Czy Strefy Czystego Transportu zabiją polski mikrobiznes?

Czy Strefy Czystego Transportu zabiją polski mikrobiznes?

hejto.pl
wersja z działającymi linkami tu: https://wlasnagazeta.pl/artykuly/newsy/sct-zabija-mikrobiznes/

Czy Strefy Czystego Transportu uderzą w mikrobiznes, pozostawiając przestrzeń głównie dla dużych – przede wszystkim międzynarodowych – graczy?

Kraków, Wrocław, Warszawa. To miasta, które planują wprowadzić Strefy Czystego Transportu w najbliższym czasie. Gliwice, Lublin, Rzeszów, Toruń, Gdańsk, Łódź, i Poznań rozważają Po co?

Kraków, Wrocław, Warszawa. To miasta, które planują wprowadzić Strefy Czystego Transportu w najbliższym czasie. Gliwice, Lublin, Rzeszów, Toruń, Gdańsk, Łódź, i Poznań rozważają (ź) Po co? Oficjalnie: bo ekologia i zdrowie (art. 39 ust. 1 ustawy o elektromobilności). Mniej oficjalnie: fundusze z KPO? No chyba, że wierzyć Laboratorium SCT, wg którego do korzyści SCT należy wyliczyć: „Budowanie wspólnot lokalnych i nawiązywanie relacji między sąsiadami”? (ź). Ponieważ jednak „pecunia non olet”, czyli pieniądz nie śmierdzi, Miasta planują wylać dziecko z kąpielą.

Wszystkie trzy wyżej wymienione miasta łączy jedno: Miasta mają ogromną presję na wprowadzanie SCT. Na tyle, że – zgodnie z informacjami, o których możemy co jakiś czas przeczytać – wprowadzanie SCT odbywa się w sposób wątpliwie etyczny (za: OI, Analizy Polityczne) .

Ale dlaczego to robią? Wdrożenie SCT przyniesie ogromne pieniądze Miastom. A pieniądze są im potrzebne. Warszawa należy do najbardziej zadłużonych gmin w Polsce. Warszawa ma dług na poziomie około 5 mld zł, przy czym do 2027 planuje zaciągnąć zobowiązania zwrotne do kwoty 7,4 mld zł . Również zadłużony jest Wrocław. Następna w kolejności jest Łódź. Jeszcze parę lat temu Kraków był tuż za podium (za Money), a teraz już wiemy, że stoi na skraju bankructwa – zadłużenie ma wynosić 6 mld zł (interia) .

Ile zarabia mikrobiznes?


Ale nim zaczniemy rozmawiać tak poważniej, należy sobie zadać pytanie: ile zarabia ten „mikrobiznes”. 30 tys. zł, bo „programiści”? 50 tys. zł, bo „programiści”? A może 100 tys. miesięcznie, BO PROGRAMIŚCI? Odpowiedzią będzie cytat z artykułu Akademii Leona Koźmińskiego (z 2022 roku):

Średnia miesięczna pensja prowadzącego jednoosobową działalność gospodarczą to 4800 zł brutto. Przy 12 proc. podatku dochodowym przedsiębiorcy zostaje 3200 zł netto. Właściciel mikrofirmy zarabia zatem mniej niż wynosi średnia krajowa.

2/3 wszystkich podmiotów gospdarczych w Polsce to jednoosobowe działalności gospodarcze, a mikrofirm zatrudniających 2-5 osób to ok. 500 tys. zatrudniających od 6-9 – blisko 140 tysięcy. Dużych podmiotów jest niespełna 4 tys.

Ziarnko ekologicznej prawdy


Pierwotna koncepcja Strefy Czystego Transportu jest niezła. Pozbycie się trucizny z miejsca w którym żyją ludzie. Brzmi nieźle, prawda? Jednak gdy przejdziemy do szczegółów okaże się, że to tylko fasada. I tak, diesel to rzeczywiście trucizna. Jak czytamy na stronach Rzeczypospolitej w gazach diesli znajduje się sadza, która wnika do płuc, co wpływa na rozwój nowotworu. W spalinach diesla znajdziemy tlenki azotu, które są aż 10 razy bardziej szkodliwe od czadu i wpływają na rozwój astmy, chorób serca, płuc. Do tego dochodzą jeszcze węglowodory aromatyczne, związki siarki, formaldehyd, dioksyny (więcej: rp)

Gdyby truł tylko diesel, nie byłoby problemu


Badania wskazują, że diesel truje. Jednak nie jest to równoznaczne ze stwierdzeniem, że TYLKO diesel truje. A różnica jest ogromna o czym mogliśmy się przekonać w trakcie pandemii, a dokładnie w czasie, gdy zabroniono Polakom podróżować. Oto przez parę dni polskie ulice były puste, więc – zgodnie z tezami niektórych eko-fanatyków – powietrze powinno być czyste. No, nic bardziej mylnego. Instrumenty rejestrujące smog, wskazywały w wielu miastach Polski przekroczone normy PM10, PM2.5.

