@Niggauke A to trochę łatwiej. Na stałe w UK mieszkam od 5 czerwca 2008 roku. Pierwszy przyjechał tata w styczniu 2008 roku do pracy, po tym jak huta szkła w której pracował ograniczyła zatrudnienie przez kryzys, wcześniej jeździł na jabłka do Holandii ale to sezonowo kilka razy, jak brał urlop bezpłatny żeby trochę dorobić, kupić auto , zrobić remont w domu czy coś a tutaj do UK to już z myślą żeby na dłużej. Wcześniej na Wyspy pojechał brat mojej mamy, ale do Irlandii a my nie chcieliśmy tam, bo wujek mówił że cyrki się dzieją, wtedy mieszkał w tych dzielnicach w Belfaście co jeszcze nie ostygły po IRA
Pojechał tam do kolegi z huty który już wyjechał tam wcześniej i we dwóch mieszkali na pokoju i pracowali na budowie. Potem tata raz przyleciał w kwietniu 2008 na wielkanoc, żeby wziąć ze sobą auto i musieli z mamą decydować czy on wraca czy my do niego dołączymy i padło na to drugie bo moja siostra miała wtedy niecałe 2 lata, żylismy z tego co tata nam wtedy przysyłał + mama miała wtedy wychowawczego 400zł miesięcznie, więc kokosów nie było. Pojechaliśmy początkowo na wakacje, mieszkaliśmy z nim 2 miesiące na pokoju tak żeby zobaczyć co i jak no i się rozejrzeć jak sprawy wyglądają bo i mama nie chciała żyć na odległość, że tata w UK, my w Polsce i podjęli decyzję że się przenosimy.
Po wakacjach przywieźliśmy auto do PL żeby je sprzedać, bo i tak musieliśmy, wzięliśmy trochę gratów z PL z domu żeby na nowo nie kuopować, auto można było tylko 6 miesięcy na polskich blachach jeździć więc dlatego sprzedaliśmy tego Escorta a w UK tata kupił sobie Mondeo w kombi. Przeprowadziliśmy się wtedy potem do nowego mieszkania - tata wtedy na tej budowie miał tygodniówkę ok. 500 funtów do ręki a za mieszkanie (dwa bedroom) płaciliśmy 150 tygodniowo + 20 rachunki, council i woda była wtedy wliczone bo to od prywaciarza mieszkanie, więc w miarę sporo jeszcze zostawało, zwłaszcza że wszystko było wtedy dużo tańsze plus jeszcze się należały te sławne benefity o których w PL nikt nie słyszał więc na pewno żyło się na większym poziomie niż w Polsce, mama nie pracowała wtedy bo zajmowała się siostrą, dopiero zaczęła dorabiać trochę jak siostra już poszła do szkoły w 2010 czy 2011 roku. O kupnie swojego mieszkania czy kredycie wtedy nikt nie myślał bo po pierwsze za niskie zarobki, po kryzysie w 2008 zaczęły być wyższe wymagania a po drugie kto wiedział ile tu człowiek będzie mieszkał, teraz z perspektywy czasu trochę żałuje się, no ale cóż.
Wtedy też jak moja siostra miała iść do szkoły to przeprowadziliśmy się do innej części miasta, bo jak mnie rodzice zapisywali do szkoły w tym 2008 roku, to juz był sierpień i wtedy nie mieliśmy pojęcia jak działa tutaj system edukacji i trafiłem do szkoły na drugim końcu miasta, dojazd autobusem miejskim około godziny, więc rodzice uznali wreszcie że nie mogę tyle jeździć, i uznaliśmy że trzeba się będzie przeprowadzić bliżej, wtedy też zmieniliśmy mieszkanie na większe, tata jeszcze trochę popracował na budowie a potem znalazł sobie etat bliżej domu, tak żeby nie być na wyjazdach cały tydzień i tylko na weekend w domu- najpierw pracował w komisie samochodowym jako pomoc do wszystkiego, potem u takiego ciapka w garażu ale krótko bo straszny janusz był, no i potem po różnych garażach aż pracuje w jednym w okolicy do dzisiaj.
O szkole mogę więcej też napisać jak interesuje, o ogólnym życiu wtedy też