Dzień 4: chyba zrobię sobie przerwę z publikacjami kolejnych moich wpisów. Męczą mnie już komentarze ludzi, którzy bez czytania całości przybili mi łatkę nałogowego alkoholika dla którego nie ma ratunku, albo te, w których mowa o tym, że takie zakłady, to najgorszy objaw alkoholizmu.
Gwoli przypomnienia, zrobiłem wpis ile piorunów tyle dni bez alkoholu, intencją było pokazać, że można spędzać majówkę bez piwka, można odmówić teściowi albo dawno niewidzianemu kumplowi, bo alko w sumie nie jest konieczne do szczęścia. Owszem napisałem, że po sobie widzę, że alko pojawia się w sytuacjach, w których mógłby się nie pojawiać, że widzę go częściej w swoim życiu, stąd rzucam hasło nie piję przez x dni, ile dacie piorunów i zobaczymy co będzie.
Dostałem sporo komentarzy z życzeniami powodzenia, trzymania kciuków i jakieś heheszki ale dostałem też mnóstwo wywodów domorosłych psychologów i co chwilę byłem wzywany do tablicy, żeby odpowiedzieć np. dlaczego piję flaszkę dziennie? What? xD
Rok temu zacząłem stosować post przerywany, co za tym idzie nie jem kolacji, w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Ciekawe, czy gdybym zrobił post „ile piorunów, tyle dni bez kolacji” też bym dostał info zwrotne, że na pewno mam problem, nie dam rady i nie ma dla mnie ratunku? A w ogóle, to jestem chory, a to podstępna choroba i dostanę zwrotnego strzała ze zdwojoną siłą – będę jadł potem podwójne kolacje xD
Konkludując, co do samego mojego postanowienia, ma się dobrze i zamierzam go dotrzymać, na ten moment wychodzi na to, że robię przerwę od alko jakoś do początku 2025. Cholernie jestem ciekawy jak odbije się to w pozytywnym znaczeniu na moim organiźmie. Co do wpisów, to może po prostu będę robił jakieś tygodniowe podsumowania? Wtedy ci „eksperci” z komentarzy będą mniej upierdliwi, nie wiem, przemyśle to
#ciagbezalkoholowy