I oczywiście należy odnotować, że:

1. we Francji, gdzie Lockdown ogłoszony w związku z epidemią koronawirusa przyczynił się do zmniejszenia liczby ofiar śmiertelnych z powodu zanieczyszczenia powietrza PM2,5 ( za: businessinsider ) ,
2. podobnie miało być we Włoszech ( za: gw ).

Jednak nie możemy nie wspomnieć o artykule z Airly, gdzie firma przeanalizowała sensory z Warszawy, Londynu, Bukaresztu, czy Como (Włochu). Efekt porównań z roku wcześniej?
„Obserwując przebiegi zanieczyszczenia powietrza za marzec obecnego oraz ubiegłego roku można dojść do wniosku, że jeśli chodzi o stężenia pyłów zawieszonych w powietrzu nie widać istotnych różnic pomiędzy kolejnymi latami.” ( więcej ).

Czyli zachwyty poddane zostały pod wątpliwość.
I jeszcze jeden wniosek:
„Może to prowadzić do wniosku, że transport oraz przemysł, który w największym stopniu uległ zmianie pod wpływem epidemii nie ma wielkiego wpływu na zanieczyszczenie powietrza, niezależnie od kraju.”

Zatem wpływ transportu nawet na miasta europejskie – znacznie czystsze niż Polska – jest marginalny.

W Warszawie w pandemii dygnęło. Ale tylko dygnęło


Urząd Miasta Warszawa również pochwalił się wynikami stężeń średniorocznych na przestrzeni lat 2015-2021. Z podanych danych wynika, że w ciągu lat następuje systematyczne zmniejszenie stężenia i przede wszystkim udział w tym ma wymiana „kopciuchów”. Co więcej, jeśli drgnięcia się pojawiają, to są to właściwie „drgnięcia”. A największą różnicę to chyba odnotowano w kwestii stężenia średniorocznego benzo(a)pirenu w Warszawie, gdzie w Bemowie w 2015 roku wynosiło 2,5 ng/m3, by w 2016 spaść do 1,5. W 2018 wynosiło wciąż 1,5, w 2019 nastąpił spadek do 1, w 2020 znów spadek do ok. 0,8. Jednak Wawer trzymał wysokie ponad 2ng, Włochy w okolicach 1,5. (wykres 3)
Podobne anomalia są dla Śródmieścia przy NO2. Ale Tylko dla Śródmieścia. Tam spadek wyniósł z 50 ug/m3 do ok 39 w 2020 roku. W innych dzielnicach spadek wynosił parę procent i systematycznie opadał od 2018 roku (wykres 4).
Zgodnie z założeniami SCT, w czasie lockdownu miasta powinny być w 100% czyste.

SCT ma istotny wpływ na jakość w powietrza?


Może gdzieś na świecie ma, ale na pewno nie w Polsce. Pisze o tym zarówno mp.pl, ale także Teraz Środowisko, czy Politechnika Wrocławska, która wykonała badania. Wyniki?

w wybranym do analizy okresie stężenia pyłu PM2,5 były znacznie wyższe w 2020 r. Najwyższe stężenia zaobserwowano w godzinach nocnych. Mogło to być spowodowane utrzymującymi się w marcu i na początku kwietnia niskimi temperaturami, a co za tym idzie, wzmożeniem procesów spalania w przydomowych piecach. W godzinach od 22 do 6 zarejestrowano wartości stężeń średnich godzinnych wyższe o 118-137 % w stosunku do tych, odnotowywanych w 2019 roku. ( ź )



W Krakowie SCT już była i się z niej wycofano


A teraz przejdźmy do głównego problemu. Kto jeździ starymi samochodami?

Przede wszystkim osoby, których z różnych względów nie stać na nowe. A nie stać z różnych powodów. Jedną z grup, która zostaje często przy starszych pojazdach, to mikrobiznes i usługi. Dlaczego? Niejednokrotnie mikroprzedsiębiorcy używają innego samochodu rodzinnie, innego do pracy. Pojazd do pracy bardzo często ma być ekstremalnie tanim wołem roboczym. Tanim w zakupie i tanim w utrzymaniu. Może być niewygodny, nie ważne. Ważne, żeby przewoził ciężkie gabaryty i się nie psuł. Bo zepsuty pojazd generuje ogromne straty (nie można wykonać usługi na czas, nie można dostarczyć produktów na czas).

Wprowadzając SCT, Miasta zabijają mały biznes i przekonali się już o tym raz włodarze Krakowa, którzy odpowiednik SCT próbowali wprowadzić parę lat temu na Kazimierzu. W wyniku protestów i problemów urzędnicy w 2019 SCT zlikwidowali . A gdzie był problem? M.in., a może przede wszystkim (?) z mikrobiznesem, który nie mógł funkcjonować.

Kto zyska na SCT?


  1. Fundusze miejskie – wpłyną fundusze „dziękczynne” za wprowadzenie SCT.
  2. korporacje kurierskie, które stać na zakup nowej floty lub, które mogą liczyć na dofinansowanie zakupu – wycięta zostanie większość lokalnej konkurencji
  3. hipermarkety – sporo małych sklepów upadnie, ponieważ żywność w lokalnych sklepach podrożeje z racji zmuszenia właścicieli sklepów do kupna bardzo drogich – jak na budżety sklepów – samochodów
  4. korporacje i firmy dla których rata kilku tys. zł nie wpływa na płynność finansową
  5. może budżet Niemiec i innych choć trochę zelektryfikowanych krajów, bo skądś trzeba będzie ściągnąć tańsze elektroużywki? ;)

Kto głównie straci:


  1. mieszkańcy, zmuszeni pozbyć się starszych samochodów (czego nie robią, bo ich nie stać)
  2. mieszkańcy, którzy za usługi i zakupy będą płacić znacznie więcej i na zakupy będą jeździć dalej (wykruszą się lokalne firmy)
  3. mieszkańcy, którzy za usługi będą płacić znacznie więcej – rynek usług zostanie również wykastrowany przez wymóg posiadania drogiego pojazdu
  4. mieszkańcy, którzy stracą dostęp do atrakcyjnych produktów – zmniejszy się znacznie ilość wystawców na targowiskach, ceny znacznie wzrosną

Co zrobi mikrobiznes?


Jeśli miasto z SCT dla mikrofirmy nie jest głównym rynkiem zbytu lub świadczenia usług, to taka mikrofirma nie będzie świadczyć usług / sprzedaży na jej terenie. Ze stratą dla mieszkańców.

Jeśli miasto z SCT dla mikrofirmy jest głównym rynkiem zbytu oznacza to albo wymóg kupna drogiego – z perspektywy mikrobiznesu – samochodu, a więc podniesienia cen, albo zamknięcie firmy.

W praktyce wiele małych, a zwłaszcza mikrofirm, w tym budowlanych, czy wykończeniowych, może omijać miasta z SCT z daleka, albo będzie zmuszonych się zamknąć – jeśli rata kredytu będzie wyższa niż zarobek. Nie zapominajmy, że wiele mikrofirm często działa na pograniczu najniższej krajowej a mikrofirm, których zysk przekracza 10 tys. zł jest nikły procet. Przy ratach na poziomie kilku tys. zł, sens prowadzenia wielu biznesów – zwłaszcza tych mikro – staje na granicy opłacalności.

Aha, no i oczywiście warto wspomnieć o tym, że w Niemczech rezygnuje się z SCT. Więcej w artykule Pawła Rygasa na Interii, którego całkiem ciekawy cytat zamieścimy tu:
„największymi emitentami są rzecz jasna stare auta z silnikami Diesla (bez filtra cząstek stałych), ale w porównaniu z tym, co wydobywa się z kominów domostw ich wpływ na jakość powietrza uznać można za marginalny.
W tym kontekście warto mieć na uwadze, że ostatnie trzy dekady przyniosły w Niemczech m.in. masową rezygnację z ogrzewania na paliwa stałe (węgiel, drewno) i olej, głównie na rzecz gazowego, a – ostatnio – elektrycznego (pompy ciepła i fotowoltaika)”
Ostatecznie SCT mają szansę zabić najmniejszy biznes, a tym samym różnorodność w świadczeniu usług. Można podziękować włodarzom ww. Miast, a także – co oczywiste – partii rządzącej, tj. Prawu i Sprawiedliwości, która wprowadzenie SCT wpisała do Krajowego Planu Odbudowy.

Oczywiście istnieje też szansa, że nic się nie wydarzy, bądź, że miasta sporo zyskają i biznes sporo zyska… o ile zainwestuje w pojazdy niskoemisyjne (źródło tego bełkotu to oczywiście raport laboratorium SCT).

Pamiętajmy jednak o jednym: w przyszłym roku wybory samorządowe. Wtedy też mieszkańcy mogą się wypowiedzieć, czy chcą wprowadzania stref SCT, czy jednak może uważają, że strefy te są zbyt radykalne lub wprowadzane zbyt wcześnie, bo najpierw należy zlikwidować inne – znacznie gorsze przyczyny smogu i trucia.


Artykuł nie jest poradą prawną. Raczej należy traktować jako niezobowiązujący felieton, czy komentarz.
źródło: https://wlasnagazeta.pl/artykuly/newsy/sct-zabija-mikrobiznes/
Tekst udostępniony jest na licencji CC BY-NC-SA 4.0 DEED:
https://creativecommons.org/licenses/by-nc-sa/4.0/deed.pl
Użyta grafika chroniona jest prawami autorskimi, więc jej nie kopiujcie!


Na koniec, gdybyście Państwo byli zainteresowani wydaniem swojej Własnej Gazety (np. przed wyborami samorządowymi), zapraszamy do współpracy:
https://wlasnagazeta.pl/tworzenie-gazet/
https://wlasnagazeta.pl/druk-gazety/
https://wlasnagazeta.pl/sklad-graficzny-dtp-biuletynow/

Komentarze (31)

erebeuzet-tezuebere

@WlasnaGazeta przede wszystkim wykluczą jeszcze bardziej ubogich wykluczonych komunikacyjnie.

LovelyPL

@erebeuzet-tezuebere ubogi nie ma samochodu, nawet starego. Bo stary samochód (w przypadku Warszawy będzie to 22 letni benzyniak) to duża awaryjność, duże koszty napraw itd. - biednego nie stać na ciągłe płacenie za naprawy.

WlasnaGazeta

@LovelyPL , no tak nie do końca. Jak masz firmę, czyli świadczysz jakieś usługi, musisz jakoś dostarczyć produkty. Więc często kupujesz "gruchota". Ale okazuje się, że są samochody, które po prostu są wręcz pancerne, niezniszczalne, takie, gdzie wymiana części w roku zamyka się w kwocie kilkuset zł, a na pewno będzie to i tak znacznie mniej niż jedna rata nowego pojazdu.

LovelyPL

@WlasnaGazeta Po co mi nowy piec, skoro stary kopciuch grzeje. Koszt naprawy jest niski, daje ciepło, po co wymieniać na nowy i zastanawiać się jak spłacić ratę za nowoczesny piec?

Przecież nikomu nie szkodzę.

erebeuzet-tezuebere

@LovelyPL co ty gadasz. Mam 2 auta i jeden to 22 letni kombi w gazie. Rocznie na naprawy wydaje moze z 700zl oc 400zl. Auto jest tak proste w naprawach, ze nie korzystam nawet z mechanika.

Ciuplowski

@LovelyPL Wiele zależy od samochodu, eksploatacji i tego, jak właściciel podchodził do jego utrzymania. Kumpel kupił w 2010 roku Lagunę, by dojeżdżać czymś na studia, miała wówczas 180 tys. km przebiegu, obecnie ma nalatane 340 tys. km, z czego 150 tys. przelatane z instalacją LPG. Koszty napraw, utrzymania są znikome. Prosty w budowie i tani w naprawach silnik wolnossący 1,8 l., części tanie, samochód dobrze zabezpieczony fabrycznie przed korozją. Oddał go ojcu, gdy zmieniał auto, a z tego, co wiem, samochód dalej jeździ, jest sprawny i nie widzą sensu, by go zmieniać, bo spełnia wszystkie potrzeby. Samochód był wyprodukowany w 2002 roku, czyli ma już przeszło 21 lat.

Wielu dostawców jedzenia jeździ matizami, punto, starymi polo itd. Firmy budowlane, ekipy wykończeniowe, małe firmy meblarskie eksploatują stare dostawczaki. Warszawa jest bogatym miastem, a i tak wielu osób nie stać, albo mają pilniejsze wydatki, aniżeli kupowanie nowego samochodu... w imię czego? To haracz, nic więcej.

Nie porównujmy sprawnego samochodu, do starego pieca i palenia w nim kaloszami, oponami, meblami i śmieciami.

LovelyPL

@Ciuplowski A dlaczego nie możemy porównywać samochodu i pieca? Jak odpalili likwidację kopciuchów, to jakoś nie widziałem artykułów jakie to złe, bo nie każdego stać na wymianę i należy się wstrzymać (sorki - widziałem, ale to nic nie zmieniło i tylko nikt się za bardzo nie przejmował brakiem kasy posiadaczy takich pieców)

A przy ograniczeniu wjazdu starych samochodów do miasta (nie całkowitym zakazie korzystania) - nagle krzyk. Przy piecach nie było to ograniczenie funkcjonalności, tylko nakaz jego wyrzucenia na śmietnik.

Ja rozumiem, że to są koszty dla firm, ale w ten sposób to za 20 lat będziemy nadal w tym samym miejscu

, bo przecież "jeszcze jeździ". A to, że przy przyspieszaniu robi się za takim czarna chmura, to już nie jest ważne? Nota bene - zastanawiam się jakim cudem takie trupy przechodzą przeglądy, od razu widać, że ktoś dostał w łapę za pieczątkę.

Ogólnie to "problem" starych samochodów rozwiąże się za jakiś czas sam, bo nawet te nie do zajechania w końcu się rozpadną.

Tyle, że z jednej strony mamy właścicieli takich pojazdów, a z drugiej strony mamy pozostałych mieszkańców, którzy może by chcieli mieć trochę lepsze powietrze niż obecnie. Wszystkim nie dogodzisz - najpierw przyciśnięto mieszkańców poprzez nakazy wymiany pieców, no to teraz czas przycisnąć kolejną grupę. Choć osobiście wolałbym najpierw "rozprawić się" z piecami, bo jak się zimno zrobiło, to od razu czuję, że oddycham odpadami To według mnie jest o wiele gorsze niż samochody, ale nie można odwlekać takich decyzji w nieskończoność.

WlasnaGazeta

@LovelyPL , zapominasz, że samochody stanowią tak nikły odsetek trucicieli powietrza, że presja nie ma sensu. Nie ma tak wielkiego sensu, że niemieckie miasta się wycofują ze stref SCT. Wprowadzanie SCT ma sens w momencie, gdy nie ma kopciuchów i jedynym trucicielem są diesle. I tak pewnie będzie za jakieś 20 lat. Ale wtedy starych diesli już nie będzie i temat sam się rozwiąże.

Ciuplowski

@LovelyPL 

A dlaczego nie możemy porównywać samochodu i pieca?

Skala zanieczyszczeń palonymi rzeczami w piecu jest nieporównywalnie większa, aniżeli użytkowania sprawnego auta. Widać to było doskonale w trakcie pandemii, gdy z dróg miasta zniknęły samochody, a poziom smogu bił kolejne rekordy.

Jak odpalili likwidację kopciuchów, to jakoś nie widziałem artykułów jakie to złe, bo nie każdego stać na wymianę i należy się wstrzymać (sorki - widziałem, ale to nic nie zmieniło i tylko nikt się za bardzo nie przejmował brakiem kasy posiadaczy takich pieców)

Artykuły i dyskusja była obecna w różnych mediach, grupach, zebraniach i forach. Pomimo że temat mnie nie dotyczył, to jednak często natrafiałem na wzmianki o tym i słyszałem to przy okazji rozmów. Przypomnę, że likwidujący piece otrzymywali sowite dopłaty do zakupu nowego urządzenia grzewczego, a stare było likwidowane na koszt gminy. Nie porównywajmy też kosztu zakupu pieca, do kosztu zakupu i utrzymania nowego samochodu, bo to zupełnie inne przedziały. Najtańszy nowy samochód dla rodziny 4-osobowej to wydatek niemal 100 tys. zł., piec parę-paręnaście tysięcy. Dodatkowo wliczyć należy wykluczenie transportowe, utrudniony dojazd do pracy i załatwienia spraw istotnych dla bytowania. Wiąże się to ze zwiększeniem kosztów życia, które i tak w ostatnich latach ogromnie wzrosły. Ucierpią na tym osoby słabo i średnio zarabiające. Widocznej poprawy jakości powietrza nie będzie, za to koszt i obciążenie dla mieszkańców będzie znaczne.

Ja rozumiem, że to są koszty dla firm, ale w ten sposób to za 20 lat będziemy nadal w tym samym miejscu

, bo przecież "jeszcze jeździ". A to, że przy przyspieszaniu robi się za takim czarna chmura, to już nie jest ważne? Nota bene - zastanawiam się jakim cudem takie trupy przechodzą przeglądy, od razu widać, że ktoś dostał w łapę za pieczątkę.

Piszesz w tym momencie o samochodach niespełniających wymaganych warunków technicznych do udziału w ruchu. Tu się w pełni zgadzam, jeżeli samochód jest już niesprawny, jego układ paliwowy, zasilania i wydechowy są niesprawne, to powinien zostać skierowany do naprawy, albo do utylizacji. Jeżeli zaś samochód jest sprawny i utrzymuje parametry emisyjne takie, jakie były przy jego homologacji, to w czym problem? Samochody spełniające normę Euro 3 już bardzo mało zanieczyszczały środowisko, porównanie ich do starego pieca, jest więc w moim odczuciu błędne.


Ogólnie to "problem" starych samochodów rozwiąże się za jakiś czas sam, bo nawet te nie do zajechania w końcu się rozpadną.


Kontynuacja poniżej.

Ciuplowski

cz.2


Tyle, że z jednej strony mamy właścicieli takich pojazdów, a z drugiej strony mamy pozostałych mieszkańców, którzy może by chcieli mieć trochę lepsze powietrze niż obecnie. Wszystkim nie dogodzisz - najpierw przyciśnięto mieszkańców poprzez nakazy wymiany pieców, no to teraz czas przycisnąć kolejną grupę. Choć osobiście wolałbym najpierw "rozprawić się" z piecami, bo jak się zimno zrobiło, to od razu czuję, że oddycham odpadami To według mnie jest o wiele gorsze niż samochody, ale nie można odwlekać takich decyzji w nieskończoność.

Transport kolejowy, ciężki, lotniczy, przemysł, ogrzewanie, produkują niewspółmiernie więcej zanieczyszczeń, aniżeli prywatny transport i samochody "firmowe". Z jednej strony wskazujemy wroga (pojazdy spalinowe), który odpowiada za ile, 3% całkowitej emisji i poświęcamy ogromne środki, utrudniamy ludziom życie i wielu wykluczamy, by zredukować emisję płynącą z tego źródła o najwyżej 0,5-1 procent? Skupiłbym się raczej na głównych producentach zanieczyszczeń i tam, gdzie mniejszym kosztem i utrudnieniami można uciąć więcej. Problem w tym, że na tym nie robi się biznesu, nie zmusi się w ten sposób ludzi do kupowania biletów komunikacji miejskiej, nie zwiększy się ilości klientów w usługach najmu pojazdów na minutę, nie napędzi się klientów do salonów, by ci kupowali nowe auta i samochody elektryczne, łatwiej goli się tych, którzy nie mają wyboru- i o to w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. We Włoszech strefy dotyczą zakazu wjazdu w danych godzinach, w Niemczech odchodzi się od tego i likwiduje się poszczególne strefy, bo badania im pokazały, że nie ma korzyści z ich wprowadzenia, a powoduje to duże utrudnienia dla mieszkańców i osób, które tam pracują. Na ringu w Monachium ograniczono wjazd diesli, ZERO efektu, wycofano się więc z pomysłu. Moim zdaniem, wprowadzanie takich wymogów, przy tak słabej sytuacji ekonomicznej i braku wiarygodnych badań, bo jak się okazuje te, na których bazowano, opierały się na fikcyjnych danych i założeniach (artykuł temu poświęcony dodam w edycji albo w komentarzu, muszę go odszukać) i wnioski nie pokrywały się z efektami i pomiarami przeprowadzonymi po wprowadzeniu ograniczeń w transporcie. Nie mamy gotowej infrastruktury (obwodnic, parkingów P&R, dobrze działającej i wydolnej komunikacji, zapewniającej komfort podróży, bezpieczeństwo i punktualność, brak obiecanych parkingów dla mieszkańców, zamiast tego likwiduje się kolejne miejsca, itd.) Problemów jest wiele i próbuje się je magicznie naprawiać prawem. Nie można wybudować czegoś dobrze funkcjonującego, przeskakując/pomijając strony w instrukcji i rezygnując z kluczowych elementów. Droga do efektu końcowego wymaga więcej czasu, inwestycji, chęci współpracy, kompromisów a przede wszystkim, ogromnych nakładów finansowych na badania lokalne, a nie przekładanie rozwiązań z miasta do miasta bez adaptacji i określenia tego, czy to w ogóle ma sens.

Ciuplowski

2020 i 2021 pokazały, że wyeliminowanie samochodów z centrum miasta nie przynosi jakichkolwiek efektów dla czystości powietrza. W Warszawie większość zanieczyszczenia pochodzi z ościennych miejscowości i dzielnic, np. Otwock i Wawer. Mieszkańcy i osoby dojeżdżające będą musieli płacić więcej, albo zostaną wykluczeni transportowo. Komunikacja w Warszawie jest niewydolna, niecałe 2 linie metra, do paraliżu tramwajów wystarczy jedno zdarzenie na trasie i wszystko stoi, ich częstotliwość jest za mała, wszystko w godzinach szczytu jest przepełnione, wiele miejsc jest wykluczone i trzeba na przystanek dojść 15-minutowym spacerem... nie oszukujmy się, ani o zdrowie, ani o czystość powietrza tutaj nie chodzi. Chodzi o pieniądze, które będą wpływać z powodu dodatkowych opłat oraz o lobby motoryzacyjne, które narzeka na to, że ludzie wolą jeździć starszym samochodem i utrzymywać go w dobrej kondycji, aniżeli kupować nowy i serwisować go w ASO. W Niemczech pomysł się nie przyjął, likwidowane są strefy czystego transportu, a badania pokazały, że ograniczenie ruchu pojazdów nie wpłynęło na poprawę jakości powietrza.

https://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/news-niemcy-likwiduja-strefy-czystego-transportu-koniec-zakazow-d,nId,6644438

https://spidersweb.pl/autoblog/niemcy-likwiduja-umweltzone-badenia-wirtembergia/


Zakaz dla diesli i ograniczenia dla nawet Euro 4 wprowadzony w Monachium i na obwodnicy nie wpłynął na poprawę jakości powietrza. Podobnie ma to miejsce w Berlinie i Hamburgu.


Kierowców po prostu łatwo doić pod pretekstem walki o środowisko. Wiadome jest, że utrzymywanie i dłuższa eksploatacja jednego samochodu jest tańsza i bardziej ekologiczna i ekonomiczna, aniżeli kupowanie samochodu co 4-5 lat. Pomijam już małoemisyjne samochody z instalacją LPG i CNG.

Macer

@WlasnaGazeta nie rozumem naduzywania terminu „mikrofirma”, tego usilnego podkreślania „małości”. jednoosobowa dzialalnosc gospodarcza, czy tam kilkuosobowy biznes to normalna firma. to duze przedsiebiorstwa sa nienormalne, są rzadkością, wyjątkiem. pewnie to nieumyslne, ale troche brzmi jak stygmatyzacja prywatnych biznesow.

WlasnaGazeta

@Macer , właściwie to w tekście pojawia się hasło "mikrobiznes" :). A czemu o nim mowa? Chodzi o zarobki: mikrobiznes zarabia często mniej, niż najniższa krajowa (lub jest na podobnym poziomie). I w sytuacji w której miesięcznie zarabiasz 3 tys. zł, rata kredytu na poziomie np. 3000 zł zabije twój biznes. Ale gdy jesteś dużą firmą, która miesięcznie zarabia np. 1 mln zł, to 3 tys zł raty nie są dla Ciebie żadnym obciążeniem. Podobnie jest z kupnem nowszego auta: wydatek 30-300 tys. zł dla większości firm usługowych to zabójstwo.

