Moim zdaniem, bo już się nie raz z tym szarpałeś i nie raz wyglądało, że będzie dobrze. To chyba psychoterapeuta to za mało. Powinieneś iść do ośrodka odwykowego/szpitala psychiatrycznego z oddziałem terapii leczenia uzależnień. Tam już zależnie od placówki pobyt taki trwa chyba średnio 3-6miesiecy i dopiero po takim odwyku pójście na taką terapię miałoby sens. Wiem, że to wygląda, że parę miesięcy z życia wyjęte, ale co te parę miesięcy do całego życia bez picia późnej. Sam tam nie byłem, ale widziałem jak to wygląda przed, w trakcie i po. O dziwo te ośrodki odwykowe z NFZ mają lepszą skuteczność wychodzenia z nałogu, niż wczasy w ośrodku prywatnym. No właśnie nic to nie kosztuje idziesz do internisty mówisz jak jest wystawia Ci skierowanie i się dogadujesz z konkretnym już ośrodkiem co i jak. Jeśli dobrze pamiętam to % osób po tego typu ośrodku, które już do nałogu nie wracają wychodzi w okolicach 40%. Nie wygląda to jakoś specjalnie dobrze, ale nałóg alkoholowy też jest ciężki, a druga rzecz jest taka, że w tych ośrodkach jakaś połowa osób nie chce tam być, bo dostali nakaz z sądu, że muszą, albo rodzina ich zmusiła bo miała dość ich pijaństwa. Takie osoby przez cały pobyt tylko sobie planują, że od razu po wyjściu zaliczają sklep i flacha, co też robią jak tylko wyjdą. Także faktyczna liczba osób, które wychodzą z nałogu i tam idą, bo postanowili sami ze chcą wyjść z tego gówna może oscylować w okolicy 80%. Później należy chodzić na mityngi AA przynajmniej raz w tygodniu i kontynuować terapię raz/2x w miesiącu na NFZ i powinno być dobrze.
Ktoś doradzał Ci, żebyś poszedł teraz na spotkanie AA - jest to dobry pomysł, może tam pójść każdy, nie musisz się zapisywać itd i może tam, ktoś Ci pomóc z doświadczeniem dokładnie Cię przeprowadzić przez ten proces. Ludzie są tam mili i pomocni, pewnie od razu dostaniesz od kilku osób ich prywatny numer telefonu, żebyś mógł zadzwonić jak będzie źle, żeby mogli Ci pomóc