Czy wiesz, że...
… w czasach poprzedzających zniesienie niewolnictwa, żył w Stanach Zjednoczonych czarnoskóry inwestor milioner, który nienawidził… czarnoskórych?
Jeremiah Hamilton urodził się na początku XIX wieku, a do swojej śmierci w 1875 roku zdążył zgromadzić majątek szacowany na 12 milionów dolarów. Należy jednak pamiętać, że wraz z czasem pieniądz fiducjarny traci na wartości i po przeliczeniu ze względu na dzisiejszą siłę nabywczą dolara, dziś jego majątek wart byłby ponad miliard dolarów! Mężczyzna określany był w mediach jako „jedyny czarnoskóry inwestor” oraz „jedyny czarnoskóry milioner”. Dlaczego więc dziś jest on postacią niemal anonimową? Dlaczego społeczność afroamerykańska nie upamiętnia jego życia i osiągnięć?
Otóż, Jeremiah był… rasistą, który kierował się zasadą robienia biznesów tylko z białymi ludźmi. Po raz pierwszy stał się on publiczną personą, kiedy nowojorskie gazety opisały jego nieudaną próbę przemycenia podrobionych monet do Haiti. Sprawa była o tyle kontrowersyjna, że działał on na zlecenie bogatych, białych kupców, a Haiti było w tamtym czasie pierwszą czarną republiką. Redaktor Freedom’s Journal, pierwszej afroamerykańskiej gazety, przeklął Hamiltona za to i wezwał, by ten zdradził imiona swoich mocodawców, jeżeli chce uratować resztki swojego honoru. Hamilton jednak do końca pozostał lojalny wobec nowojorskich kupców i nigdy nie zdradził ich imion.
Dekadę później Jeremiah na stałe osiedlił się w Nowym Jorku, gdzie zdobył sławę bezwzględnego inwestora, którego nie interesowało nic poza zyskiem. Swoją karierę rozpoczął od oszustw ubezpieczeniowych. Źródła głoszą, że do 1835 roku otrzymał on zakaz ubezpieczania swoich statków handlowych od wszystkich ubezpieczycieli w Nowym Jorku. Na jego „szczęście” w tym samym roku w Nowym Jorku wybuchł wielki pożar, podczas którego czarnoskóry mężczyzna dorobił się milionów. Jak podają źródła: Hamilton skrzętnie korzystał z niedoli ludzi, którzy utracili swoje majątki w pożarze. Może stąd też wziął się kolejny z jego pseudonimów – Książe Ciemności.
W końcowym etapie swojego życia mężczyzna otworzył fundusz inwestycyjny, w który zainwestować mogli jedynie bogaci inwestorzy. Krążyły wówczas nawet plotki mówiące o tym, że biały inwestor, który chciał zainwestować w fundusz Jeremiaha, musiał najpierw osobiście przynieść mu bukiet składający się z najlepszych alkoholi. Myliłby się jednak ten, kto pomyślałby, że Hamilton w funduszu trudnił się klasyczną analizą fundamentalną i wyszukiwaniem niedowartościowanych spółek. Co to, to nie, mężczyzna w dalszym ciągu dbał o swoją mroczną reputację, toteż zajął się on wyszukiwaniem spółek znajdujących się na skraju upadłości i zarabianiem na ich bankructwie. Skąd mężczyzna miał pewność, że dana firma zbankrutuje? Otóż… sam do tego doprowadzał, zasypując „wrogie” sobie firmy pozwami sądowymi…
#ciekawostinwestycyjne