LovelyPL

Jakoś mnie nie przekonuje ten artykuł. Wprowadzenie zakazu ruchu 20-letnich gruzów po mieście od razu ma spowodować Armagedon lokalnych firm? Bo wszyscy wykorzystują jakiś jeżdżący złom z ubiegłego stulecia? Serio?

Zresztą w tym artykule jest o tym, że jak ktoś ma firmę to ma jeden samochód prywatny (jak rozumiem nowy albo w miarę nowy), a do firmy kupił jakiegoś dostawczaka co pamięta zdobywanie Berlina. To może niech sprzeda złom i kupi 15-letnią "nówkę", która wjedzie do strefy bez problemu?

WlasnaGazeta

@LovelyPL , większość firm zarabia w granicach minimalnej krajowej, więc tak: wymiana samochodu może być problemem. Co więcej, 20 letnie samochody typu dostawczak, to nie są gruchoty, tylko pojazdy w cenach 15-40 tys. zł. I trzecie: co ci po nowej osobówce, gdy musisz przewieźć towar, który ma odpowiednie gabaryty i wagę?


Nie wpakujesz do osobówki 400-700 kg, bo Ci się nie zmieści, a auto Ci "klęknie" tak, że naprawa przewyższy koszt zysku.


Część mikrobiznesów rzeczywiście kupuje dwa samochody: jeden rodzinny do taniego przemieszczania się, drugi jako niezniszczalny pancerniak, aby wozić towary, którego można załadować bez oporów, i nie trzeba być delikatnym, bo się niewiele zepsuje. I niestety średnio da się połączyć oba pojazdy w jeden, nie możesz mieć jednocześnie małej osobówki i dużego dostawczaka i to jeszcze w cenie akceptowalnej dla mikrobiznesu .


A 15-letnia "nówka", to koszt 15-40 tys. zł. Po co tyle wydawać, skoro masz pancerniaka, który jeździ i jest niezniszczalny, a koszt naprawy wynosi grosze?

Macer

@LovelyPL 

>Wprowadzenie zakazu ruchu 20-letnich gruzów po mieście od razu ma spowodować Armagedon lokalnych firm? Bo wszyscy wykorzystują jakiś jeżdżący złom z ubiegłego stulecia? Serio?


ale dokladnie tak bedzie, firmy budowlane czy uslugowe masowo uzywaja 20 i 30-letnich VW T4 bo to najlepsze auto w tej klasie

slonski_pieron

@LovelyPL 


Wprowadzenie zakazu ruchu 20-letnich gruzów po mieście od razu ma spowodować


Nie masz w ogóle pojęcia o czym piszesz. 20 letni "gruz" w Twoim mniemaniu może spełniać normę Euro IV (np. BMW E46, żeby daleko nie szukać, wiele aut spełniało normy przed oficjalnym ich wprowadzeniem, to tylko jeden z przykładów). Różnice np. w dopuszczalnej emisji NOx dla normy EuroIV i EuroV dla silnika benzynowego są marginalne, odpowiednio: 0,08g/km dla EuroIV i 0,06g/km dla EuroV. W przypadku HC i CO nie ma różnic. Ba, dokładnie takie same różnice są dla Euro IV i aktualnie obowiązującej EuroVI. Więc 20 letnie auto to nie jest żaden gruchot ani truciciel, o ile jest minimalnie zadbane.


Następnym razem zanim się zesrasz, po prostu się dokształć.

LovelyPL

@slonski_pieron Pozdrawiam człowieka z wypoku. Poznać po elokwencji i umiejętności prowadzenia dyskusji na poziomie.

Macer

@slonski_pieron lexus ls430 sprzed 26 lat ma norme euro 5

jajkosadzone

lepiej jezdzic nowym autem niz starym, ale nowe sa ekstremalnie drogie( kurwa corsa czy inna yarisa w cenie minimum 70-80 kola).

WlasnaGazeta

@jajkosadzone , nie zapominaj także, że prowadząc działalność gospodarczą, najczęściej masz dwa auta: jeden to wół roboczy do zajechania i zniszczenia, a drugi to samochód rodzinny. Koszty zatem będą kosmiczne i idące w kwoty rzędu 200-500 tys. zł.

mitsue

w tych zasadach chodzi o ograniczenie ilosci samochodow w duzych miastach. Samochody to nie tylko dodatkowe zanieczyszczenia ale takze halas i tlok. Ludzie w duzych miastach cierpia z powodu coraz wiekszej rzeki aut w miastach, dlatego chca jej ograniczenia. Tego nie rozumieja Ci, co mieszkaja w malych miasteczkach i uwazaja ze to ich prawo i wolnosc zeby wlasnie nimi dostawac sie do centrum duzych miast. Stad obrazliwe kasliwe uwagi zarowno wobec warszawiakow czy prezydenta. A ja uwazam, ze mieszkancy duzych miast maja prawo ograniczyc ruch samochodowy z mniejszych. Komunikacja miejska w Warszawie jest bardzo dobra, to ze samochodziarze ja krytykuja jest kwestia walki o ich interesy

prepetum_mobile

@mitsue też tak to widzę, że najwięcej krzyczą te osoby, które w dużym mieście nie mieszkają. Mieszkanie w dużym mieście ma to do siebie, że prawie wszystkie sprawy da się załatwić w zasięgu kilku kilometrów od miejsca zamieszkania, a jeżeli czegoś się nie da, to można podjechać autobusem, albo tramwajem. Samochód to nie jest żadna pierwsza potrzeba.


