecież tamtego było mało, nie?
A to tylko sam budynek, taki sam burdel na kółkach jest w kwestii doręczeń, niedoręczeń, organizacji, procedur... wszędzie gdzie nie spojrzeć, to jakieś nieudolnie pochowane trupy wystają- tu głowa, tam ręka, jeszcze gdzie indziej obie nogi. I tak się to kręci- Poczta bardzo mocno się stara przegwałcić wizerunek instytucji na wysokim poziomie, która świetnie sobie radzi, ale w ogóle jej to nie idzie, bo prezencja i "front od klienta" przypomina melinę dla niepoznaki pociągniętą świeżą warstwą farby, a samo radzenie sobie jest tak świetne, że rokrocznie dostaje od państwa gruby piniondz na to, żeby się utrzymać. Przecież to jakoś rok temu było, jak we wszystkich mediach trąbili sukces, że poczta pierwszy raz wyszła na plus, tak dobrze sobie radzą, patrzcie teraz wszyscy ci co narzekali. No, po ponad 10 lat ciągłego pompowania kasy, w tym i w rzeczonym roku, gdzie tak bardzo wyszli na plus... że kwota tego in plus jest mniejsza od kwoty, którą dostali od państwa
Jednoosobowa spółka akcyjna skarbu Państwa, czyli typowy syndrom urzędasa- po co się starać, jak i tak nie wywalą. To nie ma prawa dobrze działać, to się powinno zaorać i sprywatyzować.