Drodzy Najmilsi!
Ponieważ, jak się okazało, z zarządem firmy, do której przyjąłem się w czerwcu, mamy bardzo rozbieżne spojrzenia na rozmaite sprawy, a szczególnie zaś na kwestie szacunku do człowieka i dotrzymywania słowa, no to tak wyszło, że od poniedziałku mam dłuższe wolne.
Jako że nie przewiduję, żeby stan ten trwał nadmiernie długo (i nie wiem, czy jest to założenie optymistyczne, czy też może wręcz przeciwnie), korzystam sobie z tego wolnego uroków, dopóki te uroki są mi dane. Budzę się, kiedy się obudzę, czytam książki do południa w rozgrzebanym barłogu, a później spaceruję ciesząc się wrześniem, który jest w sam raz – nie za gorący i nie za zimny. I właśnie wczoraj podczas takiego spaceru trafiłem na wiersz na ścianie (i nawet nie był to Punkt Wymiany Poezji!) i, kiedy zapoznałem się z jego treścią, to całkiem miło mi się zrobiło. No to zrobiłem zdjęcie i się z Wami tym wierszem dzielę, bo może komuś też zrobi się z powodu tego wiersza miło?
#zafirewallem