Cały ten artykuł jest dosyć śmieszny i sprowadza też jednoosobowe działalności gospodarcze do jakichś żebraków, którzy pracują za minimalną krajową i jeżdżą 30 letnimi samochodami. Oczywiście wszystko na podstawie danych pochodzących z instytutu danych z dupy

Macer

@mitsue przeprowadzic soe do miasta i narzekac na samochodu to jak przeprowadzic sie na wies i narzekac ze smierdzi gnojem i traktory halasuja

WlasnaGazeta

@prepetum_mobile , w podanym artykule każdy istotny fragment jest potwierdzony odpowiednim linkiem po to, aby móc przeczytać źródło - wydaje się nam, że to fajna praktyka, która pozytywnie wpływa na jakość dyskusji, pozwala też odnieść się do źródła. A źródłem instytutu jest GUS. A to raczej już nie jest instytut z tyłka


>sprowadza też jednoosobowe działalności gospodarcze do jakichś żebraków

Ciężko dyskutować z badaniami GUS-u, ale oczywiście tekst linkuje do źródeł, więc jeśli czujesz się na siłach, możesz próbować podważyć tezy lub poszukać spojrzenia z innej strony.


Pamiętaj również, że Miasta chcące wprowadzić SCT nie chcą prowadzić rzetelnych badań. A można byłoby wiele spraw policzyć. Na chwilę obecną badania jasno pokazują: tyle czynników wpływa na syf miasta, że rezygnacja ze starych aut prawie nic nie pomoże, poza tym, że ubije małe biznesy.


Pamiętaj też, że mały biznes najczęściej musi mieć dwa samochody: jeden do pracy, drugi do domu. Do pracy: wół roboczy, który można zawalić produktami i nie przejmować się, że zniszczy się tapicerka, czy coś. Drugi osobowy, rodzinny. To w skrajnych sytuacjach oznacza wymianę dwóch samochodów, czyli koszty na poziomie 150 - 300 tys. zł.


Urzędy jednak nie kwapią się podać, jakiego procenta osób to dotyczy. Może masz rację i sprawa tyczy się 5 osób. A może jednak uderzy to w cały sektor?


Nie zapominaj także, że w centrach miast jak Kraków, czy Warszawa znajduje się wiele instytucji. Może je również należałoby wyeksmitować na obrzeża? W końcu obsługują nieraz całe województwo.

robochlop

chyba najbardziej zainteresowane całą akcją są firmy motoryzacyjne. Co max 10 lat wymiana samochodu i nie ma znaczenia czy spalinowy czy elektryczny, bo jeden będzie nieekologiczny, a w drugim wysiądą baterie i będzie na złom, bo nikt go nie odkupi.

I tym hura ratowaniem środowiska będziemy produkować jeszcze więcej śmieci i grabić coraz więcej surowców.

Gdyby ktokolwiek z decydentów chciał dbać w tym całym procederze o środowisko, to już dawno mielibyśmy ustandaryzowane i wymienne baterie w telefonach, jeden standard baterii w samochodach, wymiennych w 5 minut (jak w NIO), jeden standard kontaktów, itd itp.

To jest jeden wielki wał i skok na kasę. Tak żebyś musiał wymieniać i konsumować i wyrzucać bo to przecież eko.

kotos

Utopia eko iditow. A tymczasem nawet skupu butelek nie ma.

kodyak

Niestety ale wolałbym żeby jednak artykuł pdoal dokładnie co się wydarzyło w konkretnych miesiącach w covidzie bo rocznie to może faktycznie nie da różnic.


Chciałbym przede wszystkim widzieć sytuację kiedy faktycznie warszawa wyglądala jak bezludna wyspa no ale artykuł jakoś tak pobierznie przeszedł dalej na podstawie jakiś rocznych wyliczen

Ponurnik

Nie po to nawieszali tyle kamer, aby z nich nie skorzystac.


Rekord co widzialem to 14 kamer na jednym skrzyzowaniu.

Papa wolnosci i swobodo przemieszczania sie.

bonktoguwnowspreju

Ciekawe jak w tych strefach będzie wyglądał np remont mieszkania. Nie widzę tego, że jakiś budowlaniec kupuje elektryka żeby móc dowieźć narzędzia itp na remont mieszkania. Hydraulicy

, elektrycy to samo raczej.

Macer

@bonktoguwnowspreju wszystkie ceny w gore

Zaloguj się aby komentować